Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. V

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Domowy debiut "Dippy'ego" zgromadził w hali Philadelphia Civic Center rekordową, ponad dziewięciotysięczną publiczność. Wilt nie zawiódł i tamtym razem, rzucając 36 "oczek" i zbierając 34 piłki, dzięki czemu Wojownicy triumfowali nad Detroit Pistons 120:112. Syn Olivii oraz Williama od początku swojej przygody z NBA był prawdziwym dominatorem, lecz od czasu do czasu znajdował się ktoś, kto potrafił pokrzyżować mu szyki. Do tego grona na pewno należał Bill Russell z Boston Celtics. Pierwsze starcie pomiędzy Wojownikami a Celtami wygrali ci drudzy. Wilt był lepszy od Billa w punktach, a Russell pokonał Chamberlaina w zbiórkach. Za drugim razem lepsi okazali się Warriors, a wtedy "Szczudło" rzucił 45 punktów i zanotował 36 zbiórek, zatrzymując dokonania przeciwnika na 15 "oczkach" i 13 zebranych piłkach. W samym tylko sezonie 1959/60 Russell i Chamberlain stawali naprzeciw siebie aż trzynastokrotnie, nie licząc meczów w play-off's, a ich rywalizacja szybko stała się jedną z najchętniej śledzonych konfrontacji w zawodowym sporcie.

Dominacja środkowego Wojowników sprawiła, że przeciwnicy nigdy go nie oszczędzali. Zawodnik notorycznie był uderzany i popychany, aż pewnego dnia nie wytrzymał i powiedział publicznie: - Ja chcę normalnie grać w koszykówkę, ale jeśli w dalszym ciągu będą się dziać takie rzeczy, to w końcu dam komuś w zęby. Jak na ironię, w lutym 1960 to właśnie Wilt zarobił w zęby od Clyde'a Lovellette'a z St. Louis Hawks. - Widziałem dokładnie tamto zdarzenie - wspomina Ernie Beck. - Clyde polował na niego i w końcu walnął go łokciem. To absolutnie nie był wypadek. Twarz Wilta zalała się krwią i naprawdę nie wyglądało to dobrze. Zachowanie Clyde'a było bardzo niesportowe. W wyniku uderzenia "Dippy" miał poluzowane dwa przednie zęby oraz rozciętą od środka górną wargę. Trener Johnston był poruszony kontuzją swojego lidera i zaproponował mu odpoczynek w najbliższym meczu z Detroit. Zawodnik z uwagi na potworny ból przespał zaledwie dwie godziny i mógł przyjmować tylko płyny, lecz i tak pojawił się na parkiecie, rzucając 41 "oczek". Po 56 spotkaniach kampanii zasadniczej był już rekordzistą w liczbie punktów zdobytych w trakcie jednych rozgrywek, bijąc wynik Boba Pettita ustanowiony w 72 meczach.

Wstąpienie Wilta Chamberlaina w szeregi Philadelphii Warriors przyczyniło się do nagłego wzrostu popularności NBA. Już w pierwszym jego sezonie w lidze łączna liczba kibiców odwiedzających hale wzrosła o pięćset tysięcy. Wojownicy zanotowali natomiast aż 37-procentowy skok zainteresowania ze strony fanów. "To najlepszy sezon zanotowany przez debiutanta w historii profesjonalnego sportu", pisała o dokonaniach "Dippy'ego" prasa. Pomimo spektakularnego wdarcia się na koszykarskie salony, sam zawodnik nie był jednak nawet pewien, czy w kolejnych rozgrywkach założy ponownie koszulkę Wojowników lub jakiegokolwiek innego klubu NBA. - Jestem wdzięczny basketowi za wszystko to, co dzięki niemu osiągnąłem - mówił. - Moją pierwszą miłością jest jednak lekkoatletyka, a ja jestem przekonany, że stać mnie na pobicie rekordu świata w dziesięcioboju i chcę spróbować tego dokonać. Jeśli tylko otrzymam szansę, mogę nie mieć czasu na koszykówkę w następnym sezonie.

Chamberlain wypowiadając tamte słowa wyglądał naprawdę poważnie. Według Stana Lorbera, z zawodnikiem skontaktował się wpływowy promotor lekkoatletyczny, który zaoferował worek pieniędzy i możliwość podróżowania po całej Europie. Co ciekawe, Wiltowi spodobała się przede wszystkim możliwość zwiedzania Starego Kontynentu, gdyż sportowiec uwielbiał poszerzać swoje horyzonty. Oprócz tego pragnął również udowodnić sobie i całemu światu, że nie jest świetny tylko w jednej dyscyplinie, w której warunki fizyczne wyraźnie pomagają mu dominować nad resztą. Dodatkowo "Dippy" był załamany porażką z Boston Celtics w finale Wschodu, gdzie musiał uznać wyższość Billa Russella. Nic jednak nie wskazywało na najgorsze, gdyż otwarcie mówiło się o tym, że środkowy negocjuje nowy, trzyletni kontrakt z Wojownikami. - To koniec. Nigdy więcej nie zagram już w NBA - rzucił "Szczudło" po ostatnim meczu serii przeciwko Celtom. Eddie Gottlieb nie mógł uwierzyć własnym uszom, a w kuluarach zaczęto plotkować o tym, że poszło o pieniądze, i że Harlem Globetrotters zaoferowali Chamberlainowi roczny kontrakt za sto dwadzieścia pięć tysięcy "baksów". Coś musiało być na rzeczy, gdyż center udał się z Obieżyświatami na europejskie tournée, a "Gotty", będący bliskim przyjacielem Abe Sapersteina, po raz pierwszy od wielu lat nie dołączył do świty na czas podróży po Starym Kontynencie.

Ostatecznie okazało się jednak, że szef Philadelphii Warriors miał nietuzinkową moc przekonywania. W sierpniu 1960 roku ogłoszono, że Wilt Chamberlain związał się z klubem ze stanu Pensylwania trzyletnią umową, gwarantującą mu roczne zarobki na poziomie sześćdziesięciu pięciu tysięcy dolarów. W ówczesnych czasach była to naprawdę astronomiczna suma, czyniąca z dwudziestoczteroletniego chłopaka jednego z najlepiej opłacanych sportowców. Po czasie ujawniono, że zawodnik parafował właściwie trzy jednoroczne umowy, a tylko na jednej z nich widniała pensja. W pozostałych dwóch zostawiono puste miejsce.
© New York World-Telegram and the Sun / Creative Commons © New York World-Telegram and the Sun / Creative Commons
Tuż przed pierwszym domowym starciem kampanii 1960/61 przeciwko Los Angeles Lakers, fani Wojowników odetchnęli z ulgą, kiedy usłyszeli z ust spikera Dave'a Zinkoffa nazwisko swojego lidera. "Dippy" miał ambicję stać się najlepszym sportowcem na świecie, dlatego ciężko pracował, żeby poprawić swoje i tak niebotyczne już notowania. Wydawać się może, iż zawodnik porwał się z motyką na słońce, ale ten kto nigdy nie widział w akcji Wilta Chamberlaina nie zrozumie, że dla niego nie istniały granice niemożliwe do przekroczenia. Wśród punktujących i zbierających "Dippy" znów nie miał sobie równych, a do pełni szczęścia zabrakło mu jedynie sukcesu zespołowego.

Koniec części piątej. Kolejna już w najbliższy piątek.

Bibliografia: Sports Illustrated, Robert Cherry - Wilt, larger than life, Matt Doeden - Wilt Chamberlain, The Philadelphia Inquirer, Philadelphia Daily News.

Poprzednie części:
Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. I
Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. II
Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. III
Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. IV

PS. Tych, którzy jeszcze nie mieli okazji przeczytać mojego najnowszego tekstu z cyklu "Gwiazdy od kuchni", poświęconego Luisowi Suarezowi z FC Barcelony, serdecznie zapraszam do działu "piłka nożna".

Gwiazdy od kuchni: Luis Suarez

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×