James Hunt - playboy za kierownicą cz. VIII

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Lojalność wobec dotychczasowego pracodawcy zapędziła Jamesa w kozi róg, gdyż zaledwie dwa miesiące przed startem kampanii 1976 Brytyjczyk nie miał podpisanego kontraktu z żadnym zespołem planującym ścigać się w mistrzostwach świata Formuły 1. Po tym jak rozmowy z Lotusem i Brabhamem zakończyły się fiaskiem, zrobiło się naprawdę gorąco, ale na szczęście pod koniec listopada pojawiła się informacja, która mogła uratować Huntowi skórę. Otóż Emerson Fittipaldi nie odnowił swojego kontraktu z McLarenem, a "Hunt the Shunt" wydawał się jedynym sensownym kierowcą, który mógłby zastąpić utytułowanego Brazylijczyka. Szef brytyjskiego teamu, Teddy Mayer, myślał podobnie, więc James w ekspresowym tempie podpisał wymarzoną umowę. Formalności pomógł przyspieszyć John Hogan - przyjaciel zawodnika, który pracował wtedy dla koncernu tytoniowego Marlboro, będącego głównym sponsorem McLarena. Mężczyzna okazał się bardzo ważnym elementem układanki, bez którego James prawdopodobnie w głupi sposób straciłby miejsce w "stajni". Regulamin teamu wymagał bowiem od kierowców, żeby zawsze byli nienagannie ubrani, co w praktyce oznaczało noszenie marynarki i krawata. Hunt nie chciał się na to zgodzić i w geście protestu był nawet gotów wstać od stołu, przy którym prowadzono finalne negocjacje. - Powiedział: "Nie ma mowy, żebym nosił marynarkę. To nie przemawia do ludzi młodego pokolenia. Oni nie chcą, żeby każdy wyglądał tak samo jak Jackie Stewart" - opowiada Mayer. - To był kluczowy element kontraktu, więc wziąłem go na stronę i wytłumaczyłem: "Słuchaj, obiecuję ci, że nie pozwolę, żebyś musiał nosić te ciuchy. Muszę mieć to jednak na piśmie, żeby chronić interesy firmy". No i podpisał ten kontrakt. W Hesketh Racing James był jedynym kierowcą, lecz McLaren należał do teamów ze ścisłego topu, wobec czego do każdego wyścigu wystawiał dwóch zawodników. Partnerem Hunta był Jochen Mass i Brytyjczyk musiał przywyknąć do myśli, że cała uwaga załogi nie jest skupiona na nim. Z tego też powodu bolid, w którym miał rywalizować, McLaren M23, nie był "szyty na miarę" i wymagał sporej ilości poprawek. Reprezentant Zjednoczonego Królestwa narzekał przede wszystkim na zbyt małą ilość miejsca w kokpicie. Po dość stanowczej interwencji Jamesa główne wady konstrukcji zostały jednak szybko wyeliminowane przez inżynierów, co miało odzwierciedlenie w kwalifikacjach do gonitwy inaugurującej sezon 1976. Na torze Interlagos w Sao Paulo "Hunt the Shunt" wywalczył pole-position, pokonując obrońcę tytułu mistrza świata - Nikiego Laudę. W wyścigu jednak już tak różowo nie było, gdyż nie ukończył zawodów ze względu na awarię samochodu, a Austriak zapisał kolejny triumf na swoim koncie i objął prowadzenie w klasyfikacji przejściowej czempionatu.
Choć James i Suzy od dawna tak naprawdę nie byli już razem, to Boże Narodzenie i Nowy Rok spędzili wspólnie z przyjaciółmi w szwajcarskim Gstaad. Kobiecie tak bardzo się tam spodobało, że postanowiła zostać na dłużej, tymczasem jej wciąż jeszcze małżonek poleciał najpierw do Brazylii, a następnie do Republiki Południowej Afryki, by na torze w okolicach Johannesburga wziąć udział w drugim wyścigu sezonu 1976. Tam był widywany w towarzystwie aktorki Paddy Norval, której miejsce szybko zajęła portugalska piękność Carmen Jardin. Ta jednak od początku wiedziała, że jej romans z kierowcą nie będzie trwał długo. - Nie sądzę, że jakakolwiek dziewczyna na świecie byłaby w stanie odciągnąć Jamesa od samochodu - mówi. - Kiedy Hunt jest wolny, świetnie spędza się z nim czas, ale nie da się go usidlić. To taki typ. Kierowca tak natomiast opisywał swoje podejście do relacji damsko-męskich: - Podczas wyścigów wolę być sam ze sobą, ponieważ to i tak już mnie wiele kosztuje. Po prostu mam już dostatecznie wiele zmartwień na głowie, żeby jeszcze musieć zajmować się kimś innym. Kiedy przed gonitwą chcę się zrelaksować i poczytać książkę czy posłuchać muzyki, to najlepiej się czuję robiąc to w samotności. Życie jest jednak zbyt krótkie, żeby nie korzystać z niego wtedy, gdy nadarza się okazja. Nazywają mnie playboyem i nic na to nie poradzę. Uwielbiam otaczać się pięknymi kobietami, ale nie mogę pozwolić, żeby te relacje kolidowały z wyścigami.

Suzy nie należała do kobiet, które do końca ślepo wierzą, że ich ukochany się opamięta, skończy z romansami i wróci do domu z podkulonym ogonem. Kobieta doskonale wiedziała, że jej związek z Huntem jest pomyłką i dlatego znalazła sobie innego mężczyznę. Jej wybrankiem okazał się poznany w Gstaad... słynny aktor Richard Burton, związany jeszcze wówczas z Elizabeth Taylor. Richard był od Suzy o ponad dwie dekady starszy, ale ani dla niego, ani dla niej nie stanowiło to problemu. Para wkrótce udała się w podróż do USA, a gdy plotka o romansie wyciekła do mediów, James tylko zdawkowo się do niej odniósł, twierdząc iż musi się skupić na ściganiu. W rzeczywistości jednak... kamień spadł mu z serca. Hunt w głębi duszy bardzo chciał, żeby Suzy była szczęśliwa i nie cierpiała z powodu jego charakteru. On jej szczęścia dać nie mógł, więc cieszył się, że mógł to uczynić ktoś inny.

Na południowoafrykańskim torze Kyalami Brytyjczyk startował już z czystą głową i pierwsze pole znów padło jego łupem. Tuż za nim ponownie uplasował się Niki Lauda w swoim czerwonym Ferrari i znów okazał się lepszy od Hunta w wyścigu. Tym razem jednak James dojechał do mety i to na fantastycznej drugiej pozycji, tracąc do Austriaka niewiele ponad sekundę. Po minięciu flagi z szachownicą panowie sobie wzajemnie pogratulowali, a team McLarena przywitał swojego kierowcę z wielką radością. Po lekkiej klapie na Interlagos włodarze zespołu uwierzyli wreszcie, że "Hunt the Shunt" może być człowiekiem, który właściwie zastąpi Emersona Fittipaldiego.
Kiedy 16 marca 1976 roku James triumfował w niezaliczanej do klasyfikacji MŚ gonitwie Race of Champions, prasa skupiała się nie na jego jeździe, a na tym, że został czule wyściskany przez szwedzką modelkę Vanessę Hecklunk. Kierowcę McLarena zasypywano też pytaniami o jego małżeństwo, gdyż na najbliższe zawody Grand Prix w amerykańskim Long Beach reprezentant Zjednoczonego Królestwa udawał się przez Nowy Jork, gdzie przebywała wówczas Suzy. - Wspaniale było wygrać, ale musiałem całkowicie zapomnieć o moich problemach małżeńskich - odpowiadał. - W przeciwnym razie na pewno nie byłoby mnie tutaj. W Nowym Jorku będę tylko przez dobę, gdyż później odlatuję do Kalifornii. Mam bardzo napięty harmonogram, ale rozmawiałem z Suzy i mam nadzieję, iż spotkamy się, żeby omówić naszą przyszłość.

Koniec części ósmej. Kolejna już w najbliższy wtorek.

Bibliografia: Daily Mail, The Independent, Gerald Donaldson - James Hunt The Biography, bbc.com, espn.co.uk.

Poprzednie części:
James Hunt - playboy za kierownicą cz. I
James Hunt - playboy za kierownicą cz. II
James Hunt - playboy za kierownicą cz. III
James Hunt - playboy za kierownicą cz. IV
James Hunt - playboy za kierownicą cz. V
James Hunt - playboy za kierownicą cz. VI
James Hunt - playboy za kierownicą cz. VII 

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×