James Hunt - playboy za kierownicą cz. VI

Przejście do wyższej serii, Formuły 2, okazało się dla Jamesa strzałem w dziesiątkę. Mało kto jednak przypuszczał, że Hunt zabawi na zapleczu F1 tak krótko, i że nie będzie z tego powodu rozpaczał.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Brytyjczyk załapał się tylko na końcówkę sezonu 1972 i przebojem wdarł się do stawki, zajmując punktowane lokaty w wyścigach mających miejsce we francuskim Albi oraz w niemieckim Hockenheim. Gonitwa brytyjskiej edycji F2 na Oulton Park była natomiast absolutnym majstersztykiem w wykonaniu młodego reprezentanta Zjednoczonego Królestwa, który uplasował się na trzeciej pozycji, ulegając jedynie Ronniemu Petersonowi oraz Nikiemu Laudzie, którzy dysponowali nieporównywalnie szybszymi bolidami. Przebywający na urlopie w Szkocji Alexander Hesketh nie widział wielkiego wyczynu kierowcy swojego teamu, ale był pod wielkim wrażeniem osiągniętego przez niego rezultatu. Dostrzegając w Jamesie ogromny potencjał, postanowił zreorganizować zespół. Nowym menadżerem Hesketh Racing został Anthony Horsley, a "Hunt the Shunt" w sezonie 1973 miał wystartować we wszystkich gonitwach europejskiej serii Formuły 2. W międzyczasie wyścigowa karawana zawitała na brazylijski tor Interlagos w Sao Paulo, gdzie dwadzieścia aut F2 konkurowało w kilku gonitwach z czołowymi kierowcami globu, w tym ze świeżo upieczonym mistrzem świata Formuły 1 - Emersonem Fittipaldim. James dysponował wyraźnie słabszym autem niż najlepsi w stawce, ale to nie przeszkodziło mu w zajęciu szóstego miejsca w klasyfikacji generalnej tego mini-cyklu. Pobyt w Kraju Kawy skończył się dla niego bardzo miłym akcentem, jakim było zaproszenie do udziału w mającym długą historię turnieju golfowym Brazil Open.
- Kiedy po raz pierwszy uścisnąłem mu dłoń, poczułem jakbym wsadził ją w imadło - wspomina Hunta dziennikarz Alan Henry. - James był bardzo atrakcyjną osobą i miał taki charakter, że wszędzie go było pełno. Miał w sobie niespożyte pokłady energii, a podczas pobytu w Brazylii sypiał po dwie lub trzy godziny na dobę. Nie wszyscy jednak akceptowali osobowość Jamesa, a Hunt również nie ze wszystkimi potrafił utrzymywać dobre relacje. Będąc w Brazylii obraził pewną wpływową kobietę, która wykrzyczała tylko w jego stronę: - Mój mąż i ja zadbamy o to, żebyś nigdy nie dostał się do Formuły 1! Na początku 1973 roku team Hesketh Racing wydał komunikat, że "Hunt the Shunt" wystartuje nie tylko w pełnym sezonie F2, ale spróbuje też się pokazać w królowej sportów motorowych, Formule 1, by w kolejnej kampanii zadomowić się już na stałe wśród najlepszych kierowców globu. Środowisko wyścigowe podeszło do tej informacji ze sporym sceptycyzmem, a niektórzy pukali się wręcz po głowach twierdząc, że Anthony Horsley w ogóle się nie zna na swojej pracy. Członkowie Hesketh Racing nie zaprzątali sobie jednak głowy drwinami kolegów po fachu i prężnie przygotowywali się do nowej kampanii na torach Starego Kontynentu. Właściciel "stajni" zdecydował, że jej barwami będą paski w kolorach czerwonym, białym oraz niebieskim. W przeszłości każdy kraj miał "urzędowo" przypisany kolor: Niemcy - srebrny, Włochy - czerwony, Wielka Brytania - zielony i tak dalej. Alexander Hesketh postanowił trochę zmienić ten porządek. - Brytyjska zieleń prezentowała się wspaniale, ale w moim odczuciu była zbyt subtelna - tłumaczy. - Jestem wielkim patriotą, dlatego zdecydowaliśmy się używać kolorów występujących na fladze Zjednoczonego Królestwa. Warto również wspomnieć, że wszyscy członkowie teamu Hesketh Racing mieli spersonalizowane koszulki oraz kombinezony. W wyścigach bolidów był to dość nowatorski zabieg. Choć w kuluarach brytyjski zespół był małym pośmiewiskiem, Jamesowi bardzo podobała się atmosfera panująca wewnątrz teamu. - Alexander przyprowadzał swoich kumpli i urządzał wielkie przyjęcia, ale od środka to był bardzo poważny i profesjonalnie zarządzany zespół - opowiada. - Połączenie powagi oraz zabawy było dla mnie idealne. Kiedy koncentrowałem się na wyścigu, cała ta otoczka mi nie przeszkadzała, a po przekroczeniu linii mety miło się było zrelaksować. Otwarcie sezonu 1973 nie ułożyło się jednak po myśli Hunta, który wycofał się z gonitwy na Mallory Park po tym jak od jego nowego Surteesa TS15 odpadło prawe przednie koło. Nieznaczny falstart nie zniechęcił jednak Jamesa i jego kolegów do dalszej pracy i już tydzień później niespełna dwudziestosześcioletni kierowca zadebiutował w Formule 1 w niezaliczanym do klasyfikacji mistrzostw świata wyścigu Race of Champions, mającym miejsce na torze Brands Hatch. Problemy sprzętowe napsuły mu trochę krwi podczas treningu i kwalifikacji, ale w gonitwie wszystko już zagrało jak trzeba i Surtees T59B prowadzony przez Hunta minął linię mety jako trzeci. Czterdzieści pięć tysięcy kibiców wiwatowało, a dla Jamesa i jego zespołu taki sukces stanowił motywację do jeszcze cięższej pracy.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale kolejne dobre wyniki w wykonaniu długowłosego blondyna nie chciały nadejść. Zawodnik Hesketh Racing źle wspominał gonitwy w Hockenheim, Thruxton i Nuerburgu, a we francuskim Pau jedyna jego warta odnotowania zdobycz to miejscowa miss, z którą spędził cały weekend. - Wielu ludzi chce zarabiać mnóstwo pieniędzy, żeby móc je odłożyć - mawiał Alexander Hesketh. - Ja chcę je wydawać. Lubię wydawać kasę na realizację swoich projektów i właśnie dlatego mam zespół wyścigowy. Niektórzy ludzie z branży obawiali się, że w obliczu niepowodzeń możny lord znudzi się rywalizacją bolidów, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Ba, po rozbiciu auta na treningu w Pau, James Hunt już więcej nie pojawił się w stawce F2, gdyż team Hesketh Racing ruszył na podbój... Formuły 1!
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×