Grzegorz Drozd: IMME - żużlowy klasyk

O pomyśle organizacji tej imprezy w Polsce dyskutowano od wielu lat. Żużlowym maniakom marzył się turniej, który wyłaniałby najlepszego zawodnika spośród ligowych asów.

Grzegorz Drozd
Grzegorz Drozd
Tym bardziej, że prestiż polskiej ligi żużlowej znacznie wzrósł. Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi wreszcie zadebiutowały w ubiegłym roku. Na torze w Tarnowie zwyciężył Emil Sajfutdinow. W Lesznie odbędzie się druga edycja mistrzostw.
Pomysł na biznes

Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi to strzał w dziesiątkę. Na podstawie regulaminu turniej skupia na starcie wszystkich najlepszych i najrówniejszych żużlowców w na ligowym froncie. Pomysł na takie zawody pierwsi mieli Anglicy. Na brytyjskich torach przez dziesięciolecia ten turniej miał rangę najważniejszych zawodów na Wyspach i ma wspaniałą tradycję. Pierwowzór zmagań miał jeszcze przed wojną oraz w latach 50-tych, kiedy wyłaniano najlepszego zawodnika niższych amatorskich lig. Wszystko zmieniło się w 1960 roku, gdy szef Provincial League, Mike Parker postanowił wdrożyć do swojej ligi podobne rozgrywki.

Po kilku latach okazały się przysłowiowym hitem - Mike świetne wyczuwał, co jest potrzebne żużlowi. Wiedział, że najważniejsze są emocje. Na brytyjskich torach oprócz eliminacji do mistrzostw świata i finałów brytyjskich był szereg turniejów towarzyskich. W tych wszystkich zawodach brylowały największe gwiazdy, które miały wiele okazji by sprawdzić się kto jest najlepszy. Zawodnicy z niżej notowanej Provincial League nie mieli swoich oficjalnych mistrzostw, w których mogliby wyłonić najlepszego - mówi Ivan Mauger, który współpracował z Parkerem na początku kariery zawodowej w Europie. Po kilku latach mistrzostwa PLRC (Provincial League Racers Championship) stały się bardzo popularne. Na finały przychodziło tysiące kibiców. Zawodnicy dostawali czeki na okrągłe sumy, a promotorzy napychali kieszenie.

Dzięki tym turniejom zwrócił na siebie uwagę właśnie Ivan Mauger, który triumfował w latach 1963-64. W tym okresie brytyjski żużel był na ostrym zakręcie. Trwała nieustanna zawierucha pomiędzy grupą promotorów z National League (najwyższa liga), którą stanowiła ekipa starych wyjadaczy z Charlesem Ochiltree na czele, a ekipą młodych wilków, którzy przejmowali coraz więcej stadionów i zarażali ludzi speedwayem w coraz większej liczbie miast w Wielkiej Brytanii. Na czele agresywnych młodych biznesmenów stał właśnie Mike Parker i Reg Fermann. Ochiltree i jego ekipa nie mieli wyjścia. Broniąc się przed wchłonięciem i przesunięciem na margines podjęli decyzję o fuzji i tak w 1965 roku powstała British League. Pomysł z Provincial League rozgrywania zawodów o najlepszego zawodnika ligi oczywiście kontynuowano.

Briggs nie do zdarcia

Wybór obiektu był dla wszystkich oczywisty. Stadion Hyde Road w Manchesterze. Domowa przystań asów z Belle Vue i najsłynniejszy brytyjski obiekt. Postanowiono, że zawody w dalszym ciągu będą ukoronowaniem sezonu, a stawkę wyłaniać będą średnie biegopunktowe. W lidze brytyjskiej startowało wtedy niemal 20 ekip, a więc każdy klub miał reprezentować zawodnik z najwyższą średnią. Pierwszym triumfatorem został Barry Briggs. Rok później Briggs powtórzył wyczyn i został pierwszym zawodnikiem, który w jednym sezonie został mistrzem świata i wygrał BLRC. Przy okazji zawodów wyłaniano Miss Speedway. Pierwszą Miss została Miss Glasgow, gospodyni domowa, 28-letnia Mae Marr. Zawodnicy turniej o zaszczytny tytuł traktowali bardzo poważnie. Mistrz świata za wszelką cenę chciał je wygrać i udowodnić, że tytuł wpadł w godne ręce. Niewielu ta sztuka się udawała.

W 1967 roku Ove Fundin po zdobyciu tytułu mistrza świata postanowił, że specjalnie przygotowanego na finał światowy JAP-a wykorzysta na BLRC. Podczas grzania motocykla silnik się rozsypał i na pożyczonym sprzęcie zajął odległe miejsce.
Przez pierwsze 6 edycji wygrywał Barry Briggs. Hegemonię Kiwi przerwał jego odwieczny rywal - Ivan Mauger, który reprezentował barwy miejscowych Asów. Briggo potrafił wyjątkowo sprężyć się na te zawody. Mimo że nie był najlepszy w przeciągu sezonu wciąż w mistrzostwach był niepokonany. W 1968 roku Eric Boocock w pierwszym wyścigu ustanowił najszybszy czas dnia w całej dekadzie Mistrzostw i pokonał Briggsa w bezpośrednim pojedynku. W ostatnim wyścigu dał się jednak zaskoczyć Sorenowi Sjostenowi i musiał stanąć do barażu z... Briggsem. Nerwy Anglika nie wytrzymały i Barry, którzy przeszedł w owym sezonie kontuzje i wirusa posocznicy znów triumfował!

W 1972 roku Briggsa z udziału w zawodach wyeliminowała poważna kontuzja - amputacja palca po kraksie na Wembley. Briggo jednak w dalszym ciągu był ważnym graczem turnieju. Do Manchesteru przywiózł swój motocykl specjalnie przygotowany na finał światowy i użyczył go klubowemu koledze Martinowi Ashbyemu, który o mały włos nie wygrał zawodów. Dopiero w barażu uległ Ole Olsenowi, który powetował sobie utratę tytułu mistrza świata przed kilkoma tygodniami. Olsen sukces powtórzył w 1976 roku, gdy dosiadł długo wyczekiwanej przez fabrycznych jeźdźców Jawy czterozaworowego silnika. Fabryka z Divisowa wypuściła pierwsze egzemplarze na jesień i Olsen był nie do zatrzymania przez 3 lata pod rząd (1976-78).

Duńskie przypadki

W latach 70. turniej w dalszym ciągu miał się bardzo dobrze. Na trybunach Hyde Road zasiadało po 20 tys. widzów. Bezpośrednie transmisje nadawała telewizja. W 1973 z powodu opadów deszczu odwołano zawody w pierwotnym terminie i odbyły się dopiero w listopadzie poza okresem oficjalnego kalendarza rozgrywek! W 1975 turniej stał pod znakiem żałoby i tragedii utalentowanego Nowozelandczyka Gary'ego Pattersona, który zginął w przeddzień zawodów na Hyde Road. Ole Olsen w akcie oddania hołdu dla młodszego kolegi z Wolverhampton nie pojechał w mistrzostwach.
Obsada BLRC z 1977 roku. Wśród doborowej stawki po raz pierwszy Polak - Edward Jancarz Obsada BLRC z 1977 roku. Wśród doborowej stawki po raz pierwszy Polak - Edward Jancarz
W latach 80-tych schedę po Olsenie przejęli jego uczniowie. Kolejno triumfowali Erik Gundersen (83,85), Hans Nielsen (86,87,90) i Jan O. Pedersen (88). Duńczykom najskuteczniej stawiał opór Kenny Carter. Po pechowych zawodach w 1980 roku i defekcie motocykla na prowadzeniu w dwóch następnych edycjach był najlepszy. W 1989 roku pierwszy raz w stawce zabrakło obrońcy tytułu. Pod nieobecność Jana O. Pedersena tytuł zgarnął kolorowy showman i kowboj z Kalifornii - Shawn Moran. Najlepszy obok Nielsena i Gundersena żużlowiec na świecie w tamtym okresie. W 1984 roku doszło do biegu barażowego z udziałem trzech najlepszych. Obok Mortona pod taśmę podjechała dwójka duńskich hegemonów Nielsen-Gundersen. Za dotknięcie taśmy został wykluczony Erik Gundersen, który domagał się ułaskawienia argumentując, że przepisy w zawodach FIM dopuszczają najeżdżanie na taśmę. Sędzia był jednak nieugięty i odesłał aktualnego mistrza świata do parkingu, a wygrał lokal matador Chris Morton.

Dwa lata później Wielki Hans dopiął swego. Ale nie miał łatwo. Oprócz rywali z toru musiał pokonać na argumenty sędziego, który chciał go wykluczyć za jazdę na jednym kole podczas wyścigu. Na szczęście wbrew ostrym i nieżyciowym przepisom sędzia oszczędził Hansa, który po raz pierwszy mógł celebrować zwycięstwo. Nielsen jako jedyny dwukrotnie pod rząd obronił tytuł mistrza świata i zgarnął tytuł BLRC (86-87). Tego wyczynu do dziś nie dokonał nikt poza fenomenalnym Hansem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×