Husaria Cieślaka po obozie w Orlej Skale. To nie były wczasy. Tutaj nikt się nie obijał

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Kadrowicze chwalą obozy Żużlowcy przyzwyczaili się już do tego, że praktycznie przed każdym sezonem mają co najmniej jedno zgrupowanie kadry narodowej. - To świetna sprawa. W sezonie każdy z nas chodzi własnymi ścieżkami i widujemy się tylko na zawodach czy treningach. Na obozie mamy okazję więcej czasu spędzić razem, porozmawiać, lepiej się poznać i zintegrować. Na dodatek obóz nie jest nudny, a zajęcia są bardzo ciekawe i urozmaicone. Mariusz Cieśliński aplikuje nam intensywne, ale bardzo przydatne treningi. Mamy też narty biegowe, które pomagają w przygotowaniach do sezonu - powiedział Krzysztof Kasprzak. Zawodnicy z reguły od grudnia przygotowują się indywidualnie. Dla kadrowiczów, powoływanych na obozy, tego typu zgrupowania są odskocznią od monotonii codziennych treningów. - To kolejny etap naszych przygotowań. Na obozy przyjeżdżamy, by ciężko pracować. Bardzo fajnie, że mieliśmy okazję tej zimy dwa razy spotkać się na zgrupowaniach. Z jednej strony obozy to treningi, ale z drugiej także równie ważna integracja. Dzień mamy wypełniony bardzo intensywnie, ale znajdzie się czas na to, by porozmawiać o różnych sprawach, nie tylko żużlowych – przyznał Jarosław Hampel. Bartosz Zmarzlik nie kryje, że lubi jeździć na nartach, ale pod koniec zgrupowania czuje już znudzenie szusowaniem po stokach. - Jesteśmy w górach, więc mamy kontakt z nartami zarówno biegowymi, jaki zjazdowymi. Oprócz tego biegamy w terenie oraz ćwiczymy w hali. Zajęcia są urozmaicone, tak byśmy byli jak najlepiej przygotowani do sezonu. Lubię narty, ale po kilku dniach intensywnych treningów, mam już ich trochę dosyć. Wolałbym się już przesiąść na motocykl - śmieje się żużlowiec Stali Gorzów.
Czy zgrupowania żużlowej kadry są potrzebne?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×