Słodko-gorzki debiut - sezon 2014/2015 w wykonaniu MKS-u Banimeksu Będzin

Rola plusligowego debiutanta początkowo onieśmieliła Tygrysy z Będzina. Mimo potknięć, po zmianie szkoleniowca na Roberto Santilliego po ostatnim akcie sezonu zespół zasłużył na oklaski.

Nicole Makarewicz
Nicole Makarewicz
Wkraczając do siatkarskiej elity MKS Banimex Będzin musiał się pogodzić z faktem, że bez wielkich nazwisk, dużych pieniędzy i własnej hali będzie w niej tylko statystą. Przez wiele kolejek faktycznie drużyna nie zbierała najlepszych recenzji. Po zmianie trenera, w fazie play-off zespół wreszcie zaczął prezentować przyzwoity poziom. Nic jednak nie przyszło łatwo.
Przed sezonem

Na początku maja zeszłego roku humory wśród osób z otoczenia klubu z Będzina nie mogły być dobre. Po wygraniu rundy zasadniczej I. ligi Zagłębiacy stracili rezon i ostatecznie zakończyli sezon na czwartej pozycji. Wydawało się, że wynik sportowy może uniemożliwić ekipie znad Czarnej Przemszy awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Decyzja PZPS-u o poszerzeniu PlusLigi aż o dwa zespoły, które wypełnią wszystkie wymagania nałożone na drużyny plusligowe wskrzesiła nadzieje będzinian. Włodarze klubu informowali, że będą się starać o miejsce w jednej z najlepszych lig świata, lecz chwilę po złożeniu deklaracji kibice i media zaczęły wytykać, że drużyna nie wypełnia dwóch warunków PZPS, mianowicie nie ma odpowiedniej hali i klub nie jest spółką akcyjną.

Po ogłoszeniu, że MKS Banimex Będzin w nowym sezonie będzie rozgrywał swoje mecze w Sosnowcu w hali przy ulicy Żeromskiego i przekształci się w spółkę akcyjną na oficjalnej stronie klubu ukazał się filmik, w którym poinformowano, że ostatecznie zespół zagra w PlusLidze.

Wraz z wiadomością o awansie przyszedł czas na dokonanie wzmocnień. Niestety, budżet klubu znacznie odbiegał od tych, którymi dysponowały inne kluby, więc MKS zakontraktował wyłącznie polskich zawodników. Hitów transferowych nie było, ale zespół pozyskał pięciu nowych zawodników. Pierwszym nabytkiem będzinian został Mikołaj Sarnecki. Wicemistrz Słowacji miał zadbać o mocne uderzenie na prawym skrzydle. Na lewej flance miał się za to wykazać sprowadzony z AZS-u Częstochowa Miłosz Hebda oraz Maciej Pawliński. Zagłębiacy postanowili też zadbać o jakość w defensywie sprowadzając do siebie doświadczonego Roberta Milczarka. Uzupełnieniem składu miał być drugi rozgrywający niegdyś grający w Asseco Resovii Rzeszów, Tomasz Kowalski.
O dobre przyjęcie w Będzinie miał zadbać Robert Milczarek O dobre przyjęcie w Będzinie miał zadbać Robert Milczarek
Jeszcze przed rozegraniem pierwszego meczu, o celach drużyny mówił w ten sposób ówczesny trener, Damian Dacewicz: - Założyliśmy z włodarzami klubu, że jako beniaminek musimy zrobić wszystko, żeby się utrzymać w rozgrywkach PlusLigi [...] Czy nas będzie stać na takie granie jak Czarnych? Marzę o tym, żeby wygrać nawet dziewięć spotkań, jak radomianie w tamtym roku. To byłby dla nas sukces.

Wzloty i upadki

Już pierwsze spotkania pokazały na co tak naprawdę stać Tygrysy. Drużyna kroczyła od porażki do porażki. Sezon rozpoczęła od spotkania we własnej hali z mistrzami Polski, PGE Skrą Bełchatów. Bilety na to spotkanie zostały wyprzedane na długo przed pierwszym gwizdkiem, do Sosnowca przyjechała telewizja, atmosfera siatkarskiego święta wisiała w powietrzu. Boisko szybko zweryfikowało jednak, że tego dnia świętować będą tylko bełchatowianie, którzy wygrali spotkanie 3:1.

Kolejne mecze wyglądały podobnie. Zespół z Będzina niby próbował walczyć z przeciwnikami, ale każda próba kończyła się fiaskiem. Drużyna miała problemy szczególnie w przyjęciu. W konsekwencji atakujący także nie radzili sobie w ofensywie. Beniaminek miał jednak dosyć trudny terminarz. MKS grał kolejno mecze z Asseco Resovią Rzeszów, Transferem Bydgoszcz czy Jastrzębskim Węglem.

W końcu, w 8. rundzie spotkań będzinianie się przełamali. Przed własną publicznością stoczyli zacięty, czterosetowy bój z AZS-em Częstochowa. Po ostatnim gwizdku sędziego zawodnicy i kibice oszaleli z radości jakby co najmniej awansowali do Final Four Ligi Mistrzów. W obozie Będzina wierzono, że to zwycięstwo będzie początkiem lepszych czasów dla ekipy Damiana Dacewicz.

Los przyniósł jednak inne rozwiązanie. Następnym przeciwnikiem Zagłębiaków był Indykpol AZS Olsztyn. Rywalizacja zakończyła się tie-breakiem wygranym przez ekipę z Olsztyna. Tygrysy musiały się zadowolić jednym punktem. Było to ostatnie "oczko", które zdobyli siatkarze z Będzina w pierwszej fazie sezonu zasadniczego.

Wynik pierwszego meczu będzinian w rundzie rewanżowej wprawił w osłupienie całą Polskę. Beniaminek na wyjeździe pokonał PGE Skrę Bełchatów w stosunku 3:1. Było to o tyle niespodziewane, że Skra do tamtej rywalizacji nie przegrała ani jednego spotkania w sezonie 2014/2015. Statuetkę MVP dostał Miłosz Hebda. Była to jednak krótkotrwała poprawa formy.

MKS wciąż zajmował ostatnie miejsce w tabeli. Włodarze klubu stwierdzili, że najwyższa pora coś z tym zrobić i zdecydowali się na rozwiązanie kontraktu z Damianem Dacewiczem. Jednocześnie, od 1 stycznia 2015 r. nowym trenerem klubu został znany z w Jastrzębskim Węglu Włoch, Roberto Santilli.
Włoch przejął klub 1 stycznia 2015 r. Włoch przejął klub 1 stycznia 2015 r.
Szkoleniowiec miał zupełnie inny pomysł na drużynę znad Czarnej Przemszy niż jego poprzednik. Rzymianin przestawił Miłosza Hebdę na atak, powierzył Jakubowi Oczko rolę pierwszego rozgrywającego, postawił na Macieja Pawlińskiego i Michała Żuka w przyjęciu oraz Sebastiana Wardę na środku siatki. Zmiany połączone z intensywniejszymi treningami i dbałością o formę mentalną zawodników szybko przyniosły zmiany. Zagłebiacy pokonali przed własną publicznością ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, poradzili sobie także z Akademikami z Olsztyna. Sezon zasadniczy skończyli z 4. wygranymi. Zdawali sobie sprawę, że jeśli chcą zagrać w przyszłej edycji PlusLigi, muszą wygrać chociaż jeszcze jeden mecz.

Siatkarze z Zagłębia nie potrzebowali większej motywacji. Zmobilizowani przystąpili do rywalizacji z BBTS-em Bielsko-Biała. Już we własnej hali odnieśli upragnione, piąte zwycięstwo. Triumfowali również pod Dębowcem, tym samym uzyskali awans do walki o miejsca 5-12. Po porażkach z Transferem Bydgoszcz i Cerrad Czarnymi Radom oraz zwycięstwie z Effectorem Kielce ostatecznie zajęli 11. miejsce. Poprawa była znacząca, bo w fazie play-off wygrali pięć z ośmiu spotkań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×