Mateusz Przybyła: Coś siadło w głowach

W sobotę AZS Częstochowa wyjechał z Lubina bez żadnej zdobyczy punktowej. Środkowy częstochowskiego klubu stara się wytłumaczyć przyczyny porażki na Dolnym Śląsku.

Małgorzata Boluk
Małgorzata Boluk
AZS Częstochowa jechał do Lubina z przeczuciem, że hala RCS jest trudnym terenem i się nie pomylił. Ekipa częstochowian ugrała na wyjeździe tylko jednego seta i wróciła do domów z niczym. Po pierwszej, bardzo zaciętej odsłonie spotkania, w grze Akademików coś się zacięło.
Po pogromie w drugiej części meczu, wydawało się, że pojedynek zakończy się szybkim trzy do zera dla gospodarzy. AZS jednak powstał z kolan i po dobrej grze przedłużył swoje szanse na urwanie punktów. Na drużynę Gheorghe Cretu przegrany set zadziałał jak zimny prysznic i skutecznie pobudził do walki w czwartej odsłonie. Cuprum Lubin zbudowało sobie wysoką przewagę i nie oddało jej już do końca spotkania.

- Pierwszy set w zasadzie ustalił bieg tego spotkania. Graliśmy bardzo dobrze, punkt za punkt, ale w końcówce popełniliśmy dwa głupie błędy i przegraliśmy seta. Bardzo nam tego szkoda, bo później w naszych głowach chyba coś siadło - tłumaczył Mateusz Przybyła.

- Mimo to czuliśmy, że jeszcze możemy powalczyć o punkty. Nasze błędy niestety przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść lubinian. Tak jak mówię, gdyby nie te błędy, moglibyśmy się cieszyć z jakiejś zdobyczy punktowej w tym spotkaniu - dodał środkowy częstochowskiego klubu.

Beniaminek poszedł za ciosem - relacja z meczu Cuprum Lubin - AZS Częstochowa

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×