Krzysztof Ignaczak: Liczyłem na tie-break

Dla Krzysztofa Ignaczaka mecze z kadrą Włoch były swego rodzaju odpoczynkiem. W pierwszym składzie zagrał bowiem Paweł Zatorski. "Igła" zasiadł na trybunach, z których dopingował swoich kolegów.

Anna Więcek
Anna Więcek

- Oczywiście, że każdy z nas chciałby uczestniczyć w takim widowisku jakie miało miejsce w Rzymie - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl reprezentant Polski po niedzielnym spotkaniu. - Kibice stworzyli piękny spektakl. Było to na pewno coś zupełnie nowego. Nawet z trybun miałem ogromną frajdę oglądać ten mecz jako część publiczności, a ta bawiła się doskonale.

Gorący doping Krzysztofa Ignaczaka nie pomógł jednak jego drużynie w odniesieniu zwycięstwa nad kadrą Azzurrich. - Szkoda, że przegraliśmy to spotkanie. Mogliśmy odmienić losy tego meczu, zwłaszcza po tym trzecim secie, który wygraliśmy dość wyraźnie. Pokazaliśmy w nim naprawdę dobrą siatkówkę - przyznał zawodnik.

Polski gracz dodał również, że do końca miał nadzieję na piątego seta. - Szczerze wierzyłem, że uda nam się wygrać również tę czwartą partię i cały mecz skończy się w tie-breaku. Włosi okazali się jednak lepsi.

W niedzielnym spotkaniu w Rzymie Polska ekipa zdecydowanie odstawała w ataku. Fabian Drzyzga w drugim secie wypróbował wszystkich swoich graczy, jednak żaden z nich nie potrafił przebić się przez szczelny blok Włochów. - Ta grupa ludzi, którzy obecnie stanowią cześć naszej reprezentacji pracuje każdego dnia bardzo ciężko aby grać na najwyższym poziomie. Jest to trochę odmłodzona drużyna z bardzo małym międzynarodowym doświadczeniem. - wyjaśnił Ignaczak.

Polski gracz dodał jednak, że występy przeciwko silnym rywalom na pewno wyjdą młodym graczom na korzyść. - Cieszę się, że chłopaki mogli zagrać w meczach przeciwko Włochom, a także na takim obiekcie jak Foro Italico. Włosi zagrali w swoim najsilniejszym składzie a nasz zespół, jak się nas nazywa, w składzie rezerwowym. To są ludzie, którzy będą stanowili o przyszłości polskiej siatkówki już niebawem i dobrze jest, że zbierają cenne doświadczenia w takich meczach jak te we Włoszech.

Ignaczak nie miał wątpliwości co do faktu, że nowe warunki w jakich przyszło grać obydwu zespołom nieco wpłynęły na grę, zwłaszcza na początku spotkania. - Dla obydwu zespołów warunki były takie same więc nie ma co zwalać winy na wiatr, oświetlenie czy nowe otoczenie. Aczkolwiek było to coś nowego i trzeba było złapać ten swój rytm. Włosi narzucili swoją bardzo dobrą grę od samego początku. Z ich doświadczeniem nie wymagało to wielkiego wysiłku. Oni wychodzą na boisko i po prostu grają swoje. My natomiast jesteśmy obecnie drużyna, która wciąż tego rytmu szuka.

Reprezentacja Włoch udaje się teraz na mecze do Polski. Zespoły zagrają w Katowicach oraz Łodzi. - Przywitamy ich w Polsce w takim samym stylu jak oni nas we Włoszech, wspaniałym dopingiem i mam nadzieję dobrą grą - zapewnił polski libero.

Z Rzymu dla SportoweFakty.pl
Anna Więcek

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Najsłabszy występ Orłów w LŚ 2014 - oceny Polaków za II mecz z Włochami według SportoweFakty.pl

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×