Wybrzeże nie będzie się odwoływać. "To nie znaczy, że chcę przejść obok tej sytuacji do porządku dziennego"
Wskutek protestu Wybrzeża zweryfikowano wynik meczu z Gaz-System Pogonią Szczecin. Gdańszczanie nie będą składać odwołania, jednak Zbigniew Trzoska zwrócił uwagę na kilka nieścisłości w regulaminie.
Prezesa beniaminka PGNiG Superligi niepokoi to, że regulamin dotyczący tego typu sytuacji jest bardzo nieprecyzyjny. - Fakt, że nie będziemy składać odwołania nie znaczy, że chcę przejść obok tej sytuacji do porządku dziennego. Mam nadzieję, że wywiąże się poważna dyskusja. Jeśli przy proteście regulamin nie daje innej możliwości, jak wnoszenie o powtórzenie meczu, a wynik jest weryfikowany, należy się zastanowić który moment jest dobry, by powtórzyć mecz? Czy gdybyśmy przegrali różnicą trzech, czy czterech bramek, to zagralibyśmy jeszcze raz? Gdyby w 45. minucie dopisano komuś bramkę na remis, a następnie ten kto na tym skorzystał miałby serię ośmiu trafień z rzędu, to powtórzenie spotkania byłoby zasadne? Trzeba popracować nad przepisami, gdyż są one niefortunnie napisane. Protestować możemy tylko w momencie ich naruszenia. Wedle nich mogliśmy wnioskować jedynie o powtórzenie spotkania, bo jest to wyszczególniona sankcja, jaką dopuszcza regulamin. Z drugiej strony nie chcę, by dochodziło do takich sytuacji, jaka była podczas spotkania Warmii ze Stalą. Błędy się zdarzają, więc regulamin musi być jasny i klarowny. Zapisy mają być sztywne, a koszta związane z ponownym rozegraniem spotkania powinni regulować ci, przez których dochodzi do takich sytuacji - wyjaśnił Zbigniew Trzoska.
W ocenie sternika klubu znad morza, w tego typu sytuacjach powinno się powtarzać mecz od momentu, w którym popełniono rażący błąd. - Nie mówię tutaj o błędzie związanym z przebiegiem gry, jak interpretacja faulu, czy błędy popełnione podczas rywalizacji sportowej. Mam natomiast na myśli skrajne przypadki, jak wejście nieuprawnionego zawodnika ukaranego wcześniej czerwoną kartką, czy zmiana wyniku przy stoliku. Gdyby tego typu błąd miał miejsce przy wysokim wyniku trzy minuty przed końcem spotkania, to nikt nie chciałby powtarzać kawałka meczu. Przy równym rezultacie sytuacja wyglądałaby już inaczej i można by było dograć nawet 15, czy 5 minut. Taka sztywna zasada spowodowałaby to, że obyłoby się bez jakichkolwiek spekulacji - zakończył Trzoska.