Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. VII

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Abdul-Jabbar podpisał z Jeziorowcami pięcioletni kontrakt, na mocy którego zarabiał niemal pół miliona dolarów za sezon gry. Oprócz tego zawodnik zagwarantował sobie bonus za parafowanie umowy, wynoszący siedemset pięćdziesiąt tysięcy "zielonych", płatny w ratach rozłożonych na lata 1981-1995. Legendarny środkowy wzbogacał się jednak nie tylko na grze w basket. Już w 1971 roku ukazała się pierwsza seria obuwia firmy Adidas, sygnowana jego nazwiskiem. - Kiedy dorastałem, buty do koszykówki produkowała jedna firma lub dwie, a wszystkie modele były niemal identyczne - mówi Alcindor. - W tamtych czasach normą było obuwie brezentowe, a Adidas kupił mnie tym, że produkował je ze skóry. To była wielka zmiana, która w mojej opinii uczyniła buty bardziej trwałymi i komfortowymi. Naprawdę cieszyłem się, że mogłem je nosić. Nie ze względu na to, że firmowałem swoją twarzą tę markę, ale dlatego, że w rzeczywistości uważałem obuwie Adidasa za najlepsze. Przenosząc się do Los Angeles, Kareem nie wątpił czy podejmuje słuszną decyzję. Nie znaczy to jednak, że nowy środkowy Jeziorowców od początku swojej przygody z koszykówką był uosobieniem pewności siebie. Wiele czasu bowiem upłynęło, zanim zaczął być świadom swojej wartości oraz zrozumiał, czego tak naprawdę oczekuje od życia. - Wątpliwości pojawiły się w pierwszej klasie liceum - opowiada. - Jako czternastolatek nie byłem jeszcze dojrzałym facetem, a zaszło wówczas kilka incydentów, przez które moja pewność siebie została zachwiana. Egzystowałem w bardzo konkurencyjnym środowisku. W szkole średniej nauczyłem się jak wyjść na boisko i robić swoje ze stoickim spokojem. Licealny coach doskonale radził sobie ze mną i resztą chłopaków. Nigdy nie zmieszał nas z błotem, jeśli dawaliśmy z siebie wszystko i postępowaliśmy zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. To wielkie szczęście, że mogłem trenować w takich warunkach, które potrafił później stworzyć również coach John Wooden na UCLA.

Dla Abdul-Jabbara kluczem do osiągania dobrych wyników okazały się koncentracja oraz determinacja. Nowy nabytek ekipy z Kalifornii starał się podchodzić do basketu z jak najmniejszą dawką emocji, co sprawiało, że porażki go nie przytłaczały, a zwycięstwa nie powodowały, iż osiadał na laurach. - Na początku nauki w szkole średniej graliśmy mecz na Brooklinie i dostaliśmy lanie - wspomina. - Jeden z przeciwników popisywał się sztuczkami w stylu Harlem Globetrotters. Było naprawdę źle. Po spotkaniu czułem się tak fatalnie, że zaraz po wejściu do szatni totalnie się rozkleiłem. Miałem wówczas czternaście lat. W tym wieku jedni są bardziej dojrzali, a inni trochę mniej. Wówczas zaliczałem się do tej drugiej grupy i bliżej mi było do dwunastolatka. Ryczałem jak bóbr, a kumple patrzyli na mnie jak na kosmitę. Po fakcie zdałem sobie sprawę z tego, że dziecięce emocje należy odstawić na bok i trzeba zabrać się do pracy nad tym, żeby stać się bardziej konkurencyjnym.

Małżeństwo z Habibą Kareem po latach opisuje jako jeden z największych błędów w swoim życiu. W końcu za namową Hamaasa Abdul Khaalisa mężczyzna zostawił Pam Grier - dziewczynę, którą naprawdę kochał. Nie zmienia to jednak faktu, że związek z wybraną przez mentora kobietą przyniósł mu aż trójkę potomstwa. Oprócz małej Habiby na świat wkrótce przyszły dwie kolejne pociechy: Sultana oraz Kareem junior. Bez prawdziwej miłości trudno jednak o relację do grobowej deski. Od 1978 roku para oficjalnie żyła w separacji, choć tak naprawdę już pięć lat wcześniej Abdul-Jabbarowie mieszkali oddzielnie.

Tymczasem na koszykarskim parkiecie środkowy Jeziorowców w dalszym ciągu zachwycał, lecz swojego zespołu nie był w stanie poprowadzić choćby do finału ligi. Regularnie występował w All-Star Game, łapał się do najlepszej piątki NBA oraz piątki topowych defensorów, a w kampaniach 1975/76 i 1976/77 sięgnął po swoją czwartą oraz piątą statuetkę MVP sezonu zasadniczego. W tych pierwszych rozgrywkach okazał się również pierwszym zbierającym i blokującym na boiskach najlepszej na świecie ligi basketu.
Po Billu Sharmanie team z Kalifornii przejął Jerry West, ale nawet on i liderujący zespołowi Abdul-Jabbar nie byli w stanie zapewnić nic więcej niż maksimum 53 zwycięstwa w regular season oraz finał Konferencji Zachodniej. Alcindor był naprawdę zdeterminowany, żeby wywalczyć swój drugi mistrzowski pierścień i z tego powodu czasem puszczały mu nerwy. Podczas inauguracyjnego starcia rozgrywek 1977/78 przeciwko Milwaukee Bucks został uderzony w brzuch przez Kenta Bensona, po czym postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość, wyprowadzając prawą ręką cios prosto w twarz przeciwnika. Całe zajście skończyło się dla środkowego Jeziorowców pięcioma tysiącami dolarów grzywny oraz... złamaniem kończyny. - Benson nie poniósł natomiast żadnych konsekwencji - przywołuje dawne czasy Kareem. Niemoc zespołu z Kalifornii nie mogła jednak trwać wiecznie, bo zawodnicy tacy jak Abdul-Jabbar prędzej czy później dostają to, czego chcą. Brakującym ogniwem w teamie Lakersów miał być świetnie wyszkolony rozgrywający Michigan State University, Earvin "Magic" Johnson, który został wybrany z numerem pierwszym w drafcie w 1979 roku. - On wniósł do tej drużyny hektolitry talentu - dodaje. - Kreował grę w taki sposób, w jaki nikt przed nim tego nie robił.

Koniec części siódmej. Kolejna już w najbliższy piątek.

Bibliografia: Los Angeles Times, People, Sports Illustrated, achievement.org, sportsbusinessdaily.com, basketball-reference.com.

Poprzednie częśći:
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. I
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. II
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. III
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. IV
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. V
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. VI

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×