Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. III
Każdy amerykański koszykarz marzy o wywalczeniu złotego medalu olimpijskiego. Lew Alcindor w październiku 1968 roku z własnej woli nie pojechał jednak na igrzyska do Meksyku.
W latach sześćdziesiątych los afroamerykańskich studentów nie był łatwy. Jeśli chcieli zamieszkać poza kampusem, mieli ogromne problemy ze znalezieniem lokum. - Nigdy nie wynajmuję czarnym - mówił w rozmowie z lokalną gazetą jeden z mieszkańców Los Angeles. - Ich skóra jest pokryta olejem, który wżera się w ściany i zostaje tam na zawsze. Lew w przeszłości wyrażał chęć zintegrowania się z białymi, ale na studiach jego entuzjazm w tym temacie zmalał do zera. Postanowił, że od tej chwili będzie działał jedynie dla dobra Murzynów.
Zakaz wykonywania slam-dunków nie powstrzymał jednak Abdul-Jabbara w zdobywaniu kolejnych szczytów. Center Bruins rozszerzył wachlarz swoich zagrań, doprowadzając do perfekcji słynny "podniebny hak" i czyniąc go manewrem niemal niemożliwym do zablokowania. Tymczasem miesiąc po absurdalnej decyzji władz NCAA Muhammad Ali, znany przed przejściem na islam jako Cassius Clay, odmówił służby wojskowej i wyjazdu na wojnę do Wietnamu. Za swoje przekonania zapłacił wysoką cenę i otrzymał karę więzienia w zawieszeniu, która oznaczała dla niego trzyletni zakaz zawodowych walk na ringu oraz opuszczania terytorium Stanów Zjednoczonych. Lew Alcindor w pełni popierał swojego "czarnego brata", czemu dał wyraz podczas spotkania w Cleveland w czerwcu 1967 roku. - Pamiętam, że jako student czułem się zaszczycony obecnością na spotkaniu, na którym pojawili się zawodowi sportowcy - opowiada Kareem. - W stu procentach popierałem Muhammada i uważałem tę wojnę za bezsensowną. Dyskusję prowadził Jim Brown i powiedział nam, że jesteśmy bohaterami afroamerykańskiej społeczności, których głos może pomóc Alemu. Muhammad Ali dodał ludziom wiele odwagi, testując ówczesny system. Do dziś jest jednym z moich idoli.
Po spotkaniu z mistrzem pięściarstwa, Abdul-Jabbar znalazł w sobie dodatkową motywację do działania na rzecz walki z rasizmem. W przerwie międzysemestralnej wrócił do nowojorskiego Harlemu, gdzie pracował z młodzieżą. Uczył dzieciaki nie tylko podstaw gry w koszykówkę, ale również tego, iż należy być dumnym ze swego pochodzenia. Jesienią natomiast sportowiec udał się w Los Angeles na konferencję dla młodych Afroamerykanów, zorganizowaną przez Harry'ego Edwardsa z San Jose State College i organizacji "The Olympic Project for Human Rights". Podczas tamtego spotkania, mającego miejsce w kościele baptystów, wypłynął temat potencjalnego bojkotu przez Murzynów zbliżających się wielkimi krokami igrzysk olimpijskich w Meksyku. Lew Alcindor w pewnym momencie wstał i przemówił do zgromadzonego tłumu: - Wszyscy mnie znają. Jestem gwiazdą koszykówki, weekendowym bohaterem i członkiem pierwszego zespołu All-American. Zeszłego lata o mały włos zostałem ofiarą policjanta-rasisty, który na ulicach Harlemu strzelał do czarnego kota. Strzały padły w miejscu, w którym spacerowało lub stało wielu czarnych. Dla niego byliśmy wówczas jednie bandą czarnuchów. Wtedy dotarło do mnie, że nie doświadczamy piekła za to kim jesteśmy i co robimy, ale tylko ze względu na nasz kolor skóry.
Po swoim wystąpieniu Alcindor otrzymał od dwustuosobowego zgromadzenia pięciominutową owację. W tym samym czasie na zewnątrz trwały zamieszki pomiędzy zwolennikami skupiającej czarnoskórych organizacji "US", a sympatykami Komunistycznej Partii Stanów Zjednoczonych. W środku odbywało się natomiast głosowanie sportowców odnośnie bojkotu najbliższych igrzysk. Po jego zakończeniu Harry Edwards wyszedł na zewnątrz i ogłosił, że sportowcy jednogłośnie opowiedzieli się za bojkotem.