Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. I

- Nie szukam poklasku. Chcę po prostu rozegrać dobry mecz, a potem pójść do domu - mawiał niegdyś Kareem Abdul-Jabbar, lider klasyfikacji wszech czasów w liczbie zdobytych punktów na parkietach NBA.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski

Dzielnica o nazwie Harlem na początku XX wieku stanowiła centrum społeczności afroamerykańskiej w Nowym Jorku. W latach dwudziestych ta część metropolii pod wpływem ruchu zwanego renesansem Harlemu stała się również ważnym ośrodkiem literackim. Pod koniec II wojny światowej za sprawą wielkiego kryzysu warunki bytowania znacznie się jednak pogorszyły. Wzrosła przestępczość, a część ludności musiała żyć w slumsach. W latach pięćdziesiątych populacja czarnoskórych była tam najwyższa w historii, by z roku na rok się zmniejszać. Spis powszechny przeprowadzony w 2008 roku wykazał zaledwie czterech Murzynów na dziesięciu mieszkańców dzielnicy.

Cora i Ferdinand Lewis Alcindorowie przybyli do Stanów Zjednoczonych z Trynidadu. Ich jedyny syn, Ferdinand Lewis junior (znany po przejściu na islam jako Kareem Abdul-Jabbar), przyszedł na świat 16 kwietnia 1947 roku, czyli dokładnie dzień po tym jak Jackie Robinson jako pierwszy Afroamerykanin zagrał w meczu prestiżowej Major League Baseball. Lew, jak pieszczotliwie go nazywano, był bardzo dużym niemowlakiem, gdyż ważył prawie sześć kilogramów. Trudno się jednak temu dziwić, skoro jego matka miała aż sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, a ojciec o dziesięć więcej. Rodzina Alcindorów nie zabawiła długo w Harlemie. Gdy mały Lew miał trzy latka, jego rodzice postanowili osiedlić się w dzielnicy Inwood, leżącej na koniuszku Manhattanu i stanowiącej swego rodzaju odskocznię od szybkiego tempa życia w centrum.

- Myślę, że miałem naprawdę wspaniałe dzieciństwo - mówi Kareem Abdul-Jabbar. - Nie mogę na nic narzekać. Dorastałem z obojgiem rodziców, którzy dbali o mnie, wspierali oraz uczyli dyscypliny. Zawsze mieli na mnie oko, a ja robiłem wszystko to, co w latach pięćdziesiątych robiły zwyczajne dzieciaki. Chodziłem do cyrku, na rodeo i do biblioteki. Grałem w baseball, stickball oraz pływałem. Odwiedzałem dziadków na Brooklynie. Moje życie kręciło się wokół rodziny, przyjaciół i... telewizji, która wówczas dopiero raczkowała. Warto podkreślić, że Ferdinand Lewis senior oraz Cora byli gorliwymi katolikami i w każdą niedzielę uczestniczyli we mszy. Poznali się śpiewając w chórze kościelnym. Nic więc dziwnego, że swojemu synowi wpajali, jakie wartości są priorytetowe w życiu. - Najważniejsza lekcja jaką mi dali, dotyczyła tego jak istotny jest charakter człowieka - opowiada Kareem. - Duma, honor, dyscyplina, godność, odwaga i kręgosłup moralny.

Alcindorowie w Inwood zamieszkiwali przy Dyckman Street, gdzie na północy przeważali Irlandczycy, a na południu Żydzi. Ci pierwsi krzywo patrzyli na czarnoskórych przybyszów z Harlemu. - Pamiętam, że byliśmy jednymi z pierwszych Afroamerykanów w okolicy - wspomina Abdul-Jabbar. - Moją mamę nękano w supermarkecie, oskarżając o kradzież. Gdy menadżer sklepu chciał sprawdzić jej torby, nie pozwoliła mu, zrobiła scenę, po czym chwyciła mnie za fraki i opuściła sklep. W domu Alicndorów często gościła muzyka. Senior rodu ubóstwiał bowiem jazz i przyjaźnił się z takimi osobistościami jak Art Blakey, Dizzy Gillespie czy Bill Evans. Mężczyzna ukończył słynną Juilliard School, gdzie grał na puzonie i uczył się fachu dyrygenta. Ze względu na kolor skóry nie dostał jednak nigdy pracy w swoim zawodzie i na życie zarabiał jako policjant dbający o bezpieczeństwo komunikacji miejskiej.

W powojennych latach los Afroamerykanów w Inwood nie należał do najprzyjemniejszych. Ojciec musiał zabierać Kareema na strzyżenie do Harlemu, gdyż okoliczni fryzjerzy albo odmawiali wykonania usługi, albo wykonywali ją niezgodnie z życzeniem klienta. Cora często często bała się o bezpieczeństwo swojego syna, dlatego gdy ten zaczął uczęszczać do pobliskiej szkoły podstawowej im. św. Judy Tadeusza, puszczała malca samego, ale potajemnie obserwowała go jak dociera do celu. - W dzisiejszych czasach jest zupełnie inaczej - mówi Abdul-Jabbar. - Nie ma już dzielnic etnicznych. Wszyscy nowojorczycy zostali wymieszani i rozrzuceni po różnych częściach miasta, niczym w blenderze. To miasto pracoholików i jeśli odniesiesz tutaj sukces, to możesz się naprawdę dobrze ustawić. Każdy to widzi i chce dołączyć do tych na wyższych szczeblach. Pamiętam, że jako dziecko zobaczyłem faceta wysiadającego z pięknego rolls-royce'a. Mężczyzna był pochodzenia kaukaskiego i miał czarnoskórego kierowcę, któremu powiedziałem: "Pewnego dnia będę miał taki samochód".

Rodzice małego Lewa pragnęli, żeby ich jedyny syn zdobył dobre wykształcenie. Sami uchodzili za bardzo inteligentnych ludzi, a ojciec chłopaka był nawet dwujęzyczny. - Uczyłem się naprawdę nieźle - wspomina legendarny dziś center Milwaukee Bucks oraz Los Angeles Lakers. - Moja mama zawsze zwracała uwagę, że szkoła jest bardzo ważną częścią mojego życia. Chciała dla mnie jak najlepiej, a ja brałem sobie jej słowa do serca. Alcindorom nie zależało jednak tylko na tym, by ich pociecha przynosiła do domu same piątki i szóstki. Ich syn potrafił sprawnie czytać, zanim jego koledzy w ogóle przystąpili do nauki. Chłopak wiedział również, na kim oprócz rodziców powinien się wzorować w życiu. - Jackie Robinson był w naszym domu wielkim bohaterem - opowiada. - Muzycy również. Ojciec miał bzika na tym punkcie i uważał muzykę za szczyt wyrazu artystycznego. Duke Ellington, Count Basie, Nat King Cole, Sarah Vaughan i Billy Eckstine - tych ludzi traktowało się u nas jak ikony.
fot. Malcolm W. Emmons - domena publiczna fot. Malcolm W. Emmons - domena publiczna
Szkoła im. św. Judy Tadeusza była katolicką placówką, prowadzoną przez siostry zakonne. W trzecim roku nauki Kareem zdał sobie sprawę, że jest jedynym Murzynem w klasie. - Kiedy zobaczyłem pamiątkową fotografię, nieźle się zdziwiłem - wspomina. - Moja skóra była ciemna, a pozostałe dzieci miały o wiele jaśniejszą. O niczym jednak nie powiedziałem rodzicom i zachowałem tę informację dla ciebie. Po ukończeniu czwartej klasy państwo Alcindorowie zdecydowali, że ich syn powinien kontynuować naukę w placówce z internatem, wobec czego wysłali go do Holy Providence w Filadelfii. Tam jednak młodzieniec zabawił zaledwie rok i wrócił w rodzinne strony oraz do starej szkoły. - Dostałem kilka trudnych lekcji - Kareem przywołuje czas spędzony w stanie Pensylwania. - Inne dzieciaki nie doceniały faktu, że byłem dobrym uczniem i wyzywały mnie od jajogłowego oraz nerda. Jedyna dobra rzecz, która mnie tam spotkała, to gra w drużynie koszykówki. Byłem czwartoklasistą i to był mój pierwszy rok występów na parkiecie. Basket stanowił dla mnie swego rodzaju schron, a ja nie mogłem się doczekać, kiedy się stamtąd wydostanę.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×