Włocławski efekt motyla. Dlaczego Anwil pikuje w dół?

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Efekt motyla

Wszyscy znamy to powiedzenie: trzepot skrzydeł motyla, może, po jakimś czasie, spowodować burzę piaskową w innym regionie. W klubie z Włocławka to wszystko przebiegało zdecydowanie mniej skomplikowanie.

Obcięcie finansowania na poziomie połowy kwoty wytworzyło olbrzymią dziurę budżetową, której klub nijak nie był w stanie zasypać (a przecież cały czas wdrażano plan naprawczy z marca 2012 roku). Nagle z sumy około 3,5 miliona złotych, jaką lokalny potentat wspierał koszykówkę, została tylko połowa: 1,75. Efekt? Anwil Włocławek musiał rozstać się najlepszym swoim graczem, Deividasem Dulkysem, a za kontuzjowanych Keitha Clantona czy Michała Sokołowskiego nie zatrudniono żadnych innych zawodników. Dodatkowo, nieterminowe regulowanie należności koszykarzom spowodowało, że wieloletnie kontrakty zerwali wspomniany Sokołowski oraz Mateusz Kostrzewski.

Większość graczy odeszła z końcem sezonu, ale nie oznaczało to końca problemów. Ponad półtoramilionowy dług pozostał, a weryfikację klub przeszedł dzięki ugodom, spłacanym także w kolejnych (obecnych) rozgrywkach. Czy dziwić zatem jeszcze może fakt, iż minionego lata Anwil budował skład przeszukując raczej półki z towarem dyskontowym, aniżeli firmowym? Trener Mariusz Niedbalski był po prostu jedną z najtańszych opcji, podobnie jak zawodnicy: zarabiający nieco ponad trzy tysiące dolarów za miesiąc Chase Simon czy niespełna dwa razy droższy Deonta Vaughn. A przecież jeden z najdroższych w obecnym gronie Seid Hajrić był tylko przeciętnie zarabiającym koszykarzem wśród graczy z sezonu 2012/2013, gdy wdrażano plan naprawczy. Wszystko po to, aby minimalizować koszta związane z decyzją właścicieli klubu (zwłaszcza TKMu; poprzez Radę Nadzorczą) o dalszym występowaniu w Tauron Basket Lidze.

Gwóźdź programu

Skandalicznie słaba gra zespołu, zaległości względem zawodników, trenerów oraz własnych pracowników, kary nałożone przez klub na koszykarzy za brak zaangażowania, reakcja graczy i nietrenowanie przez kilka dni (sytuacja w czwartek rano wróciła do normy, w sobotę zagrali mecz z Energą Czarnymi w pełnym składzie), zwołanie nadzwyczajnej Rady Nadzorczej na wniosek prezydenta miasta, Marka Wojtkowskiego. Nad Anwilem Włocławek zebrały się chmury o najczarniejszym z możliwych odcieni. To wszystko wiedza powszechna. A gdzie w tym galimatiasie miejsce na "gwoźdź programu"?

Otóż, jest nim pytanie o podłoże decyzji sponsora strategicznego, a konkretnie: dlaczego firma Anwil SA zdecydowała się zmniejszyć współpracę w trakcie trwania sezonu, w sytuacji, w której wcześniej zaaprobowała kwotę (poprzez swoich reprezentantów w Radzie Nadzorczej), za którą zespół został zbudowany? Gdyby finansowanie okrojono pół roku wcześniej (albo później), klub również musiałby stworzyć tańszą drużynę, ale przynajmniej nie miałby długów...

Stąd pytanie: co zadecydowało o decyzji firmy Anwil SA? Oficjalnie żadnej informacji na ten temat nie ujawniono, ale nieoficjalnie wiadomo, iż radykalne zmniejszenie wsparcia jeszcze w trakcie sezonu to efekt audytu, jaki został przeprowadzony na wniosek Orlenu, czyli właściciela Anwilu SA, a przedmiotem jego zainteresowania było funkcjonowanie klubu w latach 2008-2010. Czego jednak konkretnie audyt dotyczył - szczegółów brakuje, jedyną zweryfikowaną informacją jest ta, że dalsze finansowanie klubu przez głównego sponsora zostało uzależnione od przeprowadzenia zmian w strukturach właścicielskich, czyli w Towarzystwie Koszykówki Młodzieżowej, co ostatecznie rzeczywiście stało się faktem. Od roku nowym prezesem zarządu TKMu, i jednocześnie przewodniczącym Rady Nadzorczej spółki jest Piotr Świderski, który zastąpił Andrzeja Kamińskiego.

Czy "jutro" nadejdzie?

Prawdopodobnie pierwsze informacje "co do jutra" pojawią się... jutro, tj. we wtorek, po nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Nadzorczej. Pomimo faktu, iż ostatnie dni przyniosły niesłychany wręcz negatywny szum (i nie ma się właściwie czemu dziwić) informacyjny wokół klubu, trudno oprzeć się wrażeniu, że włocławską koszykówkę - mimo wszystko - czekają lepsze dni.

Nowy prezydent, wspomniany wcześniej Marek Wojtkowski, to zagorzały kibic zespołu, który już w styczniu zapowiedział wsparcie klubu kwotą 1 mln złotych w 2015 roku (z czego pierwsza transza z kwoty 550 tysięcy zadeklarowanej przed kilkunastoma dniami jest już w realizacji) i wydaje się, że nie pozwoli, by koszykówka dalej przeżywała regres. Trudno wyobrazić sobie sytuację, by klub miał np. nie przetrwać i nie występować w rozgrywkach ekstraklasy w momencie, w którym ma za sobą magistrat. Dodajmy, magistrat-właściciela mającego niespełna 49 procent udziałów, czyli podmiot mający kompletną wiedzą na temat całej sytuacji w klubie. Tym bardziej, że gdyby koszykówki nie było we Włocławku, miasto zostałoby bez żadnej drużyny sportowej na ekstraklasowym poziomie.

***

Od stycznia 2014 Anwil stopniowo, ale nieubłaganie stacza się w dół, a każda próba ratowania sytuacji pogłębia kryzys. To, czego zdecydowanie zabrakło to przepływu informacji lub, jak kto woli, transparentności (choć wiadomo, że transparentność nie oznacza by mówić wszystko) w kluczowych momentach istnienia spółki.

Przede wszystkim w momencie zmiany prezesa klubu - o przyczynach całego zdarzenia i faktycznym stanie spółki (co pozwoliłoby odgraniczyć jedną epokę od drugiej), a w momencie przeprowadzenia audytu - o jego przyczynach i wynikach (co de facto rozpoczynałoby nadejście "nowego"). Na takie działania nigdy jednak nie jest za późno, a Anwil - żeby ruszył z miejsca sportowo oraz wizerunkowo - potrzebuje przede wszystkim przejrzystości.

Gruszecki i Pasalić rozstrzelali Anwil

Czy wrócą dni chwały Anwilu Włocławek?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×