Włocławski efekt motyla. Dlaczego Anwil pikuje w dół?

Od stycznia 2014 Anwil stopniowo, ale nieubłaganie stacza się w dół, a każda próba ratowania sytuacji pogłębia kryzys. Przedstawiamy szereg wydarzeń, który doprowadził do obecnej sytuacji w klubie.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
W roku 2010 Anwil nie sprostał w finale Mistrzostw Polski Asseco Prokomowi Gdynia 0-4. Srebrne medale kołyszące się na szyi zawodników były - jak to się często mówi ustami przegranych - jednak "jakby ze złota". Asseco wyglądało wówczas galaktycznie… Trener Igor Griszczuk przegrał finały, ale został w klubie. Kilka miesięcy później jednak prezes Zbigniew Polatowski urlopował Białorusina z polskim paszportem ze względu na słabe wyniki. Sprawa trafiła do sądu, trener wygrał, klub musiał zapłacić kontrakt i odszkodowanie, ale zanim zdążył przelać pieniądze na konto, pracownicy usłyszeli jeszcze siarczyste "Przez pięć następnych lat nie zrobicie medalu!".
Oczywiście, tłumaczenie dzisiejszej fali niepowodzenia Anwilu Włocławek klątwą byłego szkoleniowca to żart, i to raczej rodem z czarnej komedii, ale optyka jest jedna - z niegdysiejszej marki została niestety tylko nazwa. Nie jest jednak absolutnie sztuką wypowiedzieć tylko to jedno zdanie i dumnie włożyć ręce do kieszeni. Nie jest sztuką wykrzyczeć "Co wy robicie?!" bez zadania sobie trudu odpowiedzenia na pytanie "Dlaczego taką drogą kroczy jedna z najbardziej, do niedawna, uznanych firm w Polsce?" oraz "Co się stało, że w ciągu kilku lat klub przeistoczył się od medalisty do przeciętniaka?". A zatem, co się stało? Zmiana na stołku

W marcu 2012 Rada Nadzorcza WTK SSA odwołała ze stanowiska prezesa klubu Zbigniewa Polatowskiego, zastępując go Arkadiuszem Lewandowskim, który wcześniej piastował funkcje dyrektorskie we włocławskim klubie oraz Asseco Prokomie Gdynia. Dlaczego doszło do zmiany prezesa w trakcie rozgrywek - odpowiedzi na to pytanie nigdy nie uzyskano, ale nietrudno się domyślić, że z pewnością nie chodziło o kwestie sportowe: w momencie zmiany Anwil był po dwóch zwycięstwach i pewnie kroczył ku wysokiemu miejscu w tabeli przed play-off.

- Szefowie klubu postawili przede mną konkretne zadania i te zadania będziemy w pierwszej kolejności realizować -
mówił wówczas nowy sternik klubu, ale informacji o konkretach, z ust prezesa, członków Rady Nadzorczej czy właścicieli spółki, zabrakło. Nieoficjalnie: spółka miała zadłużenie sięgające sumy sześciu zer. Zweryfikowaną informacją jest natomiast fakt, iż nowy prezes został zatrudniony z misją wdrożenia kilkuletniego planu naprawczego klubu, a przede wszystkim - oczyszczenia go z długów. Stąd też przed sezonem 2012/2013 mocno - o około 35 procent - zmniejszył się budżet na zespół. Tańsi zawodnicy nie oznaczali jednak słabego zespołu, wręcz przeciwnie. Anwil zakończył sezon na czwartym miejscu, a trener Milija Bogicević, którzy przejął ekipę w trakcie rozgrywek, otrzymał decyzją Rady Nadzorczej możliwość budowania kolejnej drużyny. Wszystko podążało właściwym torem - zadłużenie spłacano; był także sukces sportowy w postaci wyższego miejsca, niż w poprzednim sezonie.

Umowa na gębę, o której wiedzieli wszyscy


- Jeśli tylko zapadną decyzje i zostaną one sformalizowane to natychmiast o nich poinformujemy. Ja mogę na ten moment powiedzieć tylko tyle, że mam poczucie, iż w firmie Anwil S.A. mamy wielu bardzo przychylnych klubowi ludzi -
powiedział prezes Lewandowski w wywiadzie udzielonym w sierpniu 2013 roku, na cztery miesiące przed zakończeniem trwania umowy ze sponsorem strategicznym, firmą Anwil S.A. Czy prezes nie wiedział o czym mówi? Wszak jak zakończyły się negocjacje w sprawie prolongowania umowy, nie trzeba prawdopodobnie nikomu we Włocławku przypominać. Sponsor obciął - do czego miał, trzeba to wyraźnie zaznaczyć, całkowite prawo - finansowanie koszykówki o 50 procent, a wśród kibiców popularne stało się uproszczenie, że "zespół został zbudowany w oparciu o umowę na gębę", a nie w oparciu o podpisane dokumenty.

O budowaniu zespołu na gębę nie może być jednak mowy w przypadku, gdy w Radzie Nadzorczej klubu, a więc w organie kontrolującym spółkę, w tym jej prezesa, zasiadało dwóch przedstawicieli strategicznego sponsora. To prezes klubu realizuje działania powierzone mu przez Radę Nadzorczą, pracuje w ramach wytycznych zasądzonych przez ten organ, a nie działa samowolnie bez umocowania "wyższej instancji"! Zatem latem 2013 roku trener Milija Bogicević budował drużynę za kwotę, która była zaaprobowana ogółem przez wszystkie strony: klub, prezesa, sponsora głównego (poprzez przedstawicieli w radzie), a także właścicieli (TKM oraz miasto - także przez przedstawicieli w radzie).

Gorąco zrobiło się jednak wówczas, gdy główny sponsor wycofał swoich reprezentantów z Rady Nadzorczej na początku grudnia, niespełna miesiąc przed zakończeniem umowy Anwilu SA z Anwilem Włocławek. Koniec końców historia wszystkim jest znana - sponsor ostatecznie prolongował porozumieniem z klubem, najpierw na pół roku, a następnie na kolejny rok (obecna umowa wygasa z końcem czerwca), ale za kwotę dużo niższą od wcześniejszej.

Czy wrócą dni chwały Anwilu Włocławek?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×