Żużel. Junior Włókniarza nie miał łatwo z kibicami. Pamiętali, że odmówił jazdy w meczu

Marcin Bubel błyskotliwej kariery na żużlowych torach nie zrobił. Był wyróżniającym się juniorem we Włókniarzu Częstochowa, ale trafił na jeden z gorszych okresów tego klubu. Nie miał też łatwo z kibicami, którzy pamiętali mu jeden upadek.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Marcin Bubel / Na zdjęciu: Marcin Bubel
29 stycznia 1999 roku w Myszkowie urodził się Marcin Bubel. Jego ojciec i wujek kochali żużel i pomagali mu w rozwoju kariery. Nie było to jednak łatwe. Treningi we Włókniarzu Częstochowa wiązały się z codziennymi dojazdami, ale Bubel się nie poddawał. Chciał zostać żużlowcem i był wyróżniającym się młodzieżowcem w zespole Lwów.

Koszmarny wypadek wpłynął na karierę


Licencję uzyskał już w wieku 15 lat i początkowo ścigał się w rozgrywkach młodzieżowych. Uznawany był za spory talent, ale zanim zadebiutował w zespole Włókniarza, dostał szansę jazdy w II-ligowym zespole z Krosna. Tam w pięciu meczach wraz z bonusami zdobył 11 punktów. W 2010 roku pojechał w barwach Włókniarza, ale zaliczył tylko cztery wyścigi.

Swoje szanse dostawał w zawodach młodzieżowych. Kibice w Częstochowie na długo zapamiętali czerwcową rundę Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski z 2010 roku. W trzynastym biegu Bubel nie opanował motocykla, wykręcił tzw. "bączka". Z impetem wpadł na niego Kamil Cieślar. Wypadek wyglądał makabrycznie. Nieliczni kibice na długo zamilkli.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii

Bubel tuż po uderzeniu o dmuchaną bandę stracił przytomność i bezwładnie zawisł na motocyklu wbitym w "dmuchawca". Miał szczęście w nieszczęściu, bo wypadek zakończył się wstrząśnieniem mózgu. Dla Cieślara urazem kręgosłupa, po którym trafił na wózek inwalidzki.

Kibice mu nie wybaczyli


Cieślarowi pomagali wszyscy. Bubel nie mógł liczyć na takie wsparcie. Długo musiał zmagać się z hejtem kibiców. W 2012 roku kierownictwo Włókniarza uznało, że Bubel nie rokuje na przyszłość i postanowiono się z nim rozstać. Jednak, gdy przed meczem w Bydgoszczy urazów nabawili się Czaja i Łęgowik, zadzwoniono do Bubla i poproszono go o występ w meczu. Żużlowiec odmówił. W składzie z konieczności znalazł się Czaja, który ani razu nie pojawił się na torze. Mimo to Włókniarz zremisował 45:45.

Kibice mu tego nie wybaczyli. Kilkanaście dni później Bubel już pojechał w meczu z Unią Leszno, który zadecydował o utrzymaniu Włókniarza. Junior nie miał jednak łatwo. Przypominano mu wypadek z Cieślarem. Na Facebooku powstało nawet specjalne wydarzenie pod nazwą "Bronimy Marcina Bubla".

"Marcin jechał z przodu i wykręcił "bączka". To Kamil w niego wjechał, a nie na odwrót. Myślicie, że on to specjalnie zrobił? Wyliczył sobie, że jak w tym momencie wykręci "bączka", to Kamil w niego wpadnie? Do dziś Marcin nie może sobie tego wybaczyć" - pisano, a komunikat zakończono słowami "łatwiej zranić słowem niż pięścią".

Bubel po sezonie 2012 odszedł z Włókniarza i już nigdy więcej nie pojechał w jego barwach. Trafił do klubu z Rybnika, ma za sobą też starty w Łodzi. Jednak wraz z zakończeniem wieku juniora dobiegła końca jego przygoda z czarnym sportem.

Czytaj także:
WOŚP ciągle gra. Motocykl Zmarzlika, złoty kask Golloba i lot z Gortatem. Wyjątkowe licytacje trwają
Wielki dramat w Gorzowie. 11-latek stracił cały sprzęt

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×