Agnieszka Radwańska - Czy niemożliwe jest możliwe?

Piotr Wróbel
Piotr Wróbel
Wyścig z czasem

Wielkoszlemowy debiut Isi nastąpił w Londynie dziewięć lat temu, gdy jeszcze pseudonim Isia funkcjonował na porządku dziennym. Przez ten czas karierę dwukrotnie zdążyły zakończyć dwie belgijskie sławy, Serena Williams dołożyła 11 tytułów wielkoszlemowych do swojego dorobku, a Petra Kvitová jako pierwsza z tenisistek urodzonych w latach 90. wygrała Szlema. Odwiesić rakietę na kołek Polka planuje nieprędko, w bardzo mglistych wizjach widzi to wydarzenie w okolicach 2020-2021 roku, co daje jakieś 20-24 szanse na zapisanie się złotymi głoskami w historii tenisa. To dużo i niedużo. Krakowianka wciąż przybliża się do upragnionego sukcesu, nie można jej odmówić chęci i włożonej pracy. Wraz z trenerem Wiktorowskim, wcześniej z ojcem, poprawia swoją grę, niweluje braki, jednak nikt nie gwarantuje, że to wystarczy.

Obecna scena kobiecego tenisa jest podzielona na trzy grupy. W jednej, na czele z siostrami Williams znajdują się starsze, doświadczone latami gry zawodniczki. One lata temu wygrywały największe turnieje, toczyły niezapomniane boje. Zachowała się dominacja młodszej z Amerykanek, reszta nestorek nie jest tak niedostępna dla Polki. W drugim zespole są młode kandydatki do tytułów. Dopiero zaczynają swoją wielką przygodę, zdarzają im się wielkie mecze, pukają do czołówki. Tu bez wątpienia można zaliczyć Madison Keys, Belindę Bencić, Eugenie Bouchard czy nawet odrobinę starszą Simonę Halep. Pomiędzy nimi jest "obóz" kobiet w sile wieku, które powinny dominować i rozdzielać między sobą najważniejsze trofea. Taką postawę wykazywała swego czasu Azarenka, chwilami dominowała Kvitová. W tej grupie są jeszcze Karolina Woźniacka, Andżelika Kerber i właśnie Agnieszka Radwańska. W sumie Ivanović czy Szarapowa również do niej przynależą, w rozgrywkach przodują od lat. Wynika to jednak z ich fantastycznego startu w profesjonalnym tenisie.

W sezonie 2014 ta, zdawałoby się, najsilniejsza grupa zawodziła. Szalały doświadczone tenisistki - Williams, Li, Pennetta, o najwyższe laury grały Bouchard, Halep. A panie w najlepszym wieku do uprawiania "białego sportu"? Szarapowa z sukcesami tylko na cegle (potem jeszcze Pekin), Ivanović słabiutka w Szlemach, a Kvitova wyskoczyła na Wimbledonie i w Chinach. Woźniacka dopiero wraca na właściwe tory, zaś Kerber z Radwańską trochę straciły wiarę w swoje możliwości. Niby dużo, ale jeśli porównamy to z wyczynami Henin czy sióstr Williams sprzed lat to obecna elita wypada blado.

Opisując karierę Radwańskiej można zauważyć, że wszystko następuje krok po kroku. Do 1/4 finału Szlema trzeba było dwóch porażek w IV rundzie, do 1/2 aż pięciu ćwierćfinałowych. Obecnie etap najlepszej czwórki (na którym wypadałoby krakowiance się ustabilizować) staje się kolejną barierą. Tak samo było z niektórymi rywalizacjami, np. z liderującą Woźniacką - zaczęło się od zaciętej batalii w Stuttgarcie, przez trzysetówkę w Turnieju Mistrzyń (to wszystko w sezonie 2011), na zwycięstwie w Sydney kończąc. I nie byłoby to nazbyt niepokojące gdyby nie fakt, iż klepsydra odmierzająca czas do zakończenia kariery Polki już raczej przesypała połowę piasku, a każde spadające ziarenko wygląda na większe, cięższe i utrudnia jej zdobycie upragnionego trofeum. Tym większym będzie ewentualny sukces, jeżeli ten wyścig z czasem wygra.

Niemożliwe jest możliwe

Na kreczu Dementiewej w półfinale Roland Garros 2010 skorzystała zawodniczka "drugiego szeregu", Francesca Schiavone, w meczu o tytuł nie była faworytką, wszyscy eksperci doceniali drogę, jaką przebyła jej finałowa rywalka - Samantha Stosur. Bo jak tu nie być herosem turnieju, skoro pokonuje się kolejno Justine Henin (na Roland Garros!), Serenę Williams, a w półfinale miażdży Jelenę Janković. W tamto sobotnie popołudnie na korcie Phillippe'a Chatriera grupa włoskich kibiców przygotowała transparenty z napisem "Impossible is possible" (co znaczy "Niemożliwe jest możliwe"). Z każdą minutą ich dewiza coraz to bardziej odzwierciedlała zdarzenia na polu gry, aż po zakończeniu drugiego seta się po prostu spełniła, gdy przeszczęśliwa Włoszka całowała paryską mączkę w geście triumfu.
Tenisowe marzenia czasem się spełniają, fani Schiavone wiedzą, że warto czekać Tenisowe marzenia czasem się spełniają, fani Schiavone wiedzą, że warto czekać
Nie wierzę, żeby Agnieszka Radwańska została mistrzynią wielkoszlemową. Utwierdził mnie w tym choćby przywoływany już mecz z Sabiną Lisicką, zwłaszcza tak ważny punkt przy stanie 6:5 i 15-15. Tak jak piłka zagrana przez Niemkę uciekała Polce i tylko rakieta podążyła w jej kierunku, tak odpłynęły w moich oczach wielkoszlemowe szanse. Możliwe, że nie wszystko stracone - po meczu nie umiała się pogodzić z porażką (co pokazało gorzkie pożegnanie przy siatce), uciekła z kortu i nie straciła motywacji. W Australii walczyła dzielnie. Niestety, trzy ostatnie turnieje wielkoszlemowe wskazują na kapitulację krakowianki. Jeśli jednak kiedykolwiek przydarzy się jej znów rozegrać wielkoszlemowy finał, to oczami wyobraźni zobaczę grupę fanów, którzy wznoszą ku górze transparent z tekstem "Niemożliwe jest możliwe". Mógłby znów przynieść wybuch radości.

***

Ten tekst był ukończony jeszcze przed zawodami w Wuhan. Chciałem jednak wstrzymać się z publikacją, żeby ujrzeć finisz Radwańskiej w Azji. Jak było? Ogólnie mówiąc, to na dwóję z plusem - brzydkie porażki z Lepchenko, Garcią i Vinci, jeszcze półfinał Turnieju Mistrzyń. W Singapurze rezultat zadowalający, ale czy Szarapowa była poza zasięgiem? Czy Halep grała tak dobrze? Szczerze wątpię.

W przerwie między sezonami Polka ogłosiła, że chce nabrać masy mięśniowej, że chce grać agresywniej. Zatrudniła nawet na stanowisko konsultanta Martinę Navratilovą. To genialne posunięcie marketingowe, nie wiadomo jeszcze czy również tenisowe. Jednak ja z prognozami, odczuciami się wstrzymam, bo interesują mnie jedynie fakty, a nie wizje. Kto wie, jak zmieni się tenis krakowianki, przecież nikt nie powiedział, że 18-krotna mistrzyni wielkoszlemowa będzie bajkową wróżką chrzestną, która zamieni udział Radwańskiej w turnieju wielkoszlemowym w dwutygodniowy bal z happy endem.

Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×