Rosjanin darował Dudzie. Mało kto wie, co groziło Polakowi
- Denis Chismatullin to zawodnik z pierwszej linii rosyjskiej propagandy wojennej. Jan-Krzysztof Duda zrobił to, co uznał za zgodne ze swoim sumieniem - tłumaczy menedżer polskiego arcymistrza Adam Dzwonkowski.
Polak do dziś nie wytłumaczył, dlaczego właśnie teraz zdecydował się na taki gest wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Sprawę wyjaśnia jego menedżer.
- Jan-Krzysztof Duda nie zamierza komentować swojego zachowania, bo jego celem nie było robienie z tego demonstracji. Po prostu zrobił to, co w swoim sumieniu uważał za właściwe i zgodne z przekonaniami. To, że zostało to nagrane, to czysty przypadek, bo akurat grał na trzeciej szachownicy, przy której były kamery - tłumaczy menedżer Dudy Adam Dzwonkowski.
ZOBACZ WIDEO: Padło pytanie o kasę. Szef KSW odpowiada wprostCo ciekawe, był to pierwszy raz w karierze, gdy Duda odmówił podania ręki swojemu rywalowi. Do tej pory nie decydował się na taki gest nawet w pojedynkach przeciwko Rosjanom. W tym przypadku chodziło jednak o coś więcej.
- Denis Chismatullin to zawodnik z pierwszej linii rosyjskiej propagandy wojennej. On jest jednym z tych, którzy zdaniem wielu szachistów przekroczyli granice propagandy. Popiera wojnę w Ukrainie, gra mecze szachowe na Krymie, ostatnio zrobił sobie zdjęcie, jak zawoził pizzę żołnierzom rosyjskim walczącym w Donbasie - wyjaśnia Dzwonkowski.
Nie wszyscy mieli tyle odwagi, co Polak. Chwilę po Dudzie, swój mecz z Chismatullinem rozgrywał mistrz świata Magnus Carlsen. Norweg nie widział przeciwskazań, by uścisnąć dłoń swojemu rywalowi. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że Polak naprawdę sporo ryzykował, bo w szachach podanie ręki, to coś więcej niż tylko kurtuazyjny przedmeczowy gest.
- Sporo ryzykował, to była pierwsza partia turnieju, nie było wiadomo, jak zachowają się inni zawodnicy, ani jak zachowa się sędzia. Zgodnie z przepisami, w szachach trzeba podać rękę rywalowi przed meczem. Chismatullin ostatecznie zignorował to zachowanie, ale gdyby interweniował u sędziego, to ten mógłby próbować zmusić Dudę do podania ręki albo od razu uznać tę partię za przegraną. Być może Chismatullin uznał, że taki gest wobec niego jest zupełnie zrozumiały w obecnej sytuacji politycznej. To jednak tylko moje dywagacje - dodaje menedżer Polaka.
Nie jest to pierwszy przypadek, gdy Polak wyraża poparcie dla Ukrainy. W czasie ostatnich dwóch lat regularnie oddawał swoje gadżety na licytację, a zysk przeznaczał właśnie na pomoc Ukrainie. Od początku konfliktu zdecydował się pomóc także dwóm ukraińskim szachistom 12-letniemu Kiryłowi Nieżencewowi pochodzącemu z okolic Buczy oraz 13-letniemu Tichonowi Czerniajewowi z Charkowa.
Jan-Krzysztof Duda musiał się dość szybko odciąć od zamieszania wokół siebie, bo we wtorek uczestniczył w dwóch turniejach rozgrywanych w internecie. Nie odbierał więc telefonu, a jego otoczenie robiło wszystko, by zamieszanie nie wpłynęło na jego komfort.
Denis Chismatullin nie jest jedynym rosyjskim szachistą, który oficjalnie popiera wojnę w Ukrainie i reżim Putina, a za swoje poglądy nie jest ukarany żadnymi sankcjami i wciąż może występować na turniejach najwyższej rangi. Podobnie rzecz ma się z Siergiejem Karakinem.
Uczciwie trzeba jednak przyznać, że wśród rosyjskich szachistów, propagandziści są w zdecydowanej mniejszości. Tuż po wybuchu wojny głośno było o liście 44 czołowych rosyjskich szachistów, którzy apelowali do Władimira Putina o zakończenie wojny w Ukrainie. Większość z nich uciekła już z Rosji.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Zobacz fenomenalną akcję Świątek
Media: Tyle będzie zarabiał Zieliński