Ewelina Sieczka: Dobry początek nie zawsze się opłaca
Zespół Budowlanych Łódź udanie rozpoczął mecz w Dąbrowie Górniczej, lecz musiał uznać wyższość Taurona Banimexu MKS. - Czasem jest tak, że dobry początek się nie opłaca - powiedziała Ewelina Sieczka.
Przyjmująca Budowlanych przyczyn porażki upatruje nie tylko w świetnej postawie Katarzynie Koniecznej, ale również w problemach z odpowiednim rozegraniem i słabej grze w bloku. - My po raz kolejny po dobrym początku nie potrafimy tego utrzymać, schodzi z nas całe powietrze. Trudno mówić, że znowu nie było przyjęcia, bo myślę, że było bardzo dobre, ale działo się coś innego na linii rozegranie-atak. Tutaj można gdzieś szukać przyczyn porażki oraz tego, że przestałyśmy blokować. W pierwszej partii miałyśmy dużą liczbę bloków, fajnie to ustawiałyśmy, a później to siadło. Jak nam się udało coś poprawić, bo w ostatnich meczach było słabsze przyjęcie, to nie przełożyło się to na pozytywny wynik dla nas - argumentowała Sieczka.
Problemem łodzianek były również przestoje w grze. Najbardziej kosztowny był ten z czwartego seta, w którym dąbrowianki zdobyły kilka punktów w jednym ustawieniu i zapewniły sobie meczowy triumf. Również w trzeciej partii Budowlane nie potrafiły utrzymać przewagi i seryjnie traciły punkty. - Zdarzało nam się dużo przestojów. To zawsze nam się przytrafia. W jednym ustawieniu leci nam kilka punktów i tracimy pewność siebie. Tym razem było tak po raz kolejny - oceniła przyjmująca Budowlanych.
Czwarta z rzędu porażka Budowlanych Łódź. "Pozostaje niedosyt, ale też sportowa złość"