We Wrocławiu czuję się jak w domu - rozmowa z Zuzanną Efimienko, środkową PGE Atomu Trefl Sopot

Zuzanna Efimienko w rozmowie ze SportoweFakty.pl podsumowuje rywalizację z Impelem Wrocław, opowiada o współpracy z nowym szkoleniowcem oraz wspomina przygodę z wrocławskim zespołem.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński

Marcin Górczyński: Spodziewałyście się tak trudnego spotkania we Wrocławiu ?

Zuzanna Efimienko: Jadąc tutaj wiedziałyśmy, że będzie ciężko, a nawet bardzo ciężko. Wrocław absolutnie nas nie zaskoczył, ten zespół będzie walczył o najwyższe cele. W porównaniu z zeszłym sezonem nie mają wielkich nazwisk, ale moim zdaniem może być to jeszcze lepszy zespół niż w zeszłym sezonie, bo ich gra jest rozłożona równomiernie. Cieszymy się, że udało się wyrwać to zwycięstwo. Grało się bardzo trudno, tym bardziej, że rozegrałyśmy niedawno pięć setów z Chemikiem Police, we Wrocławiu znowu pięć partii, muszę przyznać, że naprawdę jesteśmy wycieńczone, pomimo, że to dopiero początek sezonu.
Pokusisz się o wskazanie elementu w waszej postawie, który zadecydował o końcowym triumfie ?

- Zagrałyśmy dobrze w wielu elementach, właściwie nie było jednego, który zdominował inne. Z Policami świetna funkcjonowała zagrywka, podobnie było zresztą w spotkaniu z Impelem. Pojawiło się też dużo obron, mogło mieć decydujące znaczenie dla wyniku. Podbijałyśmy trudne piłki, a następnie je kończyłyśmy, to była podstawa, by odnieść sukces.

Mecz we Wrocławiu był dla ciebie jakby powrotem do domu. Spędziłaś tutaj 5 lat, zadebiutowałaś w tym czasie w reprezentacji.

- Wychodząc na poranny przedmeczowy rozruch, pomyślałem, że we Wrocławiu czuję się jak w domu, jakbym w ogóle stąd nie wyjeżdżała. Takie powroty są oczywiście miłe, ale przede wszystkim cieszę się, że udało się wygrać, wiem, że gra się tu trudno. Impel jest zbudowany z pomysłem, wiemy o tym, że będą jednym z naszych najgroźniejszych przeciwników do medali.
Zuzanna Efimienko bardzo dobrze wspomina czas spędzony we Wrocławiu Zuzanna Efimienko bardzo dobrze wspomina czas spędzony we Wrocławiu
Chciałbym wrócić do niedawnego spotkania z mistrzyniami Polski z Polic. Czy wasza porażka miała związek z nadmiernym rozluźnieniem, które pojawiło się przy stanie 2:0 ?

- Tak, na pewno miało to związek. Musimy nad tym popracować, bo często nam się zdarza, że gramy dobrą siatkówkę i nagle pojawia się myślenie, że set sam się wygra. W spotkaniu z Impelem piąta partia także nam uciekała, wydawało się, że ostatni punkt sam się zdobędzie. Tymczasem wrocławianki zaczęły grać, broniły dużo piłek. W naszej drużynie myśli gdzieś uciekły, na szczęście przewaga była tak dużo, że udało się to skończyć.

W następnej kolejce czeka was spotkanie z beniaminkiem Developresem SkyRes Rzeszów, młodym, ambitnym zespołem, który co prawda nie jest tak dobrze wyszkolony technicznie jak Impel, ale z pewnością również czeka was trudny bój.

- Spodziewamy się, że to nie będzie łatwa przeprawa. Nie uważamy, że Rzeszów to słaby zespół, tak naprawdę w lidze nie ma słabeuszy, jest tylko złe podejście do meczu. Jeżeli utrzymamy koncentrację i zagramy swoje, to nie powinniśmy mieć problemów. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, z Ostrowcem Świętokrzyskim, w naszym pierwszym meczu, teoretycznie również powinno obyć się bez kłopotów, a takowe się pojawiły. Każdy zespół wychodzi i chce pokazać swoją najlepszą grę, także na pewno będziemy musiały ostro powalczyć o zwycięstwo.

Czy przed sezonem wyznaczono wam konkretny cel na rozgrywki Orlen Ligi ?

- Nie, takich konkretnych celów nie ma. Wiadomo, medal to jest podstawa. Nawet hasło mojego klubu brzmi: mamy już kilka medali, walczymy o następne. Chciałybyśmy, żeby był to krążek w innym kolorze niż w zeszłym sezonie. Myślę, ze jest to absolutne minimum. Oczywiście mam nadzieję, że tak będzie.

W czym tkwi największa siła sopockiej drużyny ? Dominują indywidualności czy liczy się przede wszystkim kolektyw ?

- Myślę, że u nas nie ma takich gwiazd jak w Policach, siła drużyny opiera się na zespołowości. Jedną z naszych liderek na pewno będzie Kasia Zaroślińska, jest to bardzo solidna zawodniczka, czasami prezentuje się niesamowicie. Nasz trener potrafi wszystko odpowiednio skleić, dba o odpowiednią atmosferę w zespole. Nie ma ustalonej z góry pierwszej szóstki, jeżeli ktoś ma gorsze momenty, wprowadza inną zawodniczkę. Na treningach jest dużo walki, ale pozytywnej, ponieważ każdy z zawodniczek wie, że ma szansę na grę.

Wspomniałaś o trenerze Lorenzo Micellim, jak tobie samej pracuje się z włoskim szkoleniowcem ?

- Współpraca układa się super, nigdy nie słyszałam tylu uwag technicznych, trener dostrzega mnóstwo rzeczy do poprawienia. Przed nami sporo pracy i liczę, że w najważniejszych spotkaniach zagramy tak, jak chce tego nasz szkoleniowiec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×