Nie spodziewałem się aż tylu punktów po sześciu meczach - rozmowa ze Stephanem Antigą, trenerem polskiej reprezentacji

W połowie grupowych rozgrywek LŚ szkoleniowiec mówił naszemu portalowi m.in. o tym, jak ocenia dotychczasową grę swoich podopiecznych i co jest najtrudniejsze w jego pracy.

Ola Piskorska
Ola Piskorska

Ola Piskorska: Mamy połowę grupowych rozgrywek Ligi Światowej. Czy jest pan zadowolony z występów swojej drużyny jak dotąd?

Stephane Antiga: Bardzo zadowolony! Zwłaszcza biorąc pod uwagę nieustanne zmiany w zespole związane z odpoczynkiem dla niektórych zawodników. Szóstka, która zagrała w Brazylii, przed tymi meczami miała zaledwie dwa wspólne treningi. Wiedzieliśmy, że będzie ciężej, niż gdyby ten sam skład grał całą Ligę, ale przerwa dla kilku siatkarzy była niezbędna. Kalendarz jest zupełnie wariacki i byłoby zbyt ryzykownie grać cały czas tym samym składem w kontekście mistrzostw świata, one są dla nas najważniejsze. Zresztą nie tylko my tak robimy, Włosi czy Rosjanie również. Faza grupowa Ligi to w ogóle męczące rozgrywki z tymi ciągłymi podróżami, czasami nawet między meczami w danym kraju.
Dzięki temu dostali więcej szans siatkarze dotychczas drugoplanowi, jak pan ocenia ich postawę?

- Było dla mnie też ważne, żeby teraz sprawdzić niektórych zawodników, mniej doświadczonych i nie mających wcześniej zbyt wielu okazji do gry w reprezentacji, żeby mieć pełną wiedzę przed wrześniem. I jestem wyjątkowo zadowolony z tego, jak się pokazali ci mniej doświadczeni siatkarze. Grali pod dużą presją, przeciwko wielkim zespołom i przy ogromnej publiczności. I bardzo mnie cieszy, że ta presja ani razu ich nie sparaliżowała. Mieli momenty słabszej gry, ale nigdy się nie poddawali, nie pękali. I to jest bardzo dobra wiadomość nie tylko dla nich czy dla mnie, ale dla całej drużyny. Oczywiście, możemy grać lepiej i na pewno będziemy grali lepiej, bo mamy czas i możliwości na robienie postępów, ale i tak uważam, że było bardzo dobrze.

Mamy 8 punktów po 6 meczach. Kiedy robił pan założenia przed rozpoczęciem rozgrywek związane z nieobecnością niektórych graczy, to zakładał pan zdobycie 8 punktów na tym etapie?

- Zdecydowanie nie, spodziewałem się, że będzie mniej. A nawet mogę powiedzieć, że obawiałem się, że będzie o wiele mniej. Oczywiście, brałem pod uwagę, że inne zespoły mogą też nie występować w podstawowych składach, bo dla nikogo w tym roku Liga Światowa nie jest priorytetem. Ale na pewno nie spodziewałem się aż tak dobrego wyniku na tym etapie. Nikt nie zakładał na przykład, że Brazylia będzie grała o tyle słabiej niż zwykle.

W ten weekend w Iranie grali dwa tie-breaki i zdobyli trzy punkty, czyli nadal mają problemy ze swoją grą. Zaskakuje to pana?

- Oczywiście. Rosja też miała słaby początek, ale oni grali w swoim bardzo rezerwowym składzie, a Brazylia w teoretycznie najmocniejszym. Na pewno teraz to nie jest ta Brazylia, która zdobywa złote medale, ale gołym okiem widać, że wynika to z pewnych założeń. Oni są bardzo silni, ale wolni i to jest efekt bardzo ciężkiej pracy na siłowni. To oznacza dla nas jedno: bardzo poważnie przygotowują się do mistrzostw świata i będą bardzo niebezpieczni we wrześniu (śmiech). Liga Światowa jest co roku, a mistrzostwa świata to zupełnie inna impreza. Trener Rezende jest bardzo mądrym i bardzo doświadczonym szkoleniowcem i jestem bardziej niż pewien, że on dokładnie wie co robi.

Wracając do naszego zespołu, jaki element jest najsłabszy i wymaga najwięcej pracy, a który najmocniejszy?

- Jestem bardzo zadowolony z obrony w polu i potem przejścia do ataku, z całej organizacji gry po obronie. To mi się bardzo podoba w zespole. Zagrywka floatem jest na dobrym poziomie, ale na pewno mamy rezerwy w kwestii zagrywki z wyskoku i nad tym będziemy pracować. Myślę, że mamy też niewykorzystany potencjał w ataku, ale to przyjdzie samo z czasem, z większą liczbą wspólnych treningów z oboma rozgrywającymi. Blok mamy na dobrym poziomie jako zespół. Na pewno celem najbliższym jest poprawa zagrywki z wyskoku.

Stephane Antiga ma wiele radości ze swojej nowej pracy Stephane Antiga ma wiele radości ze swojej nowej pracy
A który mecz z tych sześciu podobał się panu najbardziej?

- Bardzo trudne pytanie. I nie wybiorę żadnego meczu tylko set. Najbardziej mi się podobał i będę długo pamiętał trzeci set w meczu przeciwko Włochom w Spodku. Przegrywaliśmy ośmioma punktami, a Włosi mieli kontrę w górze, czyli właściwie dziewięcioma. Mimo to nikt na boisku się nie poddawał, a zmiennicy dali dodatkowy impuls i potrafiliśmy odrobić straty i wygrać. To było wspaniałe i to jest dokładnie to, o co mi chodzi. Walczymy do końca, nigdy się nie poddajemy, bo zawsze wszystko jest możliwe. Poza tym zagraliśmy jak drużyna, zmiennicy weszli na boisko gotowi pomóc zespołowi i to zrobili, to też jest dla mnie ważne.

Jest pan trenerem od 6 tygodni, co jak dotąd wydaje się panu najtrudniejsze w tej pracy?

- Bardzo dużo rzeczy (śmiech). Od razu przychodzi mi na myśl cała masa odpowiedzi. Jedna z rzeczy niezwykle trudnych to dokonywanie selekcji przed meczem, najpierw do dwunastki, a potem do szóstki. Muszę mieć pewność, że dokonuję właściwych i sprawiedliwych wyborów, a do tego muszę nieustannie obserwować moich zawodników, starannie analizować każdy trening. Chciałbym, żeby chłopcy mieli poczucie, że wejście na boisko jest nagrodą za dobrą i ciężką pracę. Co jeszcze? Właściwie wszystko jest trudne, ale trudne i przyjemne zarazem (śmiech). Oczywiście, to jest bardzo wyczerpująca praca, treningi, analiza przeciwnika, ustalanie taktyki, to wszystko zajmuje masę czasu, ale mam dobry sztab, który mi bardzo pomaga. Powiem szczerze, że samo przygotowanie treningów to już jest wyzwanie. Jak sobie najpierw pomyślę, co bym chciał poćwiczyć z zawodnikami, to mi wychodzi, że powinienem ich trzymać na tym treningu cały dzień (śmiech). Dlatego muszę moje plany treningowe ciągle rewidować i ustalać priorytety, na których elementach się skupimy, które odpuścimy, co na tym treningu, a co na następnym. Życie trenera polega na nieustającym podejmowaniu decyzji, a każda z tych decyzji powinna być przemyślana i słuszna, to jest strasznie trudne. Cieszę się, że współpracuję z Philippem (Blainem - przyp. red.), bo jego doświadczenie bardzo mi pomaga. Mam świadomość, że ja się dopiero uczę i wiele przede mną do odkrycia w pracy szkoleniowca, ale na dzisiaj mogę powiedzieć - mimo wielu trudnych momentów bardzo mi się podoba bycie trenerem.

W Łodzi rozmawiała Ola Piskorska

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

LŚ, gr. A: Biało-czerwoni znów lepsi od Italii - relacja z meczu Polska - Włochy

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×