Adrian Staszewski: Teraz można gdybać

Effector Kielce nie zdołał powtórzyć wyniku sprzed kilku dni i pokonać PGE Skry Bełchatów w ćwierćfinale Pucharu Polski rozgrywanego w Zielonej Górze.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik

Effector Kielce na początku marca po raz pierwszy w historii pokonał PGE Skrę Bełchatów. Spotkanie to przyniosło wiele emocji, bo zwycięstwo pozwoliło na awans do play-offów, równocześnie przekreślając szanse Transferu Bydgoszcz i Lotosu Trefla Gdańsk. Bełchatowianie nie zagrali w najsilniejszym składzie, ale do starcia w Pucharze Polski wyciągnęli największe działa.

Początkowo PGE Skra i Effector toczyły wyrównaną walkę, ale w swoim stylu, bełchatowianie w końcówce odskoczyli, zostawiając rywali daleko w tyle. W drugiej odsłonie kielczanie przejęli inicjatywę i odskoczyli na kilka punktów. Kiedy na zagrywce pojawili się Jędrzej Maćkowiak, a kilka chwil później Mariusz Wlazły, było już po secie. - Szkoda tej drugiej partii, bo zaczęliśmy go bardzo przyzwoicie i mieliśmy kilkupunktową przewagę. Niestety nie udało jej się dowieźć do końca seta i wyrównać stanu meczu. Ogólnie jednak myślę, że nie zagraliśmy źle i mieliśmy momenty, w których skutecznie odpieraliśmy ataki rywali - powiedział po ćwierćfinale Adrian Staszewski.

Ciężko porównywać mecz w Bełchatowie z tym w Zielonej Górze, jednak kielczanie mogą być zadowoleni ze swojej postawy. W pierwszych partiach Piotr Lipiński skutecznie mylił blok rywali, dobrze również funkcjonowała zagrywka. - Gdyby nie ten troszeczkę pechowy dla nas drugi set... Teraz można oczywiście tak gdybać, ale jeśli udałoby się go wygrać, to może wkradłyby się jakieś nerwy do zespołu z Bełchatowa? Ciężko o tym oczywiście mówić, ale pomijając trzecią partię, którą oddaliśmy bez walki, to nie było źle z naszej strony - stwierdził przyjmujący. Kielczanie pożegnali się już z Pucharem Polski, kto w takim razie wygra w Zielonej Górze? - Osobiście obstawiam Resovię - powiedział Staszewski.

Przed Effectorem trzeci (i być może czwarty) mecz I rundy fazy play-off z Asseco Resovia Rzeszów. Po dwóch porażkach to ostatni dzwonek dla zespołu z Kielc na podjęcie walki. - Z takimi zespołami gra się naprawdę bardzo ciężko. Na pewno będziemy mieć atut własnej hali, co nam w jakimś stopniu pomoże. Myślę, że postaramy się odrzucić ich zagrywką, będziemy ryzykować w tym elemencie. Naprawdę ciężko się gra z nimi, bo mają rewelacyjne przyjęcie, więc jesteśmy zmuszeni do gry jeden na jeden. Temu elementowi warto poświęcić uwagę na treningach i rozgrzewce przedmeczowej - zakończył przyjmujący Effectora.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Jędrzej Maćkowiak: PGE Skra Bełchatów zna receptę na sukces

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×