Nagroda MVP? Miły dodatek. "Czuję się wielkim szczęściarzem"

- Medale są dla nas rzecz jasna ważniejsze. Te chwile spędzone przy fantastycznych kibicach to coś pięknego - przyznał po finale Paweł Zatorski. Libero został najlepszym zawodnikiem turnieju, ale to wyróżnienie potraktował tylko jako dodatek.

Mateusz Wasiewski
Mateusz Wasiewski
Paweł Zatorski WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Paweł Zatorski
Korespondencja z Gdańska - Mateusz Wasiewski

Po wygranych meczach, szczególnie takiej rangi jak finał Ligi Narodów, nie sposób nie dać się ponieść pozytywnym emocjom. Tym bardziej, że na zakończenie turnieju nadchodzą równie piękne chwile - ceremonia wręczenia medali oraz indywidualne nagrodzenie poszczególnych siatkarzy.

Oczywiście nie inaczej było w tym roku. Po wzniesieniu pucharu przez Bartosza Kurka i Aleksandra Śliwkę, a przed odebraniem złotych medali, wybrano drużynę marzeń zmagań zakończonych w Ergo Arenie w Gdańsku.

Najbardziej podczas tej ceremonii doceniono Pawła Zatorskiego. Libero reprezentacji Polski nie tylko został najlepszym zawodnikiem na swojej pozycji, ale również otrzymał nagrodę MVP - najbardziej wartościowego gracza turnieju.

ZOBACZ WIDEO: Kamera w szatni. Zobacz, co stało się po meczu Polaków - Pod Siatką

- To miła niespodzianka. Myślę, że nikt z nas przed lub po finale nie zastanawia się, czy dostanie nagrodę indywidualną. Dlatego też zupełnie się tego nie spodziewałem. Dużo bardziej czekamy jednak na moment wręczenia medalu, zwieńczenia pracy całego zespołu - podkreślił w pomeczowej rozmowie 33-latek.

- Medale są dla nas rzecz jasna ważniejsze. Te chwile spędzone przy fantastycznych kibicach to coś pięknego. Oni dają dużo siły, są naszą wielką przewagą, gdy gramy w Polsce. Odsłuchaliśmy hymn przed tymi kibicami, co jest bezcenne. To spełnienie marzeń z dzieciństwa. Każdy mecz grany przy pełnej hali - czy to w Polsce, czy jak ostatnio na Filipinach - sprawia, że czuję się wielkim szczęściarzem - wyjaśnił.

Dla Zatorskiego to nie pierwszy sukces w imprezie tej rangi. Co prawda reprezentacja Polski po raz pierwszy wygrała Ligę Narodów, ale złoty medal zdobyła już we wcześniejszej formie tych samych rozgrywek - w Lidze Światowej. Zawodnik Asseco Resovii Rzeszów był tam jednak drugim libero. Pozostawał w cieniu rewelacyjnego Krzysztofa Ignaczaka, który również, tak jak teraz Paweł, otrzymał indywidualną nagrodę za występ na swojej pozycji.

- W Sofii w 2012 roku odegrałem trochę inną rolę. Przez kilka musiałem swoje "odsiedzieć". Wtedy drugi libero nie był nawet w czternastce, siedział poza bandami. W tej chwili staramy się wraz z Bartkiem Kurkiem, Grześkiem Łomaczem i innymi starszymi kolegami przekazać to doświadczenie młodszym - przyznał popularny "Zati".

- Warto czekać na swój moment, nie załamywać się, dawać z siebie wszystko na treningach. Świetnie to w niedzielę pokazał Tomek Fornal, który w tym turnieju nie miał jeszcze możliwości odegrania zbyt wielkiej roli na boisku. W finale wszedł i pomógł w fantastyczny sposób. Między innymi dzięki niemu mamy to zwycięstwo - dodał podopieczny Nikoli Grbicia.

Na koniec Paweł Zatorski odniósł się do przeciwników Biało-Czerwonych w finale - ekipy Stanów Zjednoczonych.

- Przez pryzmat tego, że doszli do finału, można powiedzieć, że byli najmocniejszym zespołem. Pokonali w półfinale Włochów, którzy są mistrzami świata i od dwóch lat pokazują fantastyczną siatkówkę. Po tym, jak ich trenerem został Fefe De Giorgi, grają rewelacyjnie. Spodziewaliśmy się trudnego boju. Nawet prowadząc kilkoma punktami, wiedzieliśmy, że Amerykanie są groźni i nieraz potrafią wrócić z takich sytuacji - podsumował.

Czytaj także:
Usłyszał dramatyczną diagnozę. Kariera bohatera Polaków wisiała na włosku
Nikola Grbić po triumfie w Lidze Narodów: Ci dwaj to prawdziwi liderzy drużyny

Czy Paweł Zatorski z nagrodą MVP to zaskoczenie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×