Wilfredo Leon: To będzie dobra okazja, żeby sięgnąć po złoto

- Żaden gospodarz finałów nie wygrał jeszcze Ligi Narodów. My możemy być pierwsi. Te finały będą ogromnym wydarzeniem i dobrą okazja, żeby sięgnąć po złoty medal - mówi nam Wilfredo Leon.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Wilfredo Leon Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Wilfredo Leon
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Pozwól, że na początku pogratuluję ci narodzin córki. Jakie to uczucie zostać ojcem po raz trzeci?

Wilfredo Leon, siatkarz reprezentacji Polski: Z narodzinami dziecka wiążą się największe emocje, jakie można odczuwać. Wspaniała sprawa i wielkie szczęście. Córeczka urodziła się siódmego czerwca. Jako że nie brałem udziału w pierwszej fazie Ligi Narodów, mogłem towarzyszyć żonie w tym niezwykle ważnym momencie, razem z nią powitać na świecie nowego członka naszej rodziny, być z nim w jego pierwszych chwilach życia. Bardzo doceniam, że mogłem być przy narodzinach każdego z trójki naszych dzieci. Dziękuję za to Bogu. A z Natalii, Christiana i Seleny, bo tak daliśmy na imię najmłodszej, jestem niezwykle dumny.

Po długiej przerwie znowu zagrałeś dla reprezentacji Polski oficjalne mecze. W turnieju Ligi Narodów w Rotterdamie mieliście świetny doping kibiców i trzy z czterech spotkań wygraliście. To był dla was udany turniej?

Każde zwycięstwo jest czymś bardzo pozytywnym zarówno dla drużyny, jak i dla mnie osobiście. Do tego cieszę się, że wróciłem do grania w reprezentacji po okresie, w którym mnie w niej nie było. Co do naszej gry, to na pewno są rzeczy do poprawy, ale są też powody do zadowolenia. Ja osiągnąłem swoje pierwsze cele indywidualne, a jako zespół zakończyliśmy turniej bardzo ważnym zwycięstwem z Włochami.

Tę wygraną poprzedziła porażka ze Stanami Zjednoczonymi. Była bolesna?

Każda przegrana boli tak samo. Z tej wyciągniemy wnioski, które pomogą nam przy ewentualnym ponownym spotkaniu z Amerykanami w finałach Ligi Narodów w Gdańsku.

Ponoć po meczu z USA mieliście całą drużyną spotkanie z trenerem. Możesz zdradzić część słów, jakie wtedy padły?

Mówiliśmy, że przed nami jeszcze jedno spotkanie, z Włochami, które nie będzie łatwe, więc to na nim musimy się skoncentrować. I że po nim będziemy mogli dyskutować o tym, co poprawić przed kolejnym starciem z drużyną Stanów Zjednoczonych.

Polska drużyna szybko się podniosła, odbudowała, i przeciwko Włochom zagrała już zupełnie inaczej. Co spowodowało tę szybką przemianę?

Przede wszystkim wysoki poziom profesjonalizmu, jaki wszyscy prezentujemy. Wiedzieliśmy, że nie możemy myśleć za dużo o tym, co się wydarzyło poprzedniego dnia, bo jest już nowy dzień. I że musimy się skupić na nim. Na tym, żeby jak najlepiej zaprezentować się przeciwko Włochom. Myślę, że właśnie tego rodzaju nastawienie pozwoliło nam zagrać tak, że odnieśliśmy zwycięstwo.

Reakcja na przegraną z Włochami to jedna z najważniejszych rzeczy rzeczy, jakie zdarzyły się w Rotterdamie?

Myślę że tak, to była wygrana całkowicie "drużynowa". A pracujemy właśnie po to, żeby jako drużyna, indywidualnie również, poprawiać się we wszystkich aspektach.

Kończąc turniej zwycięstwem wracaliście pewnie do domu w dobrych humorach?

Nie da się zaprzeczyć, że po wygranej zawsze ma się dobry nastrój. Pokonanie Włochów było dla nas super ważne. Pokazuje, że zespół idzie we właściwym kierunku i daje większą wiarę w siebie wszystkim zawodnikom w naszym zespole.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popisy córki gwiazdy tenisa

W poniedziałek wróciliście do Polski, a we wtorek sporą część dnia mieliście wolną. To był dla ciebie czas, żeby nacieszyć się rodziną?

Tak. Staram się wykorzystać do maksimum każdą okazję, gdy mogę pobyć z najbliższymi. Tym razem miałem na to część poniedziałku i wtorek do wieczora, potem musiałem się pożegnać i ruszyć w drogę do Spały. Zdążyłem jednak trochę podładować akumulatory.

Byłeś kiedyś na Filipinach?

Nie.

Pewnie chciałbyś pojechać?

A kto by nie chciał odwiedzić nowego kraju? Ponoć jest tam dużo kibiców siatkówki. To bardzo dobrze, potrzebujemy ich coraz więcej, żeby siatkówka się rozwijała.

Wracając jeszcze do Rotterdamu - duże wsparcie polskich kibiców, które tam mieliście, pewnie było dla was przedsmakiem tego, co czeka was w finałach Ligi Narodów w Gdańsku.

Tak myślę. Bardzo doceniam, że do Ahoy Areny przyszło tylu fanów naszej reprezentacji. Chciałbym podziękować każdej osobie, która kupiła bilet na te mecze, a także każdemu, kto śledził je w telewizji, internecie czy na stronach internetowych. Granie dla was jest wielką przyjemnością. Mam nadzieję, że nie zawiedziemy oczekiwań, jakie macie w stosunku do nas w tym roku.

Co do Ligi Narodów oczekiwania są duże, zwłaszcza że Polska będzie gospodarzem finałów. Marzysz pewnie o wygranej w tych rozgrywkach?

To nie jest tylko marzenie i nie dotyczy tylko mnie. Żaden gospodarz finałów nie wygrał jeszcze Ligi Narodów. My możemy być pierwsi. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby się nam udało. Grając w biało-czerwonych barwach zdobyłem kilka medali - dwa brązowe w mistrzostwach Europy, srebrne w Lidze Narodów i w Pucharze Świata. Nie mam jednak żadnego złotego i chciałbym go wywalczyć. Finały w Gdańsku będą ogromne wydarzeniem i dobrą okazja, żeby po to złoto sięgnąć. Teraz pracujemy po to, by udało się nam zrealizować ten cel.

Rozmawiał Grzegorz Wojnarowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
To dlatego Polki nie dały rady Amerykankom? "Trzeba było tak zrobić"
Która rewelacja mocniejsza? Drugie wyzwanie Polek w Suwon
 

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×