ZPPR rzuca Krzysztofowi Kotwickiemu kłody pod nogi. Wymagany kurs? Nie ma mowy

- Nie dość, że zabronili mi pracować, to teraz nie chcą przyjąć mnie na obowiązkowy związkowy kurs - grzmi trener Krzysztof Kotwicki. Szkoleniowiec niedawno wygrał w sądzie z ZPPR sprawę o dopuszczenie do zawodu.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Krzysztof Kotwicki WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Krzysztof Kotwicki
Po kilkuletnich bojach Sąd Apelacyjny uchylił wyrok Sądu Okręgowego i przyznał Krzysztofowi Kotwickiemu prawo do wykonywania funkcji trenera w zespołach ligowych w najwyższych klasach rozgrywkowych. ZPRP jest innego zdania - uważa, że szkoleniowiec nie posiada wymaganej licencji A, a jego kwalifikacje nie uprawniają go do prowadzenia drużyn w elicie. Związek wniósł kasację do Sądu Najwyższego (WIĘCEJ O SPRAWIE TUTAJ). Trener z kolei domaga się zadośćuczynienia za straty poniesione przez ostatnie lata (TUTAJ WIĘCEJ).

Kotwicki ma po swojej stronie wyrok Sądu Apelacyjnego (z pisemnym uzasadnieniem), ale dla ZPRP to nadal za mało. Szkoleniowca nie dopuszczono do udziału w konferencji w Szczyrku.

- Chciałem przekonać się o jakości kursu, wpłaciłem 500 zł i otrzymałem potwierdzenie uczestnictwa. Po kilku dniach przyszła kolejna wiadomość. Dowiedziałem się, że nie będę mógł pojawić się na konferencji! - wyjaśnia Kotwicki i przytacza treść wiadomości:

Informujemy, że przedmiotowa kursokonferencja jest dedykowana wyłącznie dla trenerów chcących przedłużyć licencję kategorii A i dlatego mogą do niej zostać dopuszczeni tylko trenerzy, którzy posiadają zaświadczenie lub certyfikat potwierdzający ukończenie kursów szkoleniowych i egzaminów dla trenerów piłki ręcznej na poziomie III, organizowanych przez ZPRP, EHF lub inne upoważnione przez związek podmioty lub dyplom trenera piłki ręcznej klasy I lub klasy mistrzowskiej. 

W związku z powyższym Pana aplikacji nie możemy przyjąć.


- Niedawno przecież sąd uznał moje kompetencje, wystarczy zagłębić się do uzasadnienia wyroku. Co ciekawe, gdybym nie zgłosił się do kursu, to moja licencja byłaby nieważna i też nie mógłbym prowadzić zespołów. Czuję się, jakby związek rzucał mi kłody pod nogi - kontynuuje Kotwicki.

Były trener MMTS-u Kwidzyn zapowiada, że nie podda się i w piątek (31 maja) pojawi się w Szczyrku, nawet gdyby miałby zostać wyproszony siłą. - Wziąłem urlop na uczelni, na pewno tam pojadę. Nie odpuszczę bez walki. Napisałem także pismo do Ministerstwa Sportu - przyznaje.

Co ciekawsze, niektórzy z uczestników kursu nie posiadają wymaganej przez związek licencji.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Liverpool - Tottenham. Kto wygra Ligę Mistrzów? Głosy ekspertek podzielone
Czy ZPRP powinien dopuścić Krzysztofa Kotwickiego do kursu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×