Piotr Przybecki - legenda Bundesligi odbudowuje Śląsk Wrocław cz.2.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński

Trzeba przyznać, że początek przygody z trenerką nie jest usłany różami. Przybecki objął Śląsk w trudnym położeniu. Wrocławianie wrócili do PGNiG Superligi Mężczyzn po kilku latach i z miejsca otrzymali tytuł pewnego kandydata do spadku. Przez cały sezon Wojskowi mocno falowali z formą, byli nawet o krok od relegacji do I ligi, jednak rzutem na taśmę wyprzedzili w tabeli Wybrzeże Gdańsk i zapewnili sobie miejsce w barażach. W nich uporali się z Siódemką Miedzią Legnica i trener Przybecki mógł zapisać w swoim CV pierwszy poważny sukces.

Nadzieja na lepsze jutro

Utrzymanie Śląska odbiło się sporym echem w środowisku. Zespół skazywany na pożarcie pod wodzą Przybeckiego zdołał zachować ligowy byt. Tym samym na polskim rynku pojawił się kolejny szkoleniowiec młodego pokolenia, który wprowadza wzorce z najlepszej ligi świata. - W ogóle się nie zajmowałem innymi ofertami. Umówiłem się z Jackiem Olejnikiem, że zostaję na dwa lata i o tym wszyscy wiedzą. Musiałby się zdarzyć jakiś kataklizm. Jeśli nawet byśmy spadli, a wierzę w to, że nam się uda utrzymać, to podejrzewam, że próbowałbym to odbudować. Zobaczymy, co będzie po tych dwóch latach i wtedy podejmiemy decyzję. Mam nadzieję, że we Wrocławiu będzie atmosfera i poparcie wśród sponsorów dla tego klubu - komentował Przybecki.

Trener Wojskowych z ogromnym zaangażowaniem podchodzi do swoich obowiązków. W trakcie meczu "gra" z zespołem, udzielając wskazówek niemal bez chwili wytchnienia. Co więcej, zaczyna to przynosić efekt. - Gdy wejdzie się w trenerkę, to jednocześnie chce się być samemu odpowiedzialnym za zespół. Zależy mi na Śląsku, bo jestem trochę związany z tym regionem, mimo tego, że pochodzę z Opola. Mieszkałem tu, studiowałem i znam tutaj trochę osób. Muszę przyznać, że to są ciężkie początki - ocenił.

Miejmy nadzieję, że w wypadku Śląska nie sprawdzi się scenariusz znany z piłkarskich boisk, gdzie beniaminek po dobrym pierwszym roku, w kolejnym sezonie notuje spadek formy. Jak podkreślał Przybecki, pierwszym celem Śląska ponownie jest utrzymanie i dopiero w trakcie trwania sezonu będzie można zweryfikować plany. - Ten sezon nie będzie łatwiejszy od poprzedniego, ale chciałbym, by szło to do przodu i jednocześnie szansę grania dostawali młodzi ludzie z Wrocławia, żeby ktoś się pokazał i przychodzili ludzie dla niego - zapowiedział.
Przed Przybeckim kolejny trudny sezon w Śląsku Wrocław Przed Przybeckim kolejny trudny sezon w Śląsku Wrocław
Nauka nie poszła w las

Nie bez znaczenia pozostaje doświadczenie wyniesione z Bundesligi. Przybecki przez 15 lat zetknął się z wieloma szkołami trenerskimi i z każdego klubu wyniósł nowe obserwacje. - W Essen spotkałem się ze starą szkołą rumuńską z Petrem Ivanescu, bardzo specyficznym człowiekiem i jego monotonnymi treningami. Miał też dobre poczucie humoru i dawał młodym ludziom szansę. Sasza Rymanow oraz Zvonimir Serdarusić również byli ciekawymi szkoleniowcami. Szczególnie Serdarusić dużo wie na temat ręcznej i bardzo zwraca uwagę na detale. Od niego można było się nauczyć wielu ciekawostek taktycznych, podobnie od Oli Lindgrena. Wiele dobrego mogę powiedzieć też o młodych niemieckich szkoleniowcach, z którymi miałem do czynienia pod koniec kariery. Teraz idzie nowa fala w Bundeslidze. Zmieniło się szkolenie, zostało to zrobione bardzo ciekawie. Widać, że podobnie jak w piłce nożnej chcą odbudować niemiecką kadrę. Po części im się to udaje, ale zobaczymy dokąd to zmierza. Nadali dobry kierunek, m.in. trener Carstens, który został drugim szkoleniowcem niemieckiej reprezentacji - podkreślał.

Polska myśl szkoleniowca również odcisnęła piętno na raczkującym trenerze. Szczególnie na początku swojej kariery Przybecki spotykał wiele autorytetów świata piłki ręczne. - Jeszcze będąc młodym chłopakiem trenowałem dużo indywidualnie z ojcem, sporo mi pokazywał. Spotykałem się ze znanymi zawodnikami i to był dla mnie szok, gdy spotykałem Klempela, Tłuczyńskiego i mogłem im rękę podać. Czułem, jakby to było święto narodowe. Później spotkałem jeszcze sporo trenerów. Wiadomo, Bogdan Kowalczyk także odbił swoje piętno - powiedział popularny "Becki".

Piotr Przybecki dopiero zaczyna pisać swoją nową historię. Bramki w Bundeslidze, walka w europejskich pucharach, występy w kadrze - to wszystko już za nim. Przed Przybeckim kolejne wyzwania, których zrealizowanie może wynieść go na trenerski piedestał. Na razie celem numer jeden pozostaje odbudowanie Śląska i nadanie mu dawnego blasku. Czy to możliwe? Z pewnością nie jest to zadanie łatwe, ale z fachowcem pokroju Przybeckiego niczego nie można wykluczyć.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×