Adam Wodarski: Dziewczyny nie pękły

W sobotę juniorki Ruchu Chorzów sięgnęły po złoto mistrzostw Polski. Ich szkoleniowiec zachwala koncentrację całego zespołu, panującą w nim atmosferę i tłumaczy się... ze zmiany fryzury.

Maciej Madey
Maciej Madey

W ostatnich pięciu latach juniorskie zespoły Ruchu zdołały sięgnąć po srebro i brąz mistrzostw kraju. Złoto padło ich łupem, po raz ostatni, w 1995 roku. I w tę okrągłą rocznicę udało się klubowi powtórzyć sukces. Niebieskie były niepokonane przez 9 spotkań prowadzących do wielkiego finału, w którym napotkały na drugą zdecydowanie najsilniejszą ekipę tegorocznych mistrzostw i gospodarza Final-Four - MTS Kwidzyn. Zawodniczki MTS broniły tytułu.

Decydujące o tytule starcie początkowo przebiegało po myśli gospodyń, które prowadziły przez pierwszy kwadrans meczu. Ruch prowadzenie objął w 20. minucie (10:8), a tuż przed przerwą zdołał powiększyć je do trzech goli (13:10). Druga odsłona była popisem chorzowianek, które w 50. minucie prowadziły już 24:19, by ostatecznie zwyciężyć 29:26.

Złoto mistrzostw zaowocowało indywidualnymi wyróżnieniami dla Oktawii Płomińskiej, Marii Beczek, Natalii Krupy i Magdaleny Drażyk. - Jestem zdumiony, a raczej bardzo pozytywnie zaskoczony, tym co się stało. Dziewczyny absolutnie nie pękły, były w pełni skoncentrowane i skupione. Mimo wielkiej presji zrobiły w finale niemal wszystko, o czym rozmawialiśmy w szatni - podkreśla trener juniorek Ruchu, Adam Wodarski (na co dzień także asystent trenera pierwszej drużyny Niebieskich). - Jeżeli przyjrzeć się wszystkim naszym przeciwnikom z Final-Four, to ich gra opierała się na pojedynczych, bardzo zdolnych zawodniczkach. Ale liderki zawsze można wyeliminować i my, choć nie bez trudu, potrafiliśmy tego dokonać. Poza tym zagraliśmy bardzo wyrównaną siódemką, wszystko dały z siebie też rezerwowe. Mieliśmy rewelacyjną Natalię Krupę w bramce, żadna inna drużyna nie miała tak mocnej golkiperki. No i w zespole panowała dobra"chemia". Te elementy były składowymi tego sukcesu - wylicza trener.

Szkoleniowiec "ozłoconych" juniorek z Kwidzyna powrócił na Śląsk z niespodziewanie i mocno odmienionym wizerunkiem. - No cóż... Są różne metody motywowania zespołu. Obiecałem, że jeśli wejdziemy do finału, to będą mogły obciąć mi włosy "na zero". Awans był, a że trzeba być honorowym... W najbliższym czasie na pewno tego nie powtórzę, bo nie będzie na czym - śmieje się Wodarski.

Sobotni finał turnieju miał, niespotykaną jak na imprezę tej rangi, otoczkę. Na trybunach kwidzyńskiej hali zasiadło aż 1300 widzów, a rozjemcami pojedynku o złoto byli Hiszpanie - Sebastian Fernandez Molina i Alberto Murillo. Przypomnijmy, że po brązowy medal sięgnęły juniorki GTPR Vistal Gdynia, pokonując w meczu o trzecie miejsce Varsovię.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×