Kontuzje uczą pokory - rozmowa z Jakubem Łucakiem, nowym zawodnikiem Vive Tauronu Kielce

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Jak przebiega pana rehabilitacja?

- Nastał trudnym okresie. Niby mogę wszystko robić i czuję się zdrowy, ale tak naprawdę to ciągle zdrowy nie jestem. Wszystko idzie jednak pozytywnie, właściwym torem. Mam dużo zajęć na siłowni, sporo biegam, powoli zaczynam skakać. Robi się ciekawie. Nie jest to już monotonna rehabilitacja. Każdego dnia pojawia się duży wysiłek, który na pewnym poziomie można porównać z prawdziwym treningiem.

Początek musiał być ciężki. Powrót po kontuzji, nowy sezon, nowe nadzieje, a tu trach... Trudno było się pozbierać?

Ciężko było pierwszego dnia, kiedy doznałem urazu i czekałem na zabieg. Chciałem, żeby było po już wszystkim, bo kiedy noga jest naprawiona, to każdy kolejny dzień przybliża mnie do pełni zdrowia. Początek rehabilitacji był ciężki. Wykonywałem ćwiczenia na gumach, na beretach... To było nużące. Nie zmarnowałem jednak tego czasu. Takie wydarzenia uczą charakteru, pokory i szacunku do własnego organizmu. Wszystko jest po coś.

Przy powrocie na parkiet czeka kolejna bariera. Na pewno pojawią się podświadome obawy. Tu trochę odpuścić, tam odstawić nogę.

- Nie wiem, jak to będzie. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie przeżywałem. Po operacji miałem momenty, że nie wyobrażałem sobie zrobienia kolejnego przysiadu, z każdym kolejnym dniem rehabilitacji było jednak coraz lepiej. Na pewno na początku będę musiał się oswoić z parkietem, ale jestem w dobrych rękach i liczę, że chłopaki z poznańskiego RehaSportu przygotują mnie na na tyle dobrze, by te obawy przy powrocie na parkiet ograniczyć do minimum.

Jest szansa, że w tym sezonie kibice zobaczą jeszcze pana na boisku?

- Sam tego nie wiem. Wszystko zależy od tego, jak będzie przebiegała moja rehabilitacja. Ciężko w tym momencie cokolwiek przewidywać. Jeżeli poczuję, że jestem w stanie wyjść na boisko i dać od siebie coś pozytywnego drużynie, to na pewno będę chciał spróbować. W innym wypadku nie będę się spieszył. Znamy wiele przypadków, kiedy zawodnicy po urazie nadmiernie spieszyli się z powrotem do grania i kończyło się to kolejną kontuzją. Staram się uczyć na cudzych błędach.
To, czy Łucak zagra jeszcze w koszulce Chrobrego, stoi pod znakiem zapytania To, czy Łucak zagra jeszcze w koszulce Chrobrego, stoi pod znakiem zapytania
Przed panem kolejne tygodnie rehabilitacji, potem powrót na parkiet i kilka miesięcy ciężkiej pracy z widokiem na mistrzostwa Europy, które w styczniu ugościmy na polskiej ziemi.

- To jeden z moich głównych celów na przyszły sezon. Marzę o tym, żeby zagrać na mistrzostwach Europy w naszym kraju. Każdy zawodnik, który ma swoje ambicje i cele, na pewno myśli o tym samym. Nie ma lepszego sposobu, na pokazanie swojej wartości, niż wielki turniej przed własną publicznością.

Wśród kibiców i ekspertów nie brakuje głosów, że reprezentacja prawe skrzydło - za sprawą ciebie oraz Michała Daszka - ma zabezpieczone na lata. Takie opinie cieszą, stresują, czy puszcza je pan mimo uszu?

- Bardzo sam bym sobie życzył, żeby tak to wszystko wyglądało. Na pewno nie jesteśmy jednak z Michałem jedynymi zawodnikami w kraju, którzy marzą o grze na prawym skrzydle reprezentacji Polski. Każdy zawodnik chce się pokazać i jeżeli znajdzie się ktoś prezentujący wysoką formę, to na pewno dostanie okazję do pokazania swoich umiejętności. Selekcjoner Michael Biegler nie boi się dawać szans nowym zawodnikom. Przede mną jeszcze dużo pracy.

Czy Jakub Łucak podjął dobrą decyzję, decydując się na podpisanie kontraktu z Vive Tauronem Kielce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×