Trenerzy idą na wojnę z ZPRP
- Zależy mi na tym, aby Związek szanował wszystkich szkoleniowców pracujących w Polsce - podkreśla Kotwicki. - Trenerzy ci mają doświadczenie, przygotowanie zawodowe oraz osiągających dobre wyniki z prowadzonymi przez siebie zespołami, a są traktowani jak niedouczona grupa, której zabiera się na dwa lata możliwość wykonywania swojej pracy - dodaje.
Brak satysfakcjonującego odzewu ze strony przedstawicieli związkowej centrali zaowocował skierowaniem wniosku do Ministra Sportu i Turystyki. Sygnatariuszami pisma, obok Kotwickiego, są także Jarosław Cieślikowski i Jerzy Szafraniec. Szkoleniowcy domagają się wszczęcia ustawowych czynności kontrolnych w postaci zbadania zgodności z prawem uchwały ZPRP.
- Zabrano nam to, co już mieliśmy. Nie mam pojęcia, na jakiej podstawie - nie kryje Szafraniec. - Licencję A otrzymam albo za dwa lata, kiedy będę mógł się już szczycić odpowiednim stażem na licencji B, albo jeśli będę uczestniczył w obiecywanych przez Związek odpowiednich kursach doszkalających celem uzupełnienia kwalifikacji. Ciekawe tylko, kto tam będzie wykładał - zastanawia się szkoleniowiec Zagłębia Lubin.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
- Stanowiska Związku w tej sprawie wciąż nie ma i my nie będziemy czekać - zapowiada z kolei Cieślikowski. - Będziemy kwestionować, wnioskować oraz walczyć o to, aby nasz zawód miał swoją rangę. Obecne działania są nielogiczne i niesprawiedliwe. Nie może być tak, że ktoś lekceważy całe środowisko oraz ustawę i jednoosobowo decyduje o pracy dziesiątek trenerów - dodaje.
Jak do całej sprawy odnosi się Eliasz? - Te zarzuty są bezpodstawne. Nikt nikogo nie zamierza niczego pozbawiać. Trenerzy posiadają określone uprawnienia, a my po prostu w naszym regulaminie określiliśmy, z jakimi uprawnieniami szkoleniowcy mogą pracować przy klubach piłki ręcznej - wyjaśnia ze spokojem w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Dyrektor Sportowy zapowiada, że w najbliższych dniach Związek przekaże wszystkim zainteresowanym informacje dotyczące organizacji kursu podwyższającego kwalifikacje zawodowe. - Będziemy prowadzić go w porozumieniu z Wyższą Szkołą Trenerów w Sporcie. Szkoleniowcy posiadający licencję C będą mogli w ten sposób zapracować na licencję B, a ci z licencją B na licencję A. Cały kurs trwać będzie dwieście pięćdziesiąt godzin. Planujemy trzy zjazdy weekendowe oraz dwa zjazdy tygodniowe - mówi Eliasz.
- Na razie nie ma w tej sprawie żadnej oficjalnej informacji, pozostajemy więc tylko w sferze teoretyzowania - mówi Cieślikowski. - Pisaliśmy już do Dyrektora Sportowego i Komisji Odwoławczej, o naszych działaniach informujemy prezesa Andrzeja Kraśnickiego. Przesłaliśmy także wniosek do ministra sportu, a do wykorzystania wciąż mamy szeroki wachlarz środków, łącznie z drogą formalnoprawną czy skargą do Rzecznika Prawo Obywatelskich - dodaje. Najbliższe tygodnie zapowiadają się niezwykle ciekawie.