Bogdan Kowalczyk: Jak się tak gra, to trzeba przegrać wysoko

Bardzo kwaśną minę miał po meczu w Szczecinie szkoleniowiec puławian Bogdan Kowalczyk. - Powiem szczerze, że myślałem, że możemy tutaj nawet wygrać. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Spotkanie w Szczecinie pomiędzy Gaz-System Pogonią Szczecin a KS Azotami Puławy określany był mianem jednego z najciekawszych w minionej kolejce. Dla przyjezdnych okazał się być jednak sromotną klęską. - Dla mnie to wszystko jest bardzo niezrozumiałe. Na pytanie, dlaczego tak się stało, będę mógł po części odpowiedzieć dopiero, jak obejrzę ten mecz jeszcze raz na wideo. My tego dnia po prostu nie graliśmy w piłkę ręczną, ani w ataku, ani w obronie. Nigdy tak źle, jak przeciw Pogoni w tym sezonie jeszcze nie graliśmy - skomentował zaraz po meczu Bogdan Kowalczyk.

Trzeba jednak przyznać, że przez pierwsze dwadzieścia minut niedzielne zawody miały całkiem wyrównany przebieg. - Rzeczywiście, na początku tego spotkania nawet prowadziliśmy - zauważył szkoleniowiec KS-u, po czym dodał. - Niestety zdarzyły nam się rzuty z tzw. nieprzygotowanych pozycji. Pogoń skontrowała, potem było nerwowe szukanie odwrócenia ról - nieudane. W drugiej połowie wszyscy widzieliśmy co się działo. Tak jak już na wstępie powiedziałem, dla mnie jest to niezrozumiałe. Tego dnia nie było drużyny, było po prostu kilka indywidualności, którym w tym meczu nie szło.
Bogdan Kowalczyk był zaskoczony postawą swojej drużyny przeciw Pogoni Bogdan Kowalczyk był zaskoczony postawą swojej drużyny przeciw Pogoni
Wydawało się, że po słabej pierwszej połowie ekipa z Puław zacznie prezentować się lepiej. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Zdziwienia z tego faktu nie krył nasz rozmówca. - Nie spodziewałem się, że tak zagramy, bo ustaliliśmy, że podejmujemy walkę i zaczniemy grać po prostu inaczej. Po tych pierwszych 30 minutach, zarówno w ataku pozycyjnym jak i w obronie praktycznie wszystko trzeba było poprawić. Poprawiliśmy niewiele albo właściwie nic, stąd taki rezultat.

Kowalczyk nie chciał przy tym przeceniać zmian, jakich doznał szkoleniowiec Gazowników Rafał Biały, a które, mimo wszystko, wpłynęły na losy niedzielnego meczu. Okazało się bowiem, że zmiennicy wcale nie są słabsi od tych z "pierwszego" składu. - Wpływ na taki wynik miała głównie postawa mojej drużyny. Grając tak jak grała w tym meczu, popełniając błędy zarówno w obronie jak i w ataku, nie wykorzystując wszystkich pozycji sam na sam z bramkarzem. Jeśli tak się dzieje to trzeba przegrać wysoko i tak się stało.

Zapytany na koniec czy tak wysoki wynik jest dla niego zaskoczeniem odpowiedział. - Tak, jest zaskoczeniem, dlatego, że myślałem, że powalczymy w tym spotkaniu. Powiem szczerze, że myślałem, że możemy tutaj nawet wygrać. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Smutno mi z tego powodu, ale będziemy się starali wyciągnąć z tego meczu wnioski na przyszłość, bo choć tyle musi z tego meczu pozostać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×