Krzysztof Tylutki: Teraz jedziemy tam po wygrane

Po zaciętym i emocjonującym spotkaniu Azoty Puławy pokonały MMTS Kwidzyn 30:29 (16:15). Dzięki temu w walce o brązowy medal mamy remis 1-1.

Karolina Smyrgała
Karolina Smyrgała

Kibice zgromadzeni w niedzielny wieczór w puławskiej hali z niecierpliwością czekali na drugie starcie pomiędzy Azotami a MMTS-em. Wiadomo było, że po niespodziewanej porażce w pierwszym spotkaniu gospodarze za wszelką cenę będą chcieli wyrównać stan rywalizacji. Jednak osiągnięcie tego celu wcale nie przyszło łatwo. - Jeszcze dzisiaj przed meczem rozmawialiśmy o wczorajszym meczu i naszych przestojach w grze. Chcieliśmy to wyeliminować ale niestety nie wyszło. Odskoczyliśmy na kilka bramek MMTS-owi, jednak dogonili nas i do samego końca mieliśmy nerwówkę. Na szczęście udało się odnieść zwycięstwo i nie ma co ukrywać teraz jedziemy tam po wygrane - stwierdził rozgrywający Azotów Krzysztof Tylutki.

Niedzielny mecz obfitował w duże emocje i zaangażowanie, którymi można byłoby obdzielić nie jeden mecz. - Ten mecz z Kwidzynem pokazał że mecze z MMTS-em są na wysokim poziomie. Żadna z drużyn nie odpuszcza i każda chce wygrać. Udało nam się wygrać z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Zagraliśmy bardzo nerwowo. Ale to że wygraliśmy na pewno zaowocowało, że popełniliśmy dużo mniej błędów niż w sobotnim spotkaniu gdzie zrobiliśmy ich aż 21. Gdybyśmy to zamienili na kilka bramek to być może wynik byłby inny, ale cóż stan rywalizacji jest 1:1. Jedziemy do Kwidzyna i wszystko jest przed nami. Będziemy ciężko trenować, żeby wygrać przynajmniej jedno spotkanie w Kwidzynie - nie kryje Przemysław Krajewski.

Niewykorzystanej okazji na drugą wygraną żałuje bramkarz Kwidzyna Sebastian Suchowicz: - To spotkanie było zacięte tak jak wczorajsze. Wiele akcji, a szczególnie w ataku pozycyjnym kiedy graliśmy w przewadze przegraliśmy. Na początku drugiej połowy Azoty odskoczyły nam na cztery bramki i musieliśmy gonić wynik. W końcówce ich doszliśmy ale niestety w ostatniej akcji trafiliśmy w poprzeczkę i zbrakło nam czasu żeby doprowadzić do remisu. Szkoda szczęście było blisko.

W szeregach Azotów jako główną przyczynę przeciętnej dyspozycji wymienia się przede wszystkim kontuzje czołowych zawodników, ale nie tylko. - Brak koncentracji w sytuacjach sam na sam z bramkarzem, przez to wynik był tak emocjonujący do ostatnich minut. Nie potrafiliśmy wykorzystać sytuacji, które bezwzględnie powinniśmy wykorzystywać. Goście nie zastanawiali się w takich sytuacjach tylko bezwzględnie to wykorzystywali i to o mały włos nie odbiłoby nam się dzisiaj czkawką. Myślę że u chłopaków pojawiła się presja, trema związana z walką o brąz. Większość z tych chłopaków nie miała takiej okazji w swojej karierze, aby walczyć o medal - ocenił trener Azotów Marcin Kurowski.

Kolejne dwa starcia przyniosą na pewno nie mniejsze emocje. Zarówno jedni jak i drudzy są w bojowych na strojach przed rywalizacją w Kwidzynie. - Myślę że w Kwidzynie powalczymy i postaramy się wygrać minimum jeden mecz. W Kwidzynie zawsze, a konkretnie w tym sezonie grało się dobrze natomiast MMTS słynie z tego że lepiej gra na wyjazdach. Kluczem do sukcesu na pewno będzie obrona podobna do dzisiejszej i zdecydowanie lepsza skuteczność zwłaszcza w sytuacjach sam na sam z bramkarzem. Jeśli Kwidzynowi udało się wygrać w Puławach my będziemy się chcieli zrewanżować tym samym i wygrać minimum jeden mecz w Kwidzynie - dodał Kurowski.

W takim samym tonie wypowiada się Krajewski. - Skoro Kwidzyn wygrał z Mielcem to na pewno jest to prawdą. W Kwidzynie kluczem do sukcesu na pewno będzie obrona. Jeśli dobrze zagramy w obronie, wyprowadzimy kilka kontr to będzie to sukcesem do zwycięstwa. MMTS również nie ma zamiaru składać broni. - To jest sport i wszystko się może zdarzyć. Wiemy że do następnego meczu musimy przystąpić niezwykle skoncentrowani, aby nie popełnić błędu i nie przegrać pierwszego meczu u siebie - zakończył Suchowicz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×