Paweł Kapusta: Debiut gorzki, ale z lukrem [KOMENTARZ]
W Budapeszcie Paulo Sousa zamieszał składem, próbował nowej taktyki i kazał liczyć na cud. Cud się zadział, bo po 60 minutach katastrofalnej gry polska kadra nie miała prawa liczyć na choćby remis. A remis (3:3) przecież ugrała.
Po 2,5 roku bylejakości, szukania stylu i pomysłu na grę pod wodzą Jerzego Brzęczka, na dodatek tuż przed startem eliminacji mundialu i tuż przed finałami Euro, reprezentacja Polski dostała nowego selekcjonera, a ten przy pomocy rozmów na komunikatorach i podczas dwóch treningów miał zmienić jej oblicze.
W Budapeszcie w pierwszej połowie stało się coś, czego można się było w sumie obawiać. Kadra miała rozegrać kluczowy mecz eliminacji mundialu - Węgry to przecież nasz główny rywal w walce o drugie miejsce w eliminacyjnej tabeli (Anglicy wydają się być poza zasięgiem), a nowy selekcjoner na siłę chciał wszystkim udowodnić, że widzi więcej i czuje mocniej. W spotkaniu, którego nie mieliśmy prawa przegrać, nakazał grać zagubionej ostatnimi latami drużynie zmienioną taktyką, ze zmienioną linią defensywną.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski zostanie prezesem PZPN? "To byłaby wielka sprawa"Jaki był tego efekt, każdy mógł zobaczyć. Pierwsza godzina naszej kadry była piłkarskim kryminałem. Chaos w defensywie, tracone w dziecinny sposób gole, nieporadność w akcjach ofensywnych. Trudno było nie odnieść wrażenia, że drużyna wyszła na boisko bez mapy. Totalnie zdezorientowana. Na całe jednak szczęście, los okazał się dla nas w czwartek wyjątkowo łaskawy.
Trzeba też jednak Sousie oddać, że w drugiej połowie trafił ze zmianami - Jóźwiak i Piątek w zasadzie w kilkadziesiąt sekund odmienili losy meczu, kiedy wyrównali na 2:2. Choć z drugiej strony można stawiać pytanie o to, czy szklanka w tej sytuacji jest do połowy pełna, czy pusta. Można mówić bowiem o czułym, trenerskim nosie portugalskiego selekcjonera, który uratował zmianami mecz. Gdyby działo się to jednak w meczu za kadencji Brzęczka, więcej głosów byłoby zapewne utrzymanych w tonie: selekcjoner nie trafił z wyjściowym składem. Kwestia narracji.
Najważniejsze, że w kluczowym meczu eliminacji nie przegraliśmy. Punkt ugrany w Budapeszcie może okazać się niezwykle cenny. Przed kadrą jednak ogrom pracy. Na takie szczęście, jak w czwartek, w kolejnych meczach nie ma co liczyć.
Czytaj także:
Paulo Sousa nie przełamał klątwy debiutu. Czekamy na to prawie ćwierć wieku
Krychowiak głosem narodu, Lewandowski pościł, Jóźwiak jak Midas
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.