Przeszliśmy trudną i dramatyczną drogę - rozmowa z Jackiem Kruszewskim, prezesem Wisły Płock

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
No właśnie. W czerwcu miną już trzy lata odkąd trenerem Wisły jest Marcin Kaczmarek. To rzadko spotykany obrazek na polskich boiskach, ale jesteście chyba przykładem, że cierpliwość jednak popłaca?

- Już dwa miesiące po zatrudnieniu Marcina Kaczmarka - w momencie, gdy po meczu z Radomiakiem Radom byliśmy prawie na dnie II ligi, odbieraliśmy telefony od różnych "życzliwych" znawców branży, którzy radzili jak najszybciej go zwolnić. To było zetknięcie z polskim piłkarskim piekiełkiem. My jednak wierzyliśmy w trenera i daliśmy mu komfort spokojnego realizowania swoich planów, a on spłaca kredyt zaufania, jakim go obdarzyliśmy, notując systematyczny progres jeśli chodzi o wyniki zespołu, a przy okazji bijąc kolejne klubowe rekordy, takie jak np. seria 25 kolejnych meczów bez porażki. Wydaje się, że trener Marcin Kaczmarek także dobrze się w Wiśle czuje, dlatego wierzymy, że razem możemy jeszcze wiele osiągnąć.

Jak wyglądają sprawy licencyjne w Wiśle? Czy stadion w Płocku przechodził ostatnio jakieś zmiany? Co trzeba by było poprawić w infrastrukturze, by bez problemu otrzymać licencję na grę w ekstraklasie?

- Gdy Wisła ostatni raz grała w ekstraklasie (2006/2007), występowała na jednym z najlepszych stadionów w Polsce, na którym gościła nawet reprezentacja Polski. Niestety czas mocno odcisnął na naszym obiekcie swoje piętno i pod tym względem większość miast nam odjechała. Mimo wszystko z licencją nie powinno być problemu. Stadion dysponuje oświetleniem, ogrzewaniem murawy, zadaszoną trybuną, boiskami oraz zapleczem, czyli podstawowe wymogi spełnia. Gorzej wygląda reszta - trybuny, otoczenie, ale są zapowiedzi właściciela klubu, że niebawem rozpocznie się proces wyboru koncepcji i budowy nowego stadionu. W ostatnim czasie poprawie uległa infrastruktura treningowa. Obiekt wzbogacił się o boisko trawiaste na zaniedbanym przez lata placu za trybuną wschodnią. Warto także dodać, że środowisko futbolowe Płocka pokazało swoją moc w głosowaniu nad miejskim budżetem obywatelskim, deklasując wręcz konkurentów, także sportowych - wybierając kilkunastoma tysiącami głosów projekt dwóch połączonych boisk typu orlik krytych halą pneumatyczną. Boiska pod halą funkcjonują na stadionie Wisły od listopada 2014 roku i to jest nasz duży powód do dumy.

Czy jest jakaś szansa, że po ewentualnym awansie ponownie zyskalibyście wsparcie Orlenu? Były jakieś rozmowy na ten temat?

- Niedawno przyszedł do klubu po zakup biletu na mecz kibic, pracownik Orlenu, który widząc kilka osób przed sobą, zażądał obsługi poza kolejnością, bo: "my Orlen utrzymujemy ten klub". Jak widać, w dalszym ciągu, nie tylko poza Płockiem, funkcjonuje świadomość, że Wisła jest bogata, bo sponsorowana przez płocki koncern. Niestety firma, która od 1963 roku budowała klub i stadion, której płocka piłka zawdzięcza tak naprawdę wszystko, w 2010 roku wycofała się zupełnie ze wspierania Wisły. Oczywiście rozmowy na temat powrotu Orlenu na Łukasiewicza 34 były podejmowane wielokrotnie, ale na dziś ze strony firmy nie ma pozytywnego odzewu. To bardzo trudny temat, lecz wierzę, że nasza praca zostanie zauważona i nafciarska tradycja Wisły będzie kontynuowana. Tu jeszcze dodam, że we wspieranie klubu włącza się coraz więcej płockich firm, choć jeszcze niedawno lokalny biznes zupełnie się Wisłą nie interesował.

Jakie są prognozy co do wsparcia miasta w przypadku awansu? Moglibyście liczyć na jeszcze większe niż obecnie?

- Trudno powiedzieć, to są poważne decyzje budżetowe, które będą, mam nadzieję, podejmowane w stosownej chwili. Ważne jest, że miasto - prezydenci i radni w zdecydowanej większości - bardzo życzliwie patrzą na klub. Na meczach gościmy przedstawicieli wszystkich opcji politycznych i bardzo się z tego powodu cieszymy, bo zależy nam na tym, aby Wisła była klubem ponad jakimikolwiek podziałami. Los spółki jest obecnie w rękach władz miejskich, lecz my robimy wszystko, żeby pozyskiwać na działalność także środki zewnętrze. Ewentualny awans dałby nam zdecydowanie większe pole manewru.

Czy obecny budżet, powiększony o wpływy z praw telewizyjnych, które w ekstraklasie są nieporównywalne z tymi z I ligi, zagwarantowałby skuteczną walkę o utrzymanie?

- Tu elita nam uciekła. W 2006 roku budżet Wisły był mniej więcej dwukrotnie niższy niż Legii Warszawa, dziś jest to niewyobrażalna przepaść. Oczywiście w ekstraklasie grają kluby dysponujące znacznie mniejszymi środkami niż czołówka i my wśród tych z najniższymi budżetami byśmy się najprawdopodobniej znaleźli. Mówi się potocznie, że pieniądze nie grają i to prawda, ale grają piłkarze, którzy zarabiają określone pieniądze - teoretycznie im lepsi, tym drożsi i nas na pewno nie będzie stać na szaleństwa. Myślimy o wszystkim, planujemy oczywiście przyszłość, ale nie zapominamy, że na razie gramy w I lidze, a droga do piłkarskiego raju jeszcze długa i kręta. Wisła musi przede wszystkim istnieć i się rozwijać.

Solidny zastrzyk gotówki dla Wisły Płock od miasta

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×