Tomasz Nowak: Szczęśliwie zakończyliśmy ten rok

Górnik Łęczna potwierdził, że na własnym stadionie stać go na wiele. Beniaminek po raz pierwszy w historii pokonał u siebie Legię Warszawa.

Paweł Patyra
Paweł Patyra
Po raz pierwszy od sześciu lat trybuny łęczyńskiego stadionu szczelnie się wypełniły. Niesieni dopingiem kibiców gospodarze nie przestraszyli się mistrza Polski i skutecznie wykorzystywali jego błędy. - Czujemy się tutaj jak w domu i cała runda to pokazała. Fajnie, że tak szczęśliwie zakończyliśmy ten rok - ocenia Tomasz Nowak.
Górnik przetrwał napór Legii Warszawa, a sam jeszcze w pierwszej połowie strzelił trzy bramki, co miało olbrzymi wpływ na przebieg drugiej części gry. 29-letni pomocnik nie ukrywa, że jego drużyna nie ustrzegła się pomyłek. - Błędów było mnóstwo. Nie oszukujmy się - mieliśmy dużo szczęścia, którego wcześniej nie było. Legia stworzyła sobie pięć-sześć klarownych sytuacji, które mogły zakończyć się bramką - przyznaje były piłkarz FK Homel.

Zielono-czarni wypracowali trzybramkową przewagę w pierwszej połowie dzięki niezłej skuteczności. Ich wygrana mogła być bardziej efektowna, lecz po przerwie mieli rozregulowane celowniki. - Ważne jest, że wróciła skuteczność. W pierwszej połowie mieliśmy cztery sytuacje i strzeliliśmy trzy bramki. Szybko napoczęliśmy przeciwnika i utrzymaliśmy to do końca - zauważa Nowak.

Dwa gole dla Górnika zdobył Fiodor Cernych. Najlepszy strzelec łęczyńskiego zespołu od dłuższego czasu nie jest w pełni zdrowia, a mimo to miał olbrzymi wkład w sukces beniaminka. - Daj Boże, żeby go cały czas bolała ta noga - śmieje się Nowak. - Cały zespół pracuje na to, żeby Fiodor strzelał bramki. Kiedy się zaciął mówiłem, żeby wszyscy w niego wierzyli tak, jak my w szatni w niego wierzymy - kończy.
Jurij Szatałow: Zabrakło wartościowych zmian

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×