Prawdziwi mężczyźni nie spadają z ligi - rozmowa z Bartoszem Rymaniakiem, kapitanem KGHM Zagłębia Lubin
- Spadliśmy i jak prawdziwi mężczyźni musimy wziąć to na klatę. I tak pewnie znajdą się tacy, którzy powiedzą, że prawdziwi mężczyźni nie spadają z ligi. I mają rację - mówi Bartosz Rymaniak.
Marcin Ziach: Do Gliwic jechaliście z iskierką nadziei na utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie. Po końcowym gwizdku zgasła bezpowrotnie.
Bartosz Rymaniak: Nasza sytuacja była bardzo trudna. Musieliśmy wszystkie mecze do końca sezonu wygrać i liczyć, że drużyny, które mają po 23-24 punkty nie wygrają już nic do końca sezonu. Szanse na taki scenariusz były niezbyt wielkie, ale dopóki piłka w grze trzeba walczyć.
W meczu z Piastem Gliwice mieliście kilka bardzo dobrych okazji, ale nie stać was było nawet na trafienie kontaktowe. Dariusz Trela bramkę zamurował...
- Braku zaangażowania i determinacji nikt nam w tym meczu nie może zarzucić, bo walczyliśmy o każdą piłkę. Akurat mamy takiego pecha, że wszyscy bramkarze popisują się mistrzowskimi interwencjami, a my nie potrafimy od kilku meczów trafić do siatki. Na wyjeździe to w ogóle nie pamiętam kiedy wygraliśmy...Przed sezonem nikt nie postawiłby grosza na to, że właśnie KGHM Zagłębie Lubin spadnie z elity.
- Nasze plany były też zupełnie inne niż walka o utrzymanie. Czujemy się winni tej degradacji i musimy wziąć tę odpowiedzialność na siebie. Sami sobie tego ohydnego piwa nawarzyliśmy i teraz musimy je wypić. Nie jest łatwo 25-latkowi spaść z ligi...Mogliście sezon uratować zdobywając Puchar Polski. Dziś można gdybać czy dojście do finału rozgrywek wam nie zaszkodziło.
- Była w nas wiara, że możemy się utrzymać i zdobyć krajowy puchar. Nasza gra nie wyglądała tak źle, by myśleć od razu o spadku. Przegrywaliśmy mecze, ale zawsze po walce i nigdy nie dawaliśmy się rozbić. Można powiedzieć, że większość tych wyników była wypadkową braku szczęścia i wykończenia. Jeśli dochodzimy do sytuacji, a potem ich nie wykorzystujemy, to nie wygrywa się meczów i nie zdobywa punktów, a w konsekwencji spada się z ligi.