Prawdziwi mężczyźni nie spadają z ligi - rozmowa z Bartoszem Rymaniakiem, kapitanem KGHM Zagłębia Lubin

- Spadliśmy i jak prawdziwi mężczyźni musimy wziąć to na klatę. I tak pewnie znajdą się tacy, którzy powiedzą, że prawdziwi mężczyźni nie spadają z ligi. I mają rację - mówi Bartosz Rymaniak.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Marcin Ziach: Do Gliwic jechaliście z iskierką nadziei na utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie. Po końcowym gwizdku zgasła bezpowrotnie.

Bartosz Rymaniak: Nasza sytuacja była bardzo trudna. Musieliśmy wszystkie mecze do końca sezonu wygrać i liczyć, że drużyny, które mają po 23-24 punkty nie wygrają już nic do końca sezonu. Szanse na taki scenariusz były niezbyt wielkie, ale dopóki piłka w grze trzeba walczyć.

W meczu z Piastem Gliwice mieliście kilka bardzo dobrych okazji, ale nie stać was było nawet na trafienie kontaktowe. Dariusz Trela bramkę zamurował...

- Braku zaangażowania i determinacji nikt nam w tym meczu nie może zarzucić, bo walczyliśmy o każdą piłkę. Akurat mamy takiego pecha, że wszyscy bramkarze popisują się mistrzowskimi interwencjami, a my nie potrafimy od kilku meczów trafić do siatki. Na wyjeździe to w ogóle nie pamiętam kiedy wygraliśmy...
30 sierpnia z Ruchem Chorzów... - No właśnie. To chyba o czymś świadczy. Samymi meczami u siebie nie da się utrzymać w lidze. Zwłaszcza że w Lubinie też nie zachwycaliśmy, bo zanotowaliśmy siedem porażek przy sześciu zwycięstwach i czterech remisach. Przez to wszystko tych punktów zabrakło.

Przed sezonem nikt nie postawiłby grosza na to, że właśnie KGHM Zagłębie Lubin spadnie z elity.

- Nasze plany były też zupełnie inne niż walka o utrzymanie. Czujemy się winni tej degradacji i musimy wziąć tę odpowiedzialność na siebie. Sami sobie tego ohydnego piwa nawarzyliśmy i teraz musimy je wypić. Nie jest łatwo 25-latkowi spaść z ligi...
Bartosz Rymaniak jest załamany po spadku KGHM Zagłębia Lubin Bartosz Rymaniak jest załamany po spadku KGHM Zagłębia Lubin
Zwłaszcza zawodnikowi, który tak naprawdę w miedziowych barwach rozpoczynał poważne ligowe granie...

- To prawda. W Lubinie piłkarsko okrzepłem i czułem się mocno z klubem związany. Przez cały czas jestem. Grałem w Zagłębiu sześć lat i sentyment do tego klubu był szczególny. Bardzo we mnie uderzył ten spadek, szkoda, że się to tak kończy. Jestem załamany...

Mogliście sezon uratować zdobywając Puchar Polski. Dziś można gdybać czy dojście do finału rozgrywek wam nie zaszkodziło.

- Była w nas wiara, że możemy się utrzymać i zdobyć krajowy puchar. Nasza gra nie wyglądała tak źle, by myśleć od razu o spadku. Przegrywaliśmy mecze, ale zawsze po walce i nigdy nie dawaliśmy się rozbić. Można powiedzieć, że większość tych wyników była wypadkową braku szczęścia i wykończenia. Jeśli dochodzimy do sytuacji, a potem ich nie wykorzystujemy, to nie wygrywa się meczów i nie zdobywa punktów, a w konsekwencji spada się z ligi.

Czy KGHM Zagłębie Lubin wróci za rok do T-Mobile Ekstraklasy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×