Trener Sevilli: Nasz gol w doliczonym czasie jak trafienie Iniesty przeciwko Chelsea

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Nie chciałbym być na miejscu piłkarzy Valencii - przyznał po szczęśliwym awansie do finału Ligi Europejskiej trener Sevilli Unai Emery.

W tym artykule dowiesz się o:

Sevilla FC do rewanżu na Estadio Mestalla przystępowała ze świetnej pozycji wyjściowej po zwycięstwie 2:0 przed własną publicznością. Rewanż Andaluzyjczykom zupełnie jednak nie wyszedł i od 70. minuty przegrywali różnicą trzech bramek. O ich awansie zadecydował w doliczonym czasie gry Stephane M'Bia, który wykorzystał podanie Federico Fazio.

- Coś niesamowitego! Valencia grała bardzo dobrze i sprawiła nam spore kłopoty. Awansowaliśmy tylko dzięki wierze, której nam nie brakowało. Nasz gol w doliczonym czasie gry przypominał mi trafienie Iniesty na Stamford Bridge - skomentował Unai Emery, nawiązując do pamiętnej bramki dla FC Barcelony w półfinałowym dwumeczu z Chelsea Londyn w sezonie 2008/2009.

Emery, który od 2008 do 2012 roku trenował Nietoperzy, współczuł przeciwnikom. - Valencia była znakomita i nie chciałbym być teraz na miejscu zawodników tej drużyny. Trudno będzie im zrozumieć to, co się wydarzyło - stwierdził 42-latek. [ad=rectangle] Sevilla by awansować do finału, musiała przejść nie tylko przez fazę grupową, ale także wygrać eliminacje do Ligi Europejskiej. Łącznie rozegrała już 18 meczów, pokonując m.in. Śląsk Wrocław i odrabiając dwubramkową stratę z pierwszego meczu z Betisem. - Przystąpiliśmy do walki wyjątkowo wcześnie, ponieważ już 1 sierpnia ubiegłego roku. Pokazaliśmy mnóstwo determinacji i entuzjazmu. Nieważne, z kim zmierzymy się w finale, chcemy po prostu cieszyć się możliwością występu w decydującym meczu - przyznał trener.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
avatar
Hockley
2.05.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Może i przypominał, ale sam przebieg meczu nie przypominał, bo skandalu z udziałem pseudosędziego tak jak wtedy nie było.  
avatar
Hockley
2.05.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Może i przypominał, ale sam przebieg nie przypominał, bo skandalu z udziałem pseudosędziego jak wtedy nie było.