Piłkarzom Śląska Wrocław nie spadnie ciśnienie

Już tylko cud może sprawić, że piłkarze Śląska Wrocław zagrają w grupie mistrzowskiej T-Mobile Ekstraklasy, co do tej pory było głównym celem zawodników WKS-u.

Artur Długosz
Artur Długosz

Już tylko trzy kolejki zostały do podziału T-Mobile Ekstraklasy na dwie grupy. Do ósmej Jagiellonii Białystok piłkarze Śląska Wrocław tracą siedem punktów, a przed WKS-em jeszcze cztery inne ekipy bezpośrednio zainteresowane grą w grupie mistrzowskiej.

Zielono-biało-czerwoni potrzebują więc cudu, aby znaleźć się w gronie ośmiu najlepszych ekip w Polsce. Czy zatem po remisie z Górnikiem Zabrze z zawodników WKS-u "zeszło już ciśnienie"? - Nie. Każdy mecz jest jednakowo trudny. Tu nie było jakiegoś spięcia, że chłopcy mieli powiązane nogi. Było dużo płynnych, dobrych akcji. Naprawdę byłem bardzo zadowolony, bo grali piłką, stwarzali sobie sytuacje bramkowe. Nie chodziło o to, że była jakaś nerwowość. Moim zdaniem to był brak koncentracji w decydującym momencie - uważa Tadeusz Pawłowski, trener Śląska.

Opiekun ciągle aktualnych jeszcze brązowych medalistów T-Mobile Ekstraklasy wie w czym tkwi problem goli traconych przez Śląsk. - Prawie identyczną bramkę straciliśmy z Legią. Zawodnik tyłem stojący do bramki z piłką odwraca się, teraz jest to samo. Większa dyscyplina taktyczna, koncentracja i cwaniactwo rywala. Gdyby Paweł (Zieliński - dop.red.) się związał z nim walką ciałem, na pewno nie miałby tyle miejsca, żeby się odwrócić i strzelić bramkę. Po prostu zabrakło kontaktu fizycznego - skomentował Pawłowski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×