Sebino Plaku - nowy idol piłkarskiego Wrocławia

Bramkę Sebino Plaku w spotkaniu z Club Brugge można oglądać w nieskończoność. Albańczyk popisał się fantastyczną podcinką i zapewnił Śląskowi zwycięstwo. Sam mówi, że już kocha wrocławski stadion.

Artur Długosz
Artur Długosz

Sebino Plaku latem związał się ze Śląskiem Wrocław trzyletnią umową. 28-latek do WKS-u trafił z zespołu Skenderbeu Korce, dla którego zdobył 10 goli w 25 meczach. Jest byłym młodzieżowym reprezentantem swojego kraju. Piłkarz miał być napastnikiem, ale w tej roli w drużynie z Wrocławia jak na razie się nie sprawdza. Co innego jednak jeżeli chodzi o grę na skrzydle. Na boku pomocy imponuje bowiem szybkością i nieszablonowymi zagraniami.

Nowy zawodnik Śląska dobrze zna się z trenerem zielono-biało-czerwonych, Stanislavem Levym. - Był moim szkoleniowcem w Skenderbeu Korce, więc dobrze zna moje możliwości i najwyraźniej stwierdził, że taki zawodnik jak ja przyda mu się w Śląsku. Mogę mu być tylko wdzięczny, że pamiętał o mnie i cieszę się, że znowu będziemy mieli okazję współpracować. To naprawdę świetny fachowiec - mówił Plaku.

Albańczyk przychodząc do Śląska od razu stwierdził, że nie jest typowym łowcą goli. - Nie jestem typem wysokiego i silnego napastnika, który gra tyłem do bramki. Myślę, że szybkość jest moim atutem. Lubię się rozpędzić, wpaść na wolne pole i strzelić na bramkę lub podać do lepiej ustawionego partnera. Zamiast jednak mówić o sobie, wolałbym swoje możliwości pokazać na boisku. Mój życiowy rekord to piętnaście bramek w sezonie. Nie jestem typowym łowcą goli, który porusza się wyłącznie w polu karnym i czeka na podania. Potrafię też rozegrać piłkę - wyjaśniał. Ten fakt we Wrocławiu bagatelizowano aż do meczu z Club Brugge. Ale po kolei...

Plaku po raz w barwach Śląska zagrał z FK Rudarem Pljevlja, gdy już po kilku minutach na boisku wpisał się na listę strzelców. Kolejne mecze, gdy ustawiany był jako typowa "9", zupełnie mu nie wyszły. Zarówno w spotkaniu w Kielcach z Koroną, jak we Wrocławiu z Jagiellonią, Plaku był jednym z najsłabszych zawodników na boisku i zupełnie nie dochodził do podań.

W końcu nadszedł jednak mecz z Belgami w którym - ku zaskoczeniu wielu - wystąpił w podstawowym składzie. Ustawiony na skrzydle miał często schodzić do środka i pomagać Marco Paixao. Efekt? Plaku bardzo często znajdował się w polu karnym i kilka razy doszedł do sytuacji. Wszyscy zapamiętają go jednak z kapitalnej bramki.

- Spodziewałem się, że Plaku tak wykończy tę sytuację. Jeszcze przed meczem trener bramkarzy chodził z laptopem i pokazywał nam, jak się zachowuje ich golkiper i że nie reaguje na górne piłki. Byłem pewny, że Sebino tak zrobi - mówił po meczu Sebastian Mila, kapitan Śląska. - Śmieję się, że jak jest ze mną w pokoju, to bramki strzela. Przed pierwszym meczem z Rudarem tak było. Potem w Czarnogórze kierownik zamienił pokoje, teraz znowu był ze mną i strzelił gola. Oby tak dalej - żartował natomiast golkiper WKS-u, Rafał Gikiewicz.

Sam Plaku pozostał skromny, chociaż rozpierała go wewnętrzna radość. - To jest dla mnie niesamowite! Zawsze gdy gram na tym stadionie, to jest dla mnie ogromne przeżycie. Wiedzieliśmy, że Club Brugge to dobry zespół, grający dobrze piłką. Nasz trener dobrze nas jednak przygotował. Wiedzieliśmy dużo o rywalach i nic nas w ich postawie nie zaskoczyło. Po prostu spodziewaliśmy się trudnego meczu - mówił Albańczyk.

- Kluczem do sukcesu była atmosfera i cała nasza drużyna. Kocham ten stadion! - podkreślił i zaskarbił sobie sympatię wrocławian.
Moment w którym Plaku pokonuje bramkarza Club Brugge Moment w którym Plaku pokonuje bramkarza Club Brugge
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×