Portowcy powrócili na ścieżkę zwycięstw - relacja z meczu Pogoń Szczecin - Sandecja Nowy Sącz

Prowadzący Sandecję Mariusz Kuras po raz pierwszy w swojej trenerskiej przygodnie musiał uznać wyższość szczecińskiej Pogoni. Jego podopieczni przebudzili się dopiero po przerwie i nie zdołali odrobić strat z pierwszej części, gdy gola dla Portowców zdobył Vuk Sotirović.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Pierwsza odsłona spotkania nie obfitowała w piłkarskie fajerwerki i rozczarowała większość z przybyłych na obiekt kibiców. Grę starali się prowadzić piłkarze Pogoni, ale w ich działaniach brakowało płynności, dokładności i pomysłu na sforsowanie skomasowanej defensywy Sandecji. Przyjezdni skupili się głównie na murowaniu dostępu do własnej bramki. - Trochę mieliśmy taki plan, aby zdobyć bramkę właśnie z kontrataku - tłumaczył po ostatnim gwizdku gracz nowosądeczan Rafał Berliński. O emocję postarał się zadbać Edi Andradina, ale jego strzał z 8. minuty nie mógł sprawić problemów strzegącemu bramki Sandecji Markowi Koziołowi.

Następna godna odnotowania sytuacja nadeszła dopiero w 28. minucie, gdy prowadzący zawody Piotr Wasielewski bez wahania wskazał na jedenasty metr po faulu Jano Frohlicha na Vuku Sotiroviciu. Do wykonania rzutu karnego podszedł odważnie Edi, ale w fatalny sposób zmarnował szansę na gola, trafiając w słupek bramki. Doświadczony Brazylijczyk starał się niemal natychmiast zrehabilitować za pudło sprzed kilku chwil i w 34. minucie zdecydował się na strzał sprzed pola karnego. Bajeczne uderzenie pechowo trafiło w poprzeczkę, a polującego na dobitkę Sotirovicia uprzedził Kozioł.

Ofensywne starania Portowców zostały ostatecznie nagrodzone w 43. minucie. Sotirović wygrał w szesnastce pojedynek w dwoma obrońcami i nie pomylił się w sytuacji oko w oko z bramkarzem Sandecji, kierując piłkę po jego rękach do siatki. Stracona bramka wyraźnie pobudziła do walki przyjezdnych, którzy na zakończenie pierwszej połowy oddali debiutancki strzał na bramkę Radosława Janukiewicza, ale piłka kopnięta przez Milana Duricia poszybowała wysoko nad bramką.

Strzał oddany tuż przed zejściem do szatni był prognostykiem polowania na wyrównanie w wykonaniu Sandecji. Podopieczni Mariusza Kurasa odnaleźli się na boisku i nareszcie zaczęli zagrażać bramce szczecinian. W 58. minucie do dośrodkowania z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Patryk Jędrzejowski, ale jego uderzenie wybił praktycznie z linii bramkowej Bartosz Ława, który w tej sytuacji pilnował słupka. 69. minuta przyniosła ciekawy rajd byłego gracza Pogoni Marcina Woźniaka. Ex-portowiec minął dwóch obrońców i przedarł się w pole karne gospodarzy, ale jego uderzenie zdołał wybić końcami palców Janukiewicz. Zagrożeniem pod drugą bramką zaowocowała akcja Sotirovicia. Serb znalazł się kompletnie niepilnowany w polu karnym gości, ale uderzył nieczysto i piłka ponownie zatańczyła na poprzeczce.

Końcówka spotkania nie obfitowała w sytuacje podbramkowe, nie zabrakło z kolei nerwowych spięć, fauli, kłótni i przepychanek. Na boisku pojawił się Adrian Łuszkiewicz, który chwilę później zaznaczył swoją obecność brutalnym faulem. Do pomocnika Pogoni żywiołowo doskoczyli szukający odwetu gracze Sandecji, Łuszkiewicz został odepchnięty przez Rafała Berlińskiego. Obaj zawodnicy zostali ukarani żółtymi kartonikami. - Gracz Sandecji powinien zostać wyrzucony z boiska, nie powinien sam szukać sprawiedliwości - komentował po meczu Łuszkiewicz.

Piłkarze rozkręcili się ponownie dopiero w doliczonym czasie gry. Najpierw, Donald Djousse wypatrzył mierzonym podaniem Matusza Szałka, ale ten drugi zakończył akcję minimalnie niecelnym lobem. Z drugiej strony boiska piłka nawet zatrzepotała w siatce Portowców, ale cieszących się euforycznie graczy Sandecji musiała uspokoić decyzja arbitra, który dopatrzył się spalonego. Chwilę później, zawód przyjezdnych zmieszał się z radością Portowców, świętujących powrót na zdobywania punktów.

Po meczu powiedzieli:

Trener Sandecji Nowy Sącz Mariusz Kuras: Fajne uczucia towarzyszyły mojej ponownej wizycie w Szczecinie, ale o wiele gorzej czuję się po spotkaniu, gdy opuszczam to miasto bez punktów. Weszliśmy w mecz trochę bojaźliwie i musimy powiedzieć sobie szczerze, że mieliśmy do przerwy furgon szczęścia. O takie szczęście trzeba zadbać i w drugiej połowie wyglądaliśmy już znacznie lepiej. Mogliśmy wyrównać i wielka szkoda, że sędzia nie uznał gola z ostatniej minuty, ponieważ to mogło być piękne zakończenie meczu.

Trener Pogoni Szczecin Marcin Sasal: Wszyscy moi podopieczni zasługują na pochwałę, ponieważ poradziliśmy sobie mimo sporych problemów. Dysponujemy ogromnym potencjałem w ofensywie, ale miałem przed meczem ogromne problemy z zestawieniem formacji obronnej. Wypadło mi aż trzech defensorów. Musiałem zaryzykować i wystawiłem w środku obrony prawonożnego Matuszczyka, który na tej stronie mógł mieć więcej problemów niż piłkarz lewonożny.

Pogoń Szczecin - Sandecja Nowy Sącz 1:0 (1:0)
1:0 - Sotirović 43'

Składy:

Pogoń: Janukiewicz - Pietruszka, Matuszczyk, Noll, Rogalski, Kolendowicz, Ława, Akahoshi (70' Łuszkiewicz), Edi Andradina, Lewandowski (85' Szałek), Sotirović (80' Djousse).

Sandecja: Kozioł - Makuch, Frohlich, Dymkowski, Woźniak (81' Janić), Jędrzejowski, Eismann, Berliński, Gawęcki, Durić (54' Chmiest), Aleksander (87' Wiśniewski).

Żółte kartki: Sotirović, Pietruszka, Łuszkiewicz, Kolendowicz, Szałek (Pogoń) oraz Chmiest, Berliński, Aleksander (Sandecja).

Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).

Widzów: 4100.

Najlepszy zawodnik Pogoni: Bartosz Ława.

Najlepszy zawodnik Sandecji: Marcin Woźniak.

Najlepszy zawodnik meczu: Bartosz Ława.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×