Gwiazdy od kuchni: James Harden

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski

Harden jeszcze w szkole średniej zdobył przydomek "Big Game James". Jako zawodnik Słonecznych Diabłów wielokrotnie rozgrywał wielkie mecze, jednak ekipa z Arizona State University nie potrafiła się wybić ponad przeciętność. W kampanii 2007/08 koszykarze Herba Sendeka zanotowali bilans 21-13, plasując się na piątej lokacie w Pacific-10 i nie awansując do turnieju NCAA. Absolwent Artesia High School znalazł się w pierwszej piątce konferencji, zdobywając średnio 17,8 punktu, 5,3 zbiórki, 3,2 asysty oraz 2,1 przechwytu, będąc jako pierwszoroczniak liderem ekipy ze stanu Arizona. Hardenowi dzielnie pomagali Jeff Pendergraph, Ty Abbott oraz Derek Glasser, lecz to okazało się niewystarczające do pokonania najlepszych. W kampanii 2008/09 Słoneczne Diabły poprawiły swój bilans na 25-10, dzięki czemu w swojej konferencji znalazły się o jedną lokatę wyżej i załapały się do turnieju NCAA, z którego odpadły w drugiej rundzie, ulegając 67:78 Syracuse. Harden całkowicie zawalił tamto spotkanie, trafiając zaledwie dwie z dziesięciu prób z pola. Choć Sun Devils szybko pożegnali się z marzeniami o mistrzostwie ligi akademickiej, to kampania 2008/09 dla studenta ASU pod względem indywidualnym była bardzo udana. Młody strzelec zdobywał 20,1 "oczka", zbierał z tablic 5,6 piłki, notował 4,2 asysty oraz 1,7 "kradzieży". Za swoje osiągnięcia znalazł się w pierwszej piątce All-American i otrzymał nagrodę dla zawodnika roku konferencji Pacific-10.

W 2009 roku James Harden podjął bardzo ważną decyzję odnośnie swojej kariery i zgłosił się do draftu do NBA. Eksperci rozpływali się nad nim i uważali, że jego boiskowe IQ jest zdecydowanie wyższe niż wskazuje metryka. Harden był opisywany również jako zawodnik dysponujący dobrym rzutem oraz z łatwością przedzierający się pod kosz. Wśród jego mankamentów wymieniano głównie niski wzrost oraz braki w muskulaturze, co mogło stanowić problem w starciach z potężnie zbudowanym obrońcami w lidze zawodowej. James najczęściej był porównywany do genialnego rzucającego obrońcy San Antonio Spurs - Manu Ginobiliego.

- Czuję, że to właściwy moment, żeby przejść na wyższy poziom - mówił tuż przed draftem, mając już na twarzy lekki zarost. - Sen stanie się rzeczywistością. Gra w NBA to moje marzenie od momentu, w którym po raz pierwszy miałem piłkę w rękach, więc dlaczego miałbym nie skorzystać z okazji? Ludziom się wydaje, że to była łatwa decyzja. Cóż, odchodzę, lecz nie przez przypadek, bo miałem tutaj wspaniałych trenerów oraz kompanów. To wszystko sprawia, że bardzo trudno mi opuszczać ASU. James Harden nie był zwykłym "talenciakiem". Przez dwa sezony dzielnie liderował Sun Devils, którzy po raz ostatni dwa razy z rzędu kończyli rozgrywki z co najmniej dwudziestoma zwycięstwami na koncie w kampanii 1980/81. - On był niesamowitym ambasadorem naszej uczelni oraz znakomitym graczem - ocenia swojego byłego podopiecznego Herb Sendek. - To również wspaniały przyjaciel i prawdziwy dżentelmen. Jesteśmy z niego bardzo dumni i wdzięczni za wszystko co zrobił dla drużyny oraz uczelni.

Posiadacz najbardziej rozpoznawalnej brody w lidze zawodowej jako swój ulubiony team wymienia Los Angeles Lakers, jednak w drafcie 2009 istniała bardzo niewielka szansa, że zostanie wybrany przez team z Kalifornii. Harden był po prostu za dobry, żeby posiadający niski pick Jeziorowcy po niego sięgnęli. Zresztą z uwagi na obecność Kobego Bryanta "Miasto Aniołów" nie wydawało się ciekawym miejscem do sportowego rozwoju. 25 czerwca w nowojorskiej Madison Square Garden wszystko stało się jasne. Z "jedynką" do Los Angeles Clippers powędrował Blake Griffin. Jako drudzy wybierali Memphis Grizzlies i postawili na Hasheema Thabeeta. "Trójka" przypadła natomiast nowo powstałej ekipie, Oklahoma City Thunder, która sięgnęła po ubranego w jasne spodnie i marynarkę oraz pasiastą koszulę Jamesa Hardena. - James naprawdę chce być częścią czegoś większego - komentował wybór Sam Presti - generalny menadżer OKC. - Dołączenie do Kevina Duranta oraz Russella Westbrooka jest dla niego bardziej ekscytujące niż bycie w centrum uwagi. Bardzo nam się podoba jego mentalność. To naprawdę dojrzały chłopak.

James w ekipie Grzmotu spędził trzy sezony, w każdym z nich notując wyraźne postępy. W rozgrywkach 2011/12 podopieczni Scotta Brooksa dotarli do wielkiego finału NBA, ulegając 1-4 Miami Heat, a Harden otrzymał nagrodę dla najlepszego rezerwowego ligi. Zdobywał średnio 16,8 punktu, 4,1 zbiórki oraz 3,7 asysty, wobec czego trener Mike Krzyzewski zabrał go na igrzyska olimpijskie do Londynu, gdzie Stany Zjednoczone sięgnęły po złoto. - Gdy Kobe i Wade usuną się w cień, on prawdopodobnie stanie się najlepszym rzucającym obrońcą w lidze - oceniał umiejętności Hardena Steve Kerr, czyli w przeszłości znakomity zawodnik na tej pozycji. Nic dziwnego, że podczas negocjacji na temat przedłużenia kontraktu Harden za cztery lata gry zażądał około sześćdziesiąt milionów dolarów. Thunder nie byli w stanie wygospodarować aż takiej kwoty, w przeciwieństwie do Houston Rockets. W związku z tym na kilka dni przed rozpoczęciem kampanii 2012/13 brodaty shooting guard stał się nowym zawodnikiem Rakiet.

W Teksasie Harden z rezerwowego i pomocnika gwiazd stał się prawdziwym liderem i graczem formatu all-star. Rockets kampanię zasadniczą 2012/13 zakończyli z bilansem 45-37, żegnając się z rozgrywkami w pierwszej rundzie play-off's, przegranej 2-4 z... Oklahoma City Thunder. 25,9 "oczka", 4,9 zbiórki, 5,8 asysty oraz 1,8 przechwytu pozwoliły jednak młodzieńcowi na pierwszy w karierze występ w Meczu Gwiazd i obecność w trzeciej piątce NBA. W kolejnej kampanii brodacz spisywał się na podobnym poziomie i po raz kolejny został wybrany do ekipy Zachodu na All-Star Game, tym razem w miejsce kontuzjowanego Kobego Bryanta. Mając u boku Dwighta Howarda, statystyki utrzymał na podobnym poziomie, trafił do pierwszej piątki ligi, a Rakiety skończyły regular season z bilansem 54-28 i poległy w pierwszej rundzie play-off's 2-4 z Portland Trail Blazers.

Harden nigdy nie był typem gracza, który skupiał się na swoich osiągnięciach indywidualnych. Brodacz zawsze stawia na pierwszym miejscu dobro drużyny, ale do najskromniejszych sportowców na świecie również nie należy: - Jestem obecnie najwszechstronniejszym graczem w lidze. Steph Curry to prawdopodobnie najlepszy strzelec, Kevin Durant największy łowca punktów, a Anthony Davis najlepszy blokujący. Ze słowami młodego koszykarza można dyskutować, jednak fakty są takie, że przed ukończeniem dwudziestego piątego roku życia statystyki na poziomie 25 "oczek", 6 asyst oraz 4 zbiórek oprócz Hardena potrafili w ostatnich dwudziestu latach wypracować jedynie LeBron James, Dwayne Wade oraz Derrick Rose, czyli gwiazdorzy największego formatu.

James Harden i Kevin Durant stanowili zgrany duet zarówno na parkiecie, jak i poza nim. Obecnie wciąż dobrze się dogadują i tęsknią za czasami, kiedy występowali w jednej drużynie. - Ten zespół jest jak rodzina - brodaty zawodnik opisywał atmosferę panującą w OKC jeszcze za czasów swojej gry w Thunder. - Zawodnicy traktują się jak bracia i spędzają ze sobą mnóstwo czasu każdego dnia. Nie ma drugiego takiego teamu. Kocham to miejsce. Buduje się tutaj dynastię. Wygrywamy, dobrze się bawimy i jesteśmy braćmi. To coś, czego nie da się kupić. Takie słowa rzucającego obrońcy Rockets trochę dziwią w obliczu powodu, dla którego opuścił on Grzmot. - Chodziło o pieniądze, bez dwóch zdań i nie ma nawet o czym gadać. Wcześniej rzeczywiście myślałem, że z Kevinem i Russellem będziemy tworzyć jedną drużynę już zawsze.
© East News © East News
W słuchawkach dwukrotnego uczestnika All-Star Game najczęściej można usłyszeć Lloyda, wykonującego muzykę R&B, który zasłynął takimi utworami jak "Southside" czy "You". Harden nie ma ulubionego typu jedzenia, ale za to hektolitrami pije napój izotoniczny Gatorade. Przed pójściem na studia dziennikarze zapytali go, w jakim miejscu chciałby być za dziesięć lat, a on odparł, że po prostu pragnie wieść szczęśliwe życie. Koszykarz bez wątpienia znajduje się na dobrej drodze ku temu. Ma miliony fanów na całym świecie, złoty medal olimpijski, spotyka się z pięknymi kobietami, a na jego koncie bankowym znajduje się wystarczająco dużo pieniędzy, żeby nie martwić się o przyszłość aż do końca swoich dni. Do zrealizowania pozostało mu jednak wciąż kilka celów: wywalczenie nagrody MVP sezonu zasadniczego i finałów czy sięgnięcie po najcenniejsze trofeum koszykarskie - mistrzostwo NBA. Czasu jednak zostało mu jeszcze sporo. W końcu nawet LeBron James dopiero niedawno dopiął swego.

Bibliografia: New York Times, Sports Illustrated, arizonastate.scout.com, basketball-reference.com, dailythunder.com, espn.go.com, maxpreps.com, sports-reference.com.

PS. Artykuły z cyklu "Gwiazdy od kuchni" będą pojawiać się w miarę często, ale nieregularnie. Zachęcam do komentowania oraz podawania w komentarzach propozycji odnośnie bohaterów kolejnych odcinków.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×