Władimir Kliczko nadal na tronie

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Nie ma mocnych na Władimira Kliczko. Mistrz świata trzech federacji zaliczył kolejne zwycięstwo, pokonując tym razem Rusłana Czagajewa. Walka została przerwana po dziewiątej rundzie ze względu na liczne urazy Uzbeka. Do tego momentu nic nie wskazywało na niespodziankę. Ukrainiec był lepszy, skuteczniejszy i sukcesywnie budował przewagę nad rywalem.

W tym artykule dowiesz się o:

Od początku pojedynku wszystko toczyło się zgodnie z planem. Władimir Kliczko był świetnie przygotowany taktycznie i trzymał przeciwnika na dystans. Rusłan Czagajew obawiał się, że podzieli los poprzednich oponentów Ukraińca i bardzo skrupulatnie osłaniał twarz. Nie pomogło mu to jednak w żadnym stopniu, bo o ile nie nadziewał się na zbyt wiele ciosów, to nie miał żadnych szans na wyprowadzenie kontry.

Po raz pierwszy publiczność poderwała się z miejsc już w drugiej rundzie. Kliczko wykonał wówczas kapitalną kombinację lewy/prawy prosty. Po tych uderzeniach Czagajew znalazł się na deskach i był liczony. Podniósł się wprawdzie dość szybko, ale to zdarzenie miało wpływ na dalszy przebieg walki, bowiem pretendent permanentnie znajdował się w defensywie.

W kolejnych rundach fajerwerków nie było. Kliczko sukcesywnie osłabiał przeciwnika, traktując go lekkimi, ale bardzo uciążliwymi ciosami. Uzbek był w coraz gorszej formie fizycznej i następny kryzys dopadł go w piątej odsłonie, gdy znów został trafiony prawą ręką. Cudem udało mu się wówczas ustać, jednak z każdą chwilą koniec walki wydawał się nieuchronny.

Po kolejnych wyniszczających uderzeniach Ukraińca, pięściarz z Uzbekistanu wyglądał coraz gorzej. Na jego twarzy pojawiły się krwawe rany i właśnie to zdecydowało, że pojedynek został przerwany po dziewiątej rundzie. Kliczko zachował zatem tytuły federacji IBF, WBO i IBO, a także prestiżowy pas magazynu "The Ring".

Po obejrzeniu sobotniego starcia, można pokusić się o dość przykrą konkluzję. Wydaje się bowiem, że obecnie nie ma na świecie boksera, który byłby w stanie zdetronizować któregoś z ukraińskich braci. Niespodzianki oczekiwano od Czagajewa, jednak dziewięć odsłon pojedynku, do którego doszło na stadionie Veltins Arena w Gelsenkirchen, to wystarczająco, by przekonać się, że Uzbek nie miał żadnych szans na zwycięstwo. Nie miałby ich zapewne również mistrz świata federacji WBA, Nikołaj Wałujew, zwłaszcza że w starciu z Czagajewem okazał się słabszy i doznał porażki.

Kliczko odniósł w sobotę 53. zwycięstwo w zawodowej karierze (47. przed czasem). Jego rywal doznał natomiast dopiero pierwszej porażki. Wcześniej odnotował 25. wygranych (17 przed czasem) oraz 1 remis.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)