Płaci najwięcej, jeździ autem Bonda. Polski prezes robi furorę

Jeździ ulubionym samochodem słynnego agenta specjalnego. Jego klub płaci najwyższe kontrakty w lidze i chce zdobyć za rok tytuł mistrzowski. Oto Marek Grzyb, prezes gorzowskiej Stali. Być może przyszły senator RP.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Marek Grzyb Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Marek Grzyb
W przyszłym roku Moje Bermudy Stal będzie obchodzić 75-lecie. Prezes klubu Marek Grzyb już teraz głośno mówi, że celem drużyny żużlowej z Gorzowa będzie mistrzostwo Polski. W zbudowanym przez niego zespole jeżdżą dwukrotny mistrz świata Bartosz Zmarzlik i Słowak Martin Vaculik. W środowisku mówi się, że ta dwójka to obecnie najlepiej zarabiający zawodnicy świata.

- Jest w tym dużo prawdy. Wiele osób zazdrości nam, że jesteśmy w stanie zaoferować takie kontrakty. To efekt długiej, systematycznej pracy i transparentnego funkcjonowania klubu. Cieszę się, że staliśmy się wiarygodnym partnerem dla zawodników i sponsorów - mówi nam Marek Grzyb.

Prezes nie zdradza, ile płaci gwiazdom, ale nieoficjalnie wiadomo, że przyszłoroczny kontrakt Bartosza Zmarzlika może być warty nawet 3,5 miliona zł za sezon, co byłoby rekordem wszech czasów polskiej ligi. Vaculik ma skasować nieco mniej - 2,5 miliona zł. To jednak i tak suma, która robi duże wrażenie.

ZOBACZ WIDEO Zmarzlik do samego końca wierzył w tytuł mistrza świata. "Wtedy poczułem krew"

Dwa lata i dwa medale

W żużlu Grzyb zakochał się niedawno. Wcześniej miał z nim niewiele wspólnego, choć od dawna pasjonuje się motoryzacją. Ma kilka samochodów, ale wszyscy zwracają uwagę na ten jeden - Aston Martin DB11. - To najsłynniejsze auto, jakim jeździł James Bond - uśmiecha się Grzyb.

Grzyb szefem Stali jest od sierpnia 2019 roku. Wcześniej przez dwa lata był  sponsorem tytularnym drużyny. Kiedy obejmował klub, ten szykował się do meczów barażowych i mógł spaść z najlepszej ligi świata. - Sytuacja sportowa i wizerunkowa była naprawdę bardzo zła - wspomina.

Gorzowianie ostatecznie utrzymali się w elicie, a Grzyb został Osobowością Roku 2019 w Gorzowie. Nagrodę otrzymał w konkursie organizowanym przez "Gazetę Lubuską". Był do niej nominowany za uratowanie Stali Gorzów, która rok później została wicemistrzem Polski, a w zakończonym niedawno sezonie zdobyła brązowy medal. W jego kolekcji brakuje już tylko złota, które chce zgarnąć za rok. To dlatego Moje Bermudy Stal szykuje się do transferowej ofensywny. Klub zamierza zatrudnić Patricka Hansena z Arged Malesy Ostrów i Bartłomieja Kowalskiego z Eltrox Włókniarza Częstochowa.

Urodził się w Częstochowie, ale na żużel nie chodził

Na co dzień Grzyb prowadzi firmę Cash Broker, która zajmuje się usługami finansowymi, w tym wymianą walut obcych za pośrednictwem Internetu. Ma także punkty stacjonarne w Poznaniu. W przeszłości był sponsorem Lecha Poznań, ale w pewnym momencie odszedł.

- Miałem wtedy dżentelmeńską umowę, że klub reprezentuje jedna firma branżowa. Kiedy grupa Aforti weszła w sponsoring tytularny, płacąc znacznie więcej, poczułem się lekko urażony. Ta nasza umowa została lekko zmieniona. Tłumaczono mi, że doszło do jakiejś pomyłki. To z Lecha Poznań trafiłem do Stali Gorzów, która wcześniej wysłała mi maila z zaproszeniem do współpracy - mówi.

Grzyb urodził się w Częstochowie. Ukończył IV Liceum Ogólnokształcące. To samo, do którego chodził i o którym śpiewał Muniek Staszczyk z zespołu T. Love. W jego rodzinnym mieście swoje mecze rozgrywa miejscowy Włókniarz, czterokrotny mistrz kraju.

- Jako młody chłopak nie chodziłem na żużel. Robił to mój tata. Teraz ludzie często mnie pytają, czemu nie związałem się z rodzinnym miastem. Częstochowę oczywiście szanuję. Włókniarz też, ale nie jest mi tak bliski jak Stal Gorzów. Ten klub już pozostanie w moim sercu do końca życia - przyznaje.

Będzie senatorem?

Środowisko żużlowe jest przekonane, że Marek Grzyb pójdzie drogą Władysława Komarnickiego, Roberta Dowhana czy Przemysława Termińskiego, dla których sport był trampoliną do wielkiej polityki. Wszyscy zostali senatorami. Co na ten temat sądzi sam zainteresowany? - To trudne pytanie. Jeśli będzie takie oczekiwanie społeczne, to istnieje prawdopodobieństwo, że spróbuję temu sprostać - mówi.

Grzyb nie ukrywa zresztą nawet, które barwy polityczne są mu najbliższe. - To projekt Polska 2050. Wierzę Szymonowi Hołowni i uważam, że to może się udać. To osoba, która w prospołecznym ruchu chce dokonywać zmian. Poza tym żółte barwy są mi bliskie - podkreśla prezes Stali, który zapewnia, że jeśli zostanie pewnego senatorem, to zadba o to, by Stal znalazła się w dobrych rękach.

Grzyb wyklucza jednak, że zastosuje rozwiązanie z Torunia, gdzie prezesem klubu z czasem została żona Przemysława Termińskiego. - Moja żona jest zaangażowana w żużel, ale nie sądzę, że zostanie po mnie prezesem - podsumowuje.

Zobacz także:
Dobrucki dokonał zmiany na SoN
Eltrox Włókniarz ma nowego trenera

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×