Żużel. Silnik żużlowy uznano w samolocie za "towar niebezpieczny". Berntzon o problemach z logistyką do Rosji
Oliver Berntzon na długo zapamięta swoją podróż na historyczne Grand Prix w Rosji. Silniki Szweda cofnięto w ostatniej chwili z samolotu, uznając je za towary niebezpieczne. 28-latek wystartował w Togliatti tylko dzięki pomocy kolegów z toru.
- Nie bardzo wiem do teraz, dlaczego tak się stało. Rozmawiałem z kierownikiem Aeroflot Arlanda kilka dni wcześniej i odprawiłem silniki w specjalnym bagażu po uiszczeniu dodatkowej opłaty - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty Oliver Berntzon. Gdy wsiadaliśmy do samolotu i pozostało już prawie 5 minut do zamknięcia bramek, przybiegli do nas ludzie z obsługi, mówiąc, że silniki zostały zdjęte z samolotu, ponieważ są uważane za "towary niebezpieczne" - dodaje Szwed.
Berntzon pytany, czy jego koledzy z toru mieli podobne problemy z transportem silników do Rosji, odpowiada, że nie. - Wielu innych zawodników przywiozło swoje silniki drogą lotniczą, ale nie ze Szwecji - tłumaczy.
Ostatecznie reprezentant Trzech Koron wystartował na silnikach pożyczonych od Jason Doyle'a i Roberta Lamberta, za co jest bardzo wdzięczny kolegom z toru. - Oczywiście oni mają bardzo dobre silniki, ale zazwyczaj jest tak, że najlepiej czujesz się na własnym sprzęcie - kończy Berntzon, który w Togliatti zdobył 3 punkty i zajął 14 miejsce. Występ Szweda nie odbiegał znacząco od jego postawy w poprzednich rundach Grand Prix. W klasyfikacji łącznej cyklu ma 18 punktów i zajmuje 15 pozycję.
Zobacz także:
W Grand Prix nigdy nie było takiej ucieczki dwóch ludzi
Twierdzi, że Zmarzlik jest z innej planety
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>