Brak zawodnika z Grand Prix będzie naszym atutem - rozmowa z Pawłem Baranem, nowym trenerem Unii Tarnów

Kamil Hynek
Kamil Hynek
Waszą siłą będzie brak zawodnika z cyklu GP?

- Uważam, że to będzie nasz atut i należy zapisać to na plus...

Jak jeden mąż wszyscy podkreślają, że największą piętą achillesową tego zespołu będą młodzieżowcy. Trudno się nie zgodzić. Po obfitych czasach Macieja Janowskiego i Kacpra Gomólskiego nie ma już śladu poza medalami, które dorzucili do gabloty z sukcesami. Nastał czas "swoich", czyli kreowanych na tych podstawowych Ernesta Kozę i Damiana Dąbrowskiego. O ile ten pierwszy jakoś radził sobie w Jaskółczym Gnieździe, o tyle w delegacjach jego zdobycze można zliczyć na palcach jednej ręki. Ten drugi natomiast z wyjątkiem kilku epizodów to ekstraligowy żółtodziób.

- Faktycznie zawsze był Maciek i Kacper. Solidność gwarantowana. Teraz mamy układ taki, a nie inny. Nie jest tajemnicą, że chcieliśmy ściągnąć do siebie Artura Czaję...

Dużo brakło do pozytywnego finału?

- Nie mnie to oceniać. To były negocjacje. Jednego dnia "tak", drugiego "nie wiem", a summa summarum skończyło się na "nie". Nikt tutaj nie ma do nikogo pretensji. Takie są prawa rynku, okresu ogórkowego. Po takim sezonie jaki Artur miał trudno mu się dziwić, że szukał dla siebie jak najlepszej oferty.

Co zmieniłoby przyjście do Tarnowa Czai?

- Koncepcja była taka, że i tak byśmy jechali swoimi wychowankami. Artur na pozycji juniorskiej z Ernestem, a ten trzeci uzupełniałby zestawienie seniorskie. Plan nie wypalił dlatego sięgnęliśmy po Artura Mroczkę i inwestujemy w miejscowy speedway. Może nie wyjdzie nam to na złe, a wręcz przeciwnie. Nie patrzyłbym również na to, że o "naszych" mało było słychać w poprzednich rozgrywkach. Ernest potrafił wygrać moment startowy, ale później na dystansie się gubił, brakowało doświadczenia i pewności siebie żeby to wykorzystać. Świetnym przykładem jest tutaj Kuba Jamróg. Kiedy złamał kręgosłup wszyscy go skreślali. Ciężka, katorżnicza praca jaka została wykonana przez Mirka Cierniaka mechanika klubowego - Sławomira Troninę, jego samego oraz moją skromną osobę pozwoliło z tego chłopaka dużo wykrzesać, postawić na nogi. Teraz zbiera tego owoce. Pamiętamy jak dokonaliśmy tego wtedy, podobnie chcemy zrobić z naszymi juniorami.

Wracając jeszcze na chwilę do Czai. To licytacja też chyba nie była zbyt opłacalna, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że on po sezonie 2015 kończy wiek młodzieżowca?

- To był ważny czynnik, braliśmy to mocno pod uwagę. Kłopotem był też ekwiwalent za wyszkolenie. Gdyby nie ta kwota, większe byłoby także pole manewru, aby z zawodnikiem rozmawiać. To był próg nie do przeskoczenia, bo też nie można na jednego jeźdźca przeznaczyć aż tak wiele środków gdy nie było jeszcze zabezpieczonej całej drużyny. Okej, sezon też miał słaby, ale ocenić trzeba sprawiedliwie z jakich względów. Teraz czytamy niejednokrotnie jakie Włókniarz zalega mu pieniądze i skąd te jego kłopoty się brały.
Artiom Łaguta i Leon Madsen. Kiedyś razem w Unii, teraz kości niezgody pomiędzy klubami z Tarnowa i Grudziądza Artiom Łaguta i Leon Madsen. Kiedyś razem w Unii, teraz kości niezgody pomiędzy klubami z Tarnowa i Grudziądza
Czy twoim zdaniem powrót do przelotowych tłumików może nam zwiastować sezon pełen niespodzianek i zawodnicy, którzy brylowali w ostatnich latach dalej będą wiedli prym, czy hierarchia zostanie zachwiana. Speedway Ekstraliga zostanie wywrócona do góry nogami?

- Wydaje mi się, że większą zmianą i zagadką było przejście z przelotowych na nieprzelotowe. Teraz tak naprawdę wracamy do czegoś z czym mieliśmy już do czynienia. Zobaczymy komu one przeszkadzały. Nie chcę mówić za zawodników, ale niejednemu spadnie kamień z serca. Zastanawiałem się jak to będzie wyglądać, bo niewątpliwie jest to jakiś dreszczyk emocji. Po głębszej refleksji dochodzę jednak do wniosku, że większej rewolucji nie będzie.

Poruszmy jeszcze gorący temat. Mówiłeś, że Artiom Łaguta nie zachował się fair wobec was, bo jednak nie dotrzymał danego słowa. Ale czy znajdujące się na "tapecie" zamieszanie z Madsenem nie jest podobne. W Grudziądzu również panuje poruszenie, klub czuje się wystrychnięty na dudka, po tym jak Leon podpisał tam list intencyjny, a jednak wylądował w Tarnowie?

- Trzeba być konsekwentnym. Jeżeli powiedziałem, że Artiom nas skrzywdził, to samo można powtórzyć w przypadku Leona. Tylko, że my też byliśmy z Łagutą dogadani, dał nam deklarację słowną. Papier przeciwko słowu. To drugie też jest przecież wiążące. Wcześniej prowadziliśmy negocjacje z Leonem, zostały zawieszone ponieważ skoncentrowaliśmy się na czymś innym. Zostaliśmy postawieni przez Artioma przed faktem dokonanym. Następnie zwróciliśmy się do Leona, czy nasza oferta nadal jest aktualna. Odpowiedział twierdząco, dopięliśmy szczegóły i parafowaliśmy kontrakt. Jemu decyzję łatwiej było podjąć o tyle, że spędził w Tarnowie kilka wspaniałych lat. Zna działaczy, środowisko, kibiców. Wie na co może liczyć z każdej strony. Z finansami także było raz lepiej raz gorzej, ale zarobione pieniądze dostawał zawsze. Teraz wrócił tam gdzie czuje się pewnie i każda ze stron jest usatysfakcjonowana.

To tak na koniec, zapewne obserwowałeś ruchy transferowe innych drużyn. Jest jakiś szczególny skład, który cię urzekł?

- Nie skupiałem się na tym co robią inni, budowaliśmy w Tarnowie drużynę i to było dla mnie najważniejsze. Cieszę się z tego co mamy, bo uważam, że stać nas na wiele. Podsumowując pytanie mogę powiedzieć że sezon będzie ciekawy.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Paweł Baran poradzi sobie roli pierwszego trenera Unii Tarnów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×