Greg Hancock - własny interes czy dobro klubu?
Łukasz Witczyk
W półfinałowych meczach Ekstraligi, w których Grupa Azoty Unia Tarnów o przepustkę do finału walczyła z Fogo Unią Leszno, zabrakło Grega Hancocka. Powód? Amerykanin wciąż nie doszedł do pełni zdrowia po kontuzji. 30 sierpnia podczas Grand Prix Polski w Gorzowie "Grin" doznał kontuzji ręki. Liczył on na to, że dwa tygodnie później wystąpi w zawodach w Vojens i z tego powodu nie zdecydował się na wzięcie zwolnienia lekarskiego. W związku z tym Jaskółki nie mogły korzystać z przepisu o zastępstwie zawodnika w meczu, który zaplanowany był dzień po turnieju w Danii.
Dla Hancocka nie był to pierwszy raz, gdy w najważniejszych meczach sezonu nie pomógł swojej drużynie. Podobnie było w 2004 roku, kiedy to Amerykanin nie dotarł na decydujący mecz o złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Wówczas to Unia Tarnów rywalizowała z Atlasem Wrocław. "Grin" startował w barwach tej drugiej drużyny. Jaskółki triumfowały i mogły cieszyć się z tytułu najlepszej drużyny w kraju. To dwa przypadki, kiedy Amerykanin zawiódł oczekiwania działaczy i kibiców.