Grzegorz Drozd: Małe motory - wielka pasja

Grzegorz Drozd
Grzegorz Drozd
Żużel open

W długi majowy weekend na obiekt UKS "Jaskółek" zawitał sam Greg Hancock, któremu asystowała telewizja nc+. Na antenie stacji pokazano krótki materiał z wizyty Amerykanina. - Odwiedził nas wielki mistrz. Chłopaki mieli kontakt z legendą żużla. Podejście ich po tym spotkaniu zmieniło się na jeszcze lepsze. Poważniej i sumienniej podchodzą do obowiązków. Byliśmy w telewizji, choć moim zdaniem miniżużel powinien być w mediach i we władzach żużlowych traktowany z większą uwagą - uważa były wicemistrz polski juniorów. Miała być krótka wizyta, a Hancock spędził z chłopakami ponad godzinę. Ponadto przyprowadził Krzyśka Buczkowskiego i Artioma Łagutę. - Zaczynałem dokładnie w ten sam sposób. Podobnie mój przyjaciel Billy Hamill, czy Ronnie Correy. Moim pierwszym mentorem był Bruce Penhall. Dobry nauczyciel to podstawa, a Mirek jak widzę wywiązuje się w tej roli znakomicie - mówi Greg Hancock.
Trening Trening
Kilka tygodni później, pod koniec maja - z inicjatywy Urzędu Miasta - odbyło się uroczyste spotkanie, na którym stowarzyszeniu został przekazany silnik. Każdy szkółkowicz otrzymał markowe gogle. - W tym spotkaniu uczestniczyli tylko ludzie związani na co dzień z naszą działalnością: rodzice, sponsorzy, przedstawiciele władz miasta. Natomiast na koniec sezonu zorganizowaliśmy trening otwarty. Zainteresowanie przeszło nasze oczekiwania. Nie zabrakło frajdy i śmiechu. Najmniejsze bąble migały na torze na swoich crosach. Strażacy fundowali zabawę na quadzie. Było przeciąganie liny i mecz piłkarski. Przyszło z kilkadziesiąt dzieciaków plus rodzice. W powietrzu było czuć wiele pozytywnej energii. Nie zamykamy się jak klasztor. Jesteśmy dla wszystkich otwarci - mówi.

Są pierwsze sukcesy sportowe. Eryk Borczuch wygrał kilka zawodów m.in. w King's Lynn, gdzie pokonał zawodników z Premier i National League. - Do niedawna to był chłopak z mojej szkółki. Sytuacja rodzinna zmusiła go do emigracji poza Tarnów. Teraz doszła do nas seria wieści o jego triumfach na angielskich torach. Oby tak dalej. Trzymamy kciuki za tego chłopaka - mówi Mirek.

Śladem idola

Przygodę z tym sportem zaczynał od miniżużla, a raczej jego pseudo odmiany. Szkółkę w drugiej połowie lat 80-tych prowadził Bogusław Nowak. Ówczesny zawodnik Unii Tarnów. - Na swoim przykładzie wiem, ile dają takie treningi w późniejszej fazie kariery. Gdy masz naście lat nie docenisz tego, bo nie jesteś świadom wagi tego, co się dzieje. I dobrze, bo to ma być zabawa. Ale gdy żużlowiec dorośnie wtedy będzie wiedział ile znaczył ten etap w jego rozwoju - mówi Mirek. - Ja od losu nie dostałem za wiele. Pan Boguś doznał poważnej kontuzji, która przykuła go do wózka inwalidzkiego i wrócił do Gorzowa. Wszystko trwało zaledwie pół roku. Sprzęt to była WSK-a przerobiona przez mojego ojca - relacjonuje.
Mirosław Cierniak i jego maszyna. Druga połowa lat 80-tych Mirosław Cierniak i jego maszyna. Druga połowa lat 80-tych
Od motorynek zaczynał przygodę idol Cierniaka - indywidualny mistrz świata z 1991 roku, Duńczyk Jan Oswald Pedersen. - Powszechny system szkolenia od najmłodszych lat był podstawą i źródłem naszej dominacji w latach osiemdziesiątych - twierdzi Jano. Wtórują mu eksperci na całym świecie. Od kilkudziesięciu lat nie ma bowiem żużlowca ze Skandynawii, który nie trenował miniżużla: Per Jonsson, Tony Rickardsson, Nicki Pedersen, Tommy Knudsen. Oni i wielu innych znanych i utytułowanych skandynawskich tuzów zaczynali od chłopięcych wesołych harców na małym bzyku. - Gdy widzę radość tych dzieci, to jakbym siebie widział z przeszłości. Zawsze im powtarzam: chłopcy ja wam daję wędkę, a jakie ryby złowicie, to wasza sprawa - kończy.

Grzegorz Drozd

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×