Wybór zastępcy Bjerre został dokonany - rozmowa z Adamem Skórnickim, menedżerem Fogo Unii Leszno

Damian Gapiński
Damian Gapiński
Widzę, że jesteś zwolennikiem rozwiązań, które obowiązują na co dzień w lidze brytyjskiej?

- Nie wszystkich. Uważam, że to co jest dobre, należy również wykorzystać u nas. My mamy ten problem, że albo zmieniamy wszystko, albo nic. A pewnym zmianom trzeba dać czas na to, żeby się przyjęły. Najpierw musimy sobie również odpowiedzieć na pytanie, co my chcemy w Ekstralidze budować. Najpierw ładujemy kupę pieniędzy w zawodników, a potem nie dajemy im szansy startów. I mamy paradoks, bo zawodnicy w wieku 24 lat albo mają już tyle pieniędzy, że nie zależy im na wyjazdach zagranicznych i podnoszeniu swoich umiejętności, albo nie mają tych pieniędzy w ogóle i zastanawiają się nad zakończeniem kariery.

Co jeszcze z ligi brytyjskiej oprócz gościa przeniósłbyś na polski grunt?

- Podstawowy problem polskiego żużla polega na tym, że ciągle mówimy o braku pieniędzy. Kluby nie wiedzą, jak ustalić budżet, bo nie wiedzą, ile zawodnicy zdobędą punktów, a płaci się głównie za punkty. To stanowi niewiadomą i przy wysokich wynikach może zachwiać budżetem.

Czyli uważasz, że powinny funkcjonować premie meczowe i ich proporcjonalny podział pomiędzy zawodników?

- Nie. Myślę, że jedna z lig musi zacząć jeździć w inny dzień tygodnia. Jeżeli kontraktujemy dziewięciu zawodników, a jedzie siedmiu, to dwóch mogłoby jeździć w niższej lidze. Wówczas kluby różnych lig mogłyby się umówić, że na przykład jeden z zawodników jedzie w niższej lidze jako gość. Mogą się wówczas podzielić kwotą, którą zawodnikowi płaci się za przygotowanie do sezonu. Jest to oszczędność czy nie? Może nie są to ogromne pieniądze. Mam jednak wrażenie, że chcemy od razu milionowych oszczędności, a przecież możemy drobnymi kroczkami również zminimalizować koszty.

A nie obawiasz się, że jazda w inny dzień tygodnia mogłaby zmarginalizować rozgrywki tej ligi? To mogłoby negatywnie wpłynąć na poziom frekwencji.

- Na pewno znajdzie się ośrodek, który powie, że w piątek przyjdzie na mecz więcej ludzi, niż w niedzielę. Poza tym nie mówmy o środku tygodnia. Jestem zdania, że jeżeli mecz w sobotę będzie w Gnieźnie, a w niedzielę w Lesznie, to część kibiców będzie na obu meczach. Jeżeli będą w ten sam dzień, to będą musieli wybierać. Nie zniechęcajmy ludzi, którzy są zadeklarowani jaki kibice speedwaya.

Myślisz, że środowisko żużlowe jest przygotowane na tak odważne zmiany?

- Ja proszę o jedno - przestańmy się oszukiwać. Przecież ten sport jest na finansowych łopatkach już od paru lat. Jeżeli będzie dalej tak jak jest, to czeka nas katastrofa. Jeżeli dzisiaj osobom rządzącym żużlem na pół roku albo rok zawiesimy pensje, bo komuś daliśmy licencję nadzorowaną, to zobaczysz jak to wszystko szybko padnie. I wmówimy im, że przecież nie jadą za darmo, tylko chwilowo bez wypłat. Niestety prawda jest taka, że dzisiaj przy żużlu jest wiele osób, które tylko patrzą na to, jak wyciągnąć coś dla siebie.

Dobrze, ale dochodzimy do pewnej sprzeczności. Z jednej strony mówisz o tym, że potrzebne są oszczędności, a z drugiej strony zawodnicy narzekają na brak pieniędzy. Jak to pogodzić?

- Ale popatrzmy kto narzeka? Zaręczam, że nie są to gwiazdy Ekstraligi, które mają kontrakty na poziomie dwóch milionów złotych. Narzekają ci, którzy jeżdżą przez cały sezon i nie dość, że mają płacone nieregularnie, to jeszcze jak podliczą to na koniec sezonu to mają faktur na kwoty ledwo przekraczające 200 tysięcy złotych. To jest tragedia dla profesjonalnego sportowca, który kilka razy w tygodniu trenuje, dojeżdża, remontuje sprzęt. Prostym przykładem jest Mirosław Jabłoński. Do końca startował i nie narzekał. Teraz klub padł i co? Został na lodzie. Ale jest fajnym zawodnikiem, bo jeździł i nie narzekał.

Ale podajesz skrajny przykład w tym momencie. Duża część klubów spłaca zadłużenie na koniec sezonu.

- Ponownie proszę, abyśmy przestali się oszukiwać. Dzisiaj mamy problem dwóch klubów, ale oficjalnie. W Częstochowie problem nie pojawił się w tym roku, tylko dwa lata temu. Ten, kto dał temu klubowi licencję nadzorowaną, dzisiaj powinien sam wyłożyć pieniądze i zapłacić zawodnikom. Jak można kogoś tak oszukać? Ale dobra, my możemy sobie pogadać, a tu trzeba działać.

Jak? I kto ma zacząć działać?

- Ludzie, którzy mają coś do powiedzenia. Jest wielu ludzi doświadczonych i mających odpowiednią wiedzę. W pierwszej kolejności wymieniłbym Marka Cieślaka i Krzysztofa Cegielskiego. Nie jest to odkrywcze, ale problem polega na tym, że nikt ich nie słucha. Jest też część ludzi zniechęcona, bo widzi, co się dzieje. Potrzeba zmian.

Ludzi czy sposobu działania?

- Ludzi, żeby zmienić, to trzeba ich najpierw poznać. Nie odważę się zatem wskazać, kogo należy zmienić personalnie. Na pewno jednak trzeba zmienić sposób działania i patrzenia na żużel.

Rozmawiał: Damian Gapiński




KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Adam Skórnicki powinien być w przyszłym sezonie menedżerem Fogo Unii?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×