Kibicowanie w Bydgoszczy umiera. Polonia chce znaleźć przyczynę

Żaden z klubów Nice PLŻ nie ma tak dużych problemów z frekwencją jak Polonia. Jak pokazuje przykład Speedway Grand Prix, bydgoskich kibiców nie przyciągają już nawet największe nazwiska speedwaya.

Michał Wachowski
Michał Wachowski
Na sześć tegorocznych meczów ligowych rozegranych przy ulicy Sportowej 2 przyszło łącznie czternaście tysięcy widzów. Pojedynczych spotkań z wysokości trybun nie oglądało natomiast więcej niż trzy tysiące kibiców. - Niewątpliwy wpływ na frekwencję miało to, że spadliśmy z Enea Ekstraligi - mówił na początku sezonu przewodniczący Rady Nadzorczej, Józef Gramza. O tym, że nie może być to jedyną przyczyną przekonuje przykład Gniezna i Rzeszowa, gdzie na mecze w Nice Polskiej Ligi Żużlowej przychodzi przeszło cztery tysiące widzów.
Przedstawiciele Polonii nie ukrywają, że niewielka sprzedaż biletów jest dla nich sporym zmartwieniem. - Oczywiście, że liczyliśmy na to, że frekwencja będzie w tym sezonie nieco większa - przyznał w rozmowie ze SportoweFakty.pl prezes klubu, Andrzej Polkowski. Gryfy nie uzyskały ostatecznie awansu do play-offów, ale przez niemal cały sezon znajdowały się w okolicach środka tabeli. Ich mecze uznawano poza tym za jedne z najciekawszych w całych rozgrywkach ligowych. Dlaczego nie skusiły więc większej liczby kibiców? Niewykluczone, że żużel w Bydgoszczy się po prostu przejadł. - Wielkich imprez, takich jak Grand Prix czy Drużynowy Puchar Świata w tym mieście w ostatnich latach nie brakowało. Frekwencja budziła jednak duży niepokój - stwierdził niedawno były menedżer Polonii, Jerzy Kanclerz. Żaden z tegorocznych turniejów, mimo znakomitej obsady, nie zgromadził nawet dziesięciu tysięcy kibiców. - Miasto nie wywiązało się z pewnych rzeczy. Zapowiedzi i deklaracji było dużo, a wyszło z tego niewiele - mówił po fakcie organizator SGP, Leszek Tillinger. W rozmowie z Gazetą Pomorską zasugerował nawet, że tego typu imprezy nie wrócą w najbliższym czasie do Bydgoszczy.Jerzy Kanclerz zauważył jednak, że problem niskiej frekwencji nie dotyczy jedynie Polonii. - W Bydgoszczy, jeśli chodzi o sport, coś po prostu pękło. Nie chodzi tylko o żużel, bo podobne problemy mają też inne dyscypliny w mieście. Uważam, że klub powinien wyjść na zewnątrz i zacząć medialnie się sprzedawać - ocenił. Pewne bariery są jednak niemożliwe do przeskoczenia. - Zarobki bydgoszczan i generalnie Polaków są mniejsze niż jeszcze parę lat temu. Wcześniej ludzie mieli więcej oszczędności i mogli pozwolić sobie na wydatek, jakim jest przyjście na stadion. Żużel to tylko i aż rozrywka, dlatego w sytuacji, gdy panuje kryzys, schodzi na dalszy plan. Wybranie się na stadion czteroosobowej rodziny nie jest przecież małym wydatkiem - dodał.
Puste trybuny w Bydgoszczy nie są już żadnym zaskoczeniem Puste trybuny w Bydgoszczy nie są już żadnym zaskoczeniem
Przedstawiciele Polonii zapowiadają jednak, że nie pozostawią całej sprawy swojemu biegowi. - Został nam jeszcze jeden mecz rundy zasadniczej na własnym torze. Po tym, jak zakończymy nasz sezon na pewno będziemy analizować, dlaczego frekwencja była taka, a nie inna. Przyjrzymy się temu ilu ludzi przyszło na dane zawody i czy tego dnia była transmisja meczu w telewizji. Znaczenie może mieć nawet to, o której godzinie spotkania się rozpoczynały - zapowiedział prezes Polkowski. Zapytany przez SportoweFakty.pl, czy klub przewiduje obniżkę cen biletów, odparł: - Tak jak powiedziałem, najpierw musimy przeprowadzić analizę. Dopiero wówczas będziemy się zastanawiać, co zrobić, aby podnieść frekwencję w przyszłym sezonie.

Niewykluczone, że zainteresowanie meczami w choć pewnym stopniu poprawiłyby renowacje na stadionie. - Od parunastu lat na bydgoskim obiekcie w zasadzie nic się nie zmieniło. Pamiętam, jak za wiele milionów wybudowano niegdyś trybunę. Mogliśmy się wówczas pochwalić, że mamy jeden z najlepszych obiektów w kraju. Gdzie dziś jesteśmy? Stadion przy ulicy Sportowej to druga liga. Piękne obiekty pobudowano natomiast w Toruniu i Gorzowie - stwierdził Jerzy Kanclerz. Pogląd ten podziela też Leszek Tillinger. Zapytany o słabą frekwencję na tegorocznym SGP, tłumaczył: - Już drugi raz Anglicy (BSI - przyp. red.) zostali oszukani w sprawie modernizacji obiektu. Obiecywano im to kiedyś, obiecano teraz. Albo remont, albo zbudowanie stadionu od nowa, w innym miejscu. Ile z tego wyszło, wszyscy wiemy.

Frekwencja na stadionach Nice PLŻ po rozegraniu dwunastu kolejek:

Miasto Średnio widzów Mecze u siebie Łącznie widzów
Rybnik 6 000 6 36 000
Gniezno 5 833 6 35 000
Daugavpils 4 666 6 28 000
Grudziądz 4 583 6 27 500
Rzeszów 4 416 6 26 500
Łódź 3 833 6 23 000
Lublin 2 750 6 16 500
Bydgoszcz 2 333 6 14 000

Niewielka liczba kibiców na trybunach może mieć także wpływ na rozmowy ze sponsorami. - Firmy negocjujące z klubem zawsze patrzą na to, czy mecze cieszą się zainteresowaniem - wyjaśnił Robert Łukasik, przewodniczący Rady Nadzorczej Carbon Startu Gniezno, który nie ukrywa zadowolenia z frekwencji na stadionie swojego klubu. Polonia może mieć tym samym problem ze znalezieniem nowego sponsora tytularnego. Firma składywęgla.pl wycofała się ze wspierania Gryfów po ubiegłym sezonie.

- Trudno jeździ się ze świadomością, że niewiele osób nas dopinguje. Chcielibyśmy, by kibiców na trybunach było więcej. Z drugiej strony jesteśmy wdzięczni tym, którzy teraz przychodzą na nasz stadion i mimo spadku z Ekstraligi zostali z nami - stwierdził Robert Kościecha. Jednym z priorytetów Polonii powinno być zatrzymanie utożsamiających się z klubem zawodników. Pozostanie takich żużlowców jak Kościecha czy Szymon Woźniak wydaje się być jedynym gwarantem tego, że frekwencja w Bydgoszczy nie będzie już niższa niż w obecnym sezonie.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Polonia rozwiąże problem niskiej frekwencji przed kolejnym sezonem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×