Piotr Rusiecki: Firma Polcopper poważnie myśli o wycofaniu się z żużla

Damian Gapiński
Damian Gapiński

Zawodnicy twierdzą, że ich oczekiwania rosną, bo od czasu wprowadzenia nowych tłumików zwiększyły się również koszty eksploatacji motocykli.

- No tak, ale ich koszty z pewnością nie wzrosły o 50 procent. A porównując wydatki klubu na zawodników w stosunku do tego, co mieliśmy pięć lat temu, to wydatki wzrosły dokładnie o połowę. Nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia dla takiego wzrostu. Wiele złego zrobiły tak zwane ryczałty, czyli wypłacanie zawodnikowi odpowiedniej kwoty, niezależnie od tego, na jakim poziomie punktował. Przyszedł czas najwyższy, aby kluby zweryfikowały swoje możliwości finansowe, bo moim zdaniem, w tej chwili większość kluby płaci ponad stan.

Z czego to wynika? Ambicje? Presja otoczenia i kibiców?

- Paradoksalnie uważam, że bierze się to stąd, że… jesteśmy biedni (śmiech). Naprawdę tak uważam. Jesteśmy biedni , ale chcemy za wszelką cenę udowodnić wszystkim, że nas stać.

Pana zdaniem nie ma szans na to, aby prezesi doszli do porozumienia? Potrzebne jest załamanie rynku, które otworzy oczy włodarzom klubu?

- Obserwuję to wszystko od dłuższego czasu. Uważam, że sezon 2013 będzie przełomowy. Po tym sezonie nastąpi załamanie, które spowoduje, że w polskim żużlu będzie mniej pieniędzy. To nic, że będzie uwolniony rynek, bo zniesiony zostanie KSM. Jestem przekonany, że czeka nas poważne załamanie rynku sponsorskiego. Wszyscy jesteśmy już zmęczeni tym, co się dzieje.

To zmęczenie faktycznie jest widoczne. Pierwszą osobą, która zadeklarowała, że odchodzi z żużla jest prezes Józef Dworakowski. Po nim zrobiła to prezes PGE Marmy Rzeszów Marta Półtorak. To chyba niepokojące zjawisko?

- Powiem panu jeszcze więcej. Nasza firma również nosi się w poważnym zamiarem wycofania z finansowania żużla. Jeżeli to wszystko ma polegać na tym, że będziemy każdego roku płacili wysokie kary Speedway Ekstralidze, to nas taki sponsoring nie interesuje. Tutaj nie chodzi o to, że nie mamy pieniędzy. Stać nas na to, żeby finansować żużel. Nie zgadzamy się jednak na takie postępowanie władz Speedway Ekstraligi. Oczywiście do końca tego sezonu wywiążemy się w wszystkich umów, które mamy z klubami i zawodnikami, ale od nowego sezonu podziękujemy za współpracę. Stanie się tak, jeżeli Speedway Ekstraliga nie wykona konkretnych działań w zakresie "unormalnienia" regulaminu. Do tej pory brałem dwukrotnie udział w posiedzeniach wspólników i to co się tam działo to jest jakaś paranoja. Paranoja związana z niejasnością regulaminu. Na przykład ktoś narzuca z góry, jak ma być przygotowany tor. Powstaje pytanie, czy komisarze torów to osoby odpowiednio przygotowane do pełnienia swoich funkcji. Ja uważam, że nie są kompletnie do tego przygotowani. Nie znają specyfiki poszczególnych torów, więc jakim prawem mają decydować o tym, jak przygotować dany tor. Przecież to my płacimy za komisarzy, którzy mieli czuwać, powtarzam mocno czuwać nad przygotowaniem toru. A nie ingerować w jego przygotowanie. A jak dotąd z tytułu działalności komisarzy otrzymujemy tylko kary. Mam nadzieję, że nastąpi oczekiwana przez wszystkich zmiana w tym zakresie. To nie ma nic wspólnego ze sportem. Na naszym meczu z PGE Marmą obecne były dzieciaki, które chcieliśmy zachęcić do przychodzenia na stadion. Skończyło się tym, że zobaczyli jazdę dwójki zawodników w każdym biegu. Proszę spojrzeć na żużel w Anglii czy Szwecji. Tam nikt nie ingeruje w to, jak są przygotowane tory. U nas odgórnie zadecydowano, że wszystkie tory mają być ubijane. Przecież to jest chore. Regulamin nie mówi o tym, że tor ma być twardy. Na ten moment dla mnie żużel upadł. I trzeba zrobić wszystko, żeby się na nowo odrodził. Na ten upadek miały wpływ decyzje o wprowadzeniu nowych tłumików, komisarzy torów i tak dalej... Czyli ogólnie rzecz biorąc decyzje władz żużla.

A nie jest troszeczkę tak, że żużel może się "przejadł". Mamy co roku imprezy najwyższej rangi. W rozgrywkach ligowych nie zmienia się nic w zakresie atrakcyjności spotkań. Może kibice są zmęczeni takim żużlem?

- Myślę, że w Lesznie kibice bardzo chętnie będą przychodzić na stadion. Zawodnicy muszą jednak zweryfikować swoje oczekiwania. Wtedy będą tańsze bilety, a widzów na stadionie znacznie więcej niż obecnie. Przecież jak były mecze z Zieloną Górą, to na stadionie zasiadało po 18 tysięcy widzów. Problemem są pieniądze. Zawodnicy muszą naprawdę zejść na ziemię, bo klubów nie stać już na płacenie tak wysokich stawek. Koszty utrzymania drużyny wzrosły o 50 procent. Ceny biletów o 20 procent, a mimo to wpływy z biletów są coraz mniejsze. Zawodnicy chyba niestety tego nie widzą.

Rezygnacja prezesa Dworakowskiego to na pewno duży problem dla Unii Leszno. Czy przygotowujecie już wariant zastępczy?

- Jest to dla nas na pewno duży problem. Prezes Dworakowski kojarzony jest jako ta osoba, która spowodowała, że Unia znowu liczy się w Polsce. Każdego roku daje potężne pieniądze na klub. Jego odejście to poważna strata. Na pewno klub będzie miał prezesa, jeżeli oczywiście będzie funkcjonował, bo tak jak powiedziałem, my wspólnicy poważnie myślimy nad wycofaniem się ze sponsorowania żużla. Jeżeli to zrobimy, to zrobimy to solidarnie. My pieniądze, które przekazujemy na sport żużlowy szacujemy na około milion złotych. W tej chwili nie są one jednak przekazywane na żużel, tylko płacimy kary i nie wiemy, co z tymi pieniędzmi się dzieje. Nie zgadzamy się na to, ale jesteśmy bezsilni. Tylko w ten sposób możemy zaprotestować przeciwko działaniom osób, dla których Leszno znalazło się na celowniku. Jeżeli chodzi o wybór prezesa klubu, to myślę, że nastąpi on spośród obecnych udziałowców klubu.

Przypomnijmy, że udziałowcami Unii Leszno są właściciele firm Polcopper, Almark, Agromix, Duda i Super-Pol.

Rozmawiał: Damian Gapiński

Józef Dworakowski: Niech Ekstraliga robi nam tor!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×