Talent nie gwarantuje sukcesu - czy Paweł Przedpełski spełni toruńskie nadzieje?
Ząbik wspomina, że wszystko zmieniło się niespełna trzy lata temu, gdy w trakcie sezonowej przerwy zabrał Przedpełskich ze sobą, by spróbowali jazdy na lodzie. - Zimą pojechaliśmy jeździć do Elgiszewa i Paweł z bratem wybrali się z nami. Powiedziałem mu: wsiadaj na motor, na lodzie przecież sobie nic nie zrobisz, najwyżej się przewrócisz. Dał się skusić, usiadł na motocyklu, a że jazda wychodziła mu bardzo dobrze, to się do tego przekonał. Później trenował z nami w Warszawie, a na wiosnę... cóż, na wiosnę już był na torze (śmiech).
Co by się stało z młodszym z braci Przedpełskich, gdyby nie namowy trenera Ząbika? Trener Unibaxu przyznaje, że sam nie umie odpowiedzieć sobie na to pytanie. - Nie wiem co by to było, pewnie życie ułożyłoby się w jego przypadku trochę inaczej. Może nadal jeździłby na quadach? Udało mi się jednak wciągnąć chłopaka w żużel i pewnie nie tylko ja, ale też kibice czy jego rodzina są z tego powodu zadowoleni - stwierdza, po czym szybko dodaje: - To była jego decyzja, ja go po prostu na to mocno namawiałem.
Jak młodzieżowiec zastąpił Golloba
Gdy po ośmiu biegach niedzielnego meczu Unibax przegrywał z Fogo Unią Leszno dwunastoma punktami, mogło się wydawać, że losy spotkania są już przesądzone. Ludzie, którzy dopisywali wówczas dwa punkty gospodarzom, nie przewidzieli jednak jednego - rewelacyjnej jazdy Przedpełskiego. To nie Adrian Miedziński, Chris Holder, czy słabo czujący się tamtego dnia Tomasz Gollob przyczynili się do końcowego wyniku najbardziej. Przedpełski wygrał zarówno w dziewiątym, dziesiątym, jak i dwunastym biegu. Prawdziwa euforia w obozie Aniołów zapanowała natomiast kilka minut później. Paweł, jadąc w parze z Miedzińskim, wygrał pierwszy z nominowanych biegów, doprowadzając tym samym do meczowego remisu.
Tuż po tym, jak żużlowcy zjechali do parku maszyn, menedżer Unibaxu, Sławomir Kryjom, podjął odważną i nieco zaskakującą decyzję. Przedpełski miał wystartować bieg po biegu, zastępując w decydującej gonitwie Tomasza Golloba. - To prawda, to ja podjąłem taką decyzję - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl Kryjom. - Uważam, że Paweł był naszym najlepszym zawodnikiem w trakcie tamtego spotkania. Czy presja mogła go spalić? Powiem tak, Paweł jest świetnie przygotowany do jazdy na żużlu i wiedziałem, że sobie poradzi. Prawdę mówiąc, bardziej niż o zawodnika bałem się o sprzęt, ponieważ startował praktycznie trzy biegi pod rząd. Wiemy, że silniki bardzo mocno się na tych nowych tłumikach grzeją. Z tego też względu miałem znak zapytania, aczkolwiek decyzja została podjęta natychmiast po zakończeniu czternastego biegu. Tomek Gollob przyjął to bardzo dobrze. Mamy fantastyczną atmosferę w zespole, najważniejszy jest wynik drużyny, a nie poszczególny dorobek zawodników. Życie jest takie, że jeśli się nie ryzykuje, to się nie wygrywa - podkreśla menedżer drużyny z Torunia.