12 zespołów i niższy KSM - rozmowa z Piotrem Baronem, trenerem Betardu Sparty

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
W niedzielę byliście bardzo dobrze spasowani do własnego toru. Prezes Stali Gorzów Ireneusz Maciej Zmora powiedział mi ostatnio, że gospodarze nauczyli przygotowywać się tory tak, że zastrzeżeń nie wnoszą komisarze, a jednocześnie są one ich atutem. Pan też musiał się uczyć?

- Nie wiem, czy czegoś było trzeba się nauczyć. My robimy tory, który nam odpowiada. Powiem szczerze, że nigdy nie szykowaliśmy dla nikogo żadnych pułapek. Na całej szerokości tor we Wrocławiu jest taki sam. Komisarz nie powinien się do tego odnosić w negatywny sposób. Robimy dokładnie tak, jak robiliśmy. Pewnie gdzieś tam jest nacisk, żeby te tory były nieco inne, ale my trzy mecze jechaliśmy u siebie i trzy mecze mieliśmy taki sam tor. Nic innego też nie zamierzamy robić.

Jesteście na czwartym miejscu w ligowej tabeli. Dodatkowym powodem do optymizmu jest układ spotkań, bo do tej pory częściej jeździliście na wyjeździe.

- Jechaliśmy pięć meczów na wyjeździe i trzy u siebie. Te trzy spotkania na własnym dobrze były całkiem dobre. My zresztą przed sezonem nastawialiśmy się na to, żeby u siebie robić wszystko co konieczne do zwycięstwa. Nadal do tego tak podchodzimy. Poza tym, staramy się w innych spotkaniach. Fajnie, że mamy te punkty, które mamy. Siedem oczek to jednak zdecydowanie za mało. Będzie trzeba bardzo ciężko pracować, żeby uzyskać ich więcej i zapewnić sobie bezpieczne miejsce w ligowej tabeli.

Najciekawsza ENEA Ekstraliga od lat. Aż zal, że spaść mają z niej trzy zespoły. Pojawiała się już głosy, że czas zacząć dyskusję nad sytuacją klubów. Warto zacząć rozmawiać, by najwyższa klasa rozgrywkowa liczyła w przyszłym roku nadal dziesięć ekip?

- Uważam, że dyskusja na ten temat powinna się zacząć prędzej czy później. Opuszczenie Ekstraligi przez jakąkolwiek z tych drużyn będzie wielką stratą dla naszego żużla. Chciałbym, żeby te wszystkie drużyny, która jadą, mogły zostać. Szczerze? Wolałbym nawet, żeby te drużyny, które są ligę niżej, weszły i od przyszłego roku byłoby 12 zespołów, a nie osiem. Niestety, to nie ja rządzę rozgrywkami i mam niewiele do powiedzenia. Jestem jednak za tym, żeby drużyny się utrzymały i całe czas głęboko wierzę, że coś jeszcze uda się w tym temacie zrobić.

Zmiana reguł w trakcie gry w imię dobra dyscypliny. Tak by to można było uzasadnić?

- Traktuję to właśnie jako dobro sportu, nic więcej. Nie rozgraniczam teraz, czy my czy ktoś inny. Uważam, że spadek trzech klubów to będzie po prostu niewątpliwa strata. Powiedzmy sobie szczerze, ci którzy będą niżej, prawdopodobnie znikną z żużlowej mapy Polski, a to byłoby najgorsze.

KSM powinien zostać? Jest pan zwolennikiem teorii, że to przepisom zawdzięczamy tak ciekawy przebieg tegorocznych rozgrywek?

- Oczywiście, że tak jest. KSM jest odpowiedzialny za to, co mamy dziś w lidze. Uważam nawet, że jeszcze niższy KSM bardziej wyrównałby rozgrywki. Byłoby znacznie ciekawiej. Jeśli ktoś przemyśli sytuację, która mamy obecnie w tabeli, to może mieć problem z trafieniem jakiegokolwiek wyniku. KSM mógłby wynosić nawet 38 punktów. Jednak gdyby był po prostu niższy, byłoby ciekawiej.

Chce tego podobno większość klubów. Znajdą się pewnie tacy, którzy chcą wydać więcej i budować dream teamy. Należy im tego zabraniać?

- Ja mam bardziej na myśli to, że w przypadku obowiązywania KSM jak w tym roku, każdy może stworzyć świetny zespół i dobrze pojechać. Uwolnienie w jakimś sensie może byłoby dobre, ale ja uważam, że KSM powinien zostać. Nie chodzi mi nawet o ograniczenia finansowe. Patrzę przez pryzmat tego, że chciałbym emocjonującej i pięknej ligi.

Zawodnicy lubią patrzeć na liczby, które są przy ich nazwisku. Niższy KSM to większe możliwości kontraktowe na kolejny sezon. Nigdy nie spotkał się pan ze "zbijaniem" średniej pod koniec roku?

- Nie mam takich obaw. Powiem panu szczerze, że to wynika może z mojego doświadczenia. Do tej pory miałem do czynienia ze sportowcami, a nie z kalkulatorem. Nie wyobrażam sobie, żeby zawodnik był w stanie kalkulować KSM, jakoś go obniżać. Zresztą, nigdy taki żużlowiec nie wie, do jakiej drużyny trafi, czy będzie potrzebny wyższy czy niższy KSM. Według mnie takie sytuacje są prawie niemożliwe.

Przed nami więc wiele emocji, pewnie nie tylko sportowych, bo z całą pewnością dyskusja nad kształtem ligi zacznie zyskiwać na znaczeniu. Na to co będzie działo się dalej w ENEA Ekstralidze spogląda pan nadal jako trener drużyny walczącej o utrzymanie czy raczej zespołu, który podbudowany sukcesami chce osiągnąć coś więcej niż ligowy byt?

- Czuję się menadżerem drużyny, która chce o coś pojechać, jest ambitna, solidna i waleczna. Takim czuję się menadżerem.
Kto przed początkiem sezonu pomyślałby, że inni trenerzy będą zazdrościć Piotrowi Baronowi zawodników, których ma w składzie swojej drużyny? Kto przed początkiem sezonu pomyślałby, że inni trenerzy będą zazdrościć Piotrowi Baronowi zawodników, których ma w składzie swojej drużyny?


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×